Tom Holland zaczął karierę aktorską od występu jako Billy Elliot na West Endzie. Po latach obsadzono go w roli Petera Parkera w kolejnym reboocie "Spider-Mana" - tym razem stworzonym przez Marvel Cinematic Universe. Mimo młodego wieku brytyjski aktor może pochwalić się całkiem pokaźną filmografią.
W 2012 roku wystąpił w dramacie o tsunami na Oceanie Indyjskim w 2004 roku pod tytułem "Niemożliwe", zaś zaś trzy lata później pojawił się u boku Chrisa Hemswortha ("Thor") i Cilliana Murphy'ego ("Oppenheimer") w filmie "W samym sercu morza". W jego dorobku znajdziemy takie tytuły jak: "Diabeł wcielony" (2020), "Uncharted" (2022) i "W tłumie" (2023).
Swego czasu Holland sugerował, że zamierza zrobić sobie przerwę od Hollywood. Niczego podobnego nie mówił jednak o teatrze. W maju bieżącego roku w Duke of York's Theatre w Londynie odbędzie się premiera "Romea i Julii" w reżyserii Jamiego Lloyda, w którym gwiazdor wcieli się w młodego Montekiego. Jego ukochaną z wrogiego rodu Kapuletów odegra za to debiutująca na West Endzie Francesca Amewudah-Rivers.
"Jestem podekscytowana możliwością wniesienia wraz z Tomem świeżej energii do tej historii" – stwierdziła w oświadczeniu Amewudah-Rivers. W obsadzie wymieniono również Freemę Agyeman ("New Amsterdam"), Michaela Baloguna ("Wojna światów"), Adetomiwa Edun ("Zanim nadejdzie noc") oraz Daniel Quinn Toye ("Badults").
Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, zanim Holland otrzymał angaż w "Uncharted", miał w planach wyprodukować tytuł opowiadający o młodości agenta 007.
– Miałem spotkanie, po lub w trakcie kręcenia Spider-Mana: Daleko od domu, na którym przedstawiłem autorski pomysł stworzenia filmu o młodym Jamesie Bondzie. Miała to być opowieść o jego pochodzeniu. I tak naprawdę nie miało to sensu. Nie zadziałałoby. To było marzenie małego dziecka i po czasie jestem zdania, że nie zainteresowałoby to fanów Bonda – stwierdził Holland w rozmowie z "Total Film Magazine".
Pomysł o młodym Bondzie wywołał ideę o stworzeniu historii Nathana Drake’a w formie genezy tej postaci, nie zaś jako dodatku do gier. I to otworzyło dyskusję – powiedziała brytyjska gwiazda.
Jak podaje brytyjski dziennik "The Sun" Aaron Taylor-Johnson ma zostać kolejnym Jamesem Bondem (a dokładniej ósmym agentem 007). Po 15 latach Daniel Craig ma oddać pałeczkę właśnie 33-letniemu brytyjskiemu aktorowi. – Oferta została już formalnie złożona. Teraz czekają (red. przyp. producenci) na odpowiedź – ujawniło źródło gazety.
Czytaj także: https://natemat.pl/548873,pierce-brosnan-o-aaronie-taylorze-johnsonie-krotko-podsumowal-nowego-bonda