"Wersja zamachowa będzie najpoważniej w świecie dyskutowana w medium publicznym, co oczywiście przyda jej znamion wiarygodności i ostatecznie zmiecie raport komisji Millera" – zarzuca Janina Paradowska władzom TVP, które zdecydowały się wyemitować film Anity Gargas. Ruch publicznego nadawcy to legitymizowanie kłamstw czy budowanie pluralizmu, które jest obowiązkiem TVP?
Janina Paradowska zarzuca na blogu, że władze TVP swoimi działaniami prowadzą do uprawdopodobnienia tezy o zamachu w katastrofie smoleńskiej i obalenia ustaleń raportu komisji Jerzego Millera. Zdaniem publicystki zgoda na emisję filmu "Anatomia Upadku" Anity Gargas zaraz po "Śmierci prezydenta" National Geographic to stawianie na równi ustaleń rządowego zespołu (na jego raporcie opierali się Kanadyjczycy) i wizji prawicowej dziennikarki, która lansuje tezę o zamachu.
Choć i film "Śmierć prezydenta" nie jest pozbawiony wad, to jednak opiera się na raporcie komisji Millera. – Niestety film National Geographic wcale nie oddaje całkowicie ustaleń komisji Millera – mówi Tomasz Białoszewski, współautor książek "Ostatni lot". – Bardzo wyczekiwałem tego filmu, ale okazał się moim zdaniem najsłabszym z serii "Katastrofa w przestworzach". Mam świadomość złożoności tej katastrofy i ładunku emocjonalnego jaki jej, co zrozumiałe, towarzyszy, ale dotychczas twórcy serii byli znani z rzeczowego przedstawiania kwestii lotniczych i technicznych. Tym razem, z niezrozumiałych dla mnie względów, nie udźwignęli ciężaru. A filmu Anity Gargas nie obejrzałem, bo znając jej wcześniejsze osiągnięcia, a jednocześnie śledząc doniesienia medialne na ten temat i to z wielu kątów widzenia, stwierdziłem, że w tej sytuacji szkoda mojego czasu – wyjaśnia publicysta lotniczy.
Zdaniem rozmówcy naTemat władze TVP popełniły błąd zgadzając się na emisję obu filmów. – To wynik złego pojmowania pluralizmu przez władze publicznej telewizji. Zestawienie bowiem tych akurat dokumentów razem niestety nie rozjaśni odbiorcom nie dysponującym odpowiednią – także techniczną – wiedzą przyczyn katastrofy, a jedynie może pogłębić ich wątpliwości i frustracje. Każdy może nakręcić film dokumentalny i nie odmawiam tego prawa redaktor Gargas, ale to komisja Millera była organem państwowym o określonym potencjale i umocowaniach. Choć nasz zespół autorski ma do ich pracy pewne zastrzeżenia, to dotyczą one szczegółów, a nie pryncypiów - wyjaśnia Białoszewski.
Dodaje, że różnica między dociekaniami komisji Millera a dziennikarskim śledztwem Gargas jest zasadnicza, bo eksperci mieli za zadanie zbadać przyczyny katastrofy, aby uniknąć takich zdarzeń w przyszłości i z tego zadania się wywiązali. – Gargas szuka po prostu winnych. Stawiając z góry założone tezy, bez ich podparcia nauką przyczyn katastrof się nie wyjaśnia – ocenia Białoszewski.
Ekspert zapewnia jednak, że zgodziłby się na udział w publicznej dyskusji na temat obu filmów. – Wszystko jednak zależy od doboru ekspertów. Zdarzało mi się odmawiać udziału w programach, bo dobór gości wskazywał, że mamy dyskutować z góry przyjęta tezę, a już szczególnie, gdy w tym gronach zasiadali politycy. Tego staram się zdecydowanie unikać – mówi Tomasz Białoszewski.
Jego zdaniem od doboru ekspertów zależy to, jak odbierane będą filmy wyemitowane w TVP. – Sądzę, że aby wydźwięk tych projekcji był właściwy, w gremium dyskutantów powinny się znaleźć prawdziwe autorytety naukowe i lotnicze. Sam chętnie widziałbym w tym gronie prof. Pawła Artymowicza – astrofizyka z Uniwersytetu w Toronto, który jako naukowiec i pilot wielokrotnie w swych publikacjach na ten temat udowodnił do jak konstruktywnych wniosków można dojść analizując naukowo i w zgodzie z zasadami fizyki i aerodynamiki, wszelkie dostępne dane – postuluje współautor "Ostatniego lotu".
Jednak to może tylko złagodzić wpływ filmu Gargas na opinię publiczną. – Mam wrażenie, że emisja tych filmów ma na nowo rozbudzić emocje związane z katastrofą i uważam to za wielki błąd. Po trzech latach powinniśmy coraz mniej skupiać się na emocjach, a więcej uwagi poświęcać rzetelnie udokumentowanym techniczno-lotniczym faktom, bo przecież ciągle pojawiają się nowe – ocenia Tomasz Białoszewski.
Według Mariusza Janickiego z "Polityki" wpuszczając na swoją antenę produkcję Anity Gargas TVP bierze na siebie odpowiedzialność za tezy pojawiające się w "Anatomii Upadku". – Nie zgadzam się na puszczanie w telewizji wszystkiego, co popiera jakaś grupa ludzi. To pytanie o misję i rolę Telewizji Polskiej. Czy musi emitować wszystko, co jest ważne dla części publiki, czy jednak ma prawo do selekcji i oceny materiałów. Według mnie, emitując film Gargas Telewizja bierze na siebie odpowiedzialność za ten film – ocenia publicysta.
Zdaniem Janickiego może to doprowadzić do absurdu i wymagania od TVP emisji kolejnych filmów popularnych w pewnych grupach społecznych. Jego zdaniem zestawienie obu filmów to błąd. – Eksperci będą dyskutować nad oboma filmami na równych zasadach. To już jest nadmierna nobilitacja dla filmu Gargas. Przecież ta dyskusja będzie polegała na zestawieniu faktów czy interpretacji z filmu A i z filmu B. Ewentualnie można by puścić "Anatomię Upadku" samodzielnie i po tym zorganizować dyskusję ekspertów, którzy mówiliby o warsztacie dziennikarskim, o faktach, o roli politycznej tego filmu, to dałoby to pełniejszy obraz – postuluje Mariusz Janicki.
O zasadności decyzji władz TVP dyskutowali też publicyści w piątkowym "Poranku TOK FM". Tomasz Wołek porównywał zestawienie obu filmów do zgody na dyskusję o tym, czy Ziemia jest okrągła czy płaska, podczas której oba punkty widzenia byłyby traktowane równorzędnie. Tomasz Lis wskazywał z kolei na błędy warsztatowe Anity Gargas. Jacek Żakowski zastanawiał się z kolei jak wyglądała kolaudacja, czyli zatwierdzenie materiału do emisji.
TVP jak mantrę powtarza, że film Gargas to ważny głos w debacie publicznej i dlatego zdecydowano się na jego emisję. Z informacji, które dostaliśmy z biura prasowego TVP, wynika, że "Anatomia Upadku" nie została poddana kolaudacji, bo ten obowiązek dotyczy tylko produkcji zamówionych przez nadawcę. Przedstawiciele firmy zapewniają jednak, że "film A. Gargas jako produkcja zewnętrzna został opatrzony niezbędnymi opiniami redakcyjnymi".
Wydaje się, że prezes TVP deklarując, że wyemituje oba filmy, chciał uniknąć ataku ze strony środowisk prawicowych. Nie spodziewał się jednak, że odsłania tym ruchem drugą stronę i naraża się na ataki centrum i lewicy.