Pięć osób zginęło podczas wichur, które w Poniedziałek Wielkanocny nawiedziły Polskę. Do śmiertelnego wypadku doszło m.in. w Rabce-Zdroju na Podhalu, gdzie zginęła trzyosobowa rodzina przygnieciona przez drzewo. Na miejscu tragedii miało dojść do skandalicznej sytuacji z udziałem księdza. Całą sytuację opisał w mediach społecznościowych policjant, który brał udział w akcji ratunkowej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Do jednej z tragedii doszło po południu w rejonie Szpitala Kardiologicznego w Rabce-Zdroju w powiecie nowotarskim. Silny wiatr powalił drzewo, które spadło na trzy osoby spacerujące w Parku Zdrojowym. Dwie kobiety w wieku 44 i 69 oraz 7-letnie dziecko zginęli na miejscu.
Burmistrz miasta Leszek Świder ogłosił dwudniową żałobę w gminie. Na miejscu miało także dojść do skandalicznej sytuacji z udziałem miejscowego księdza. Całą sytuację opisał policjant, który brał udział w akcji. Jego zdaniem duchowny miał grozić mundurowym, domagając się dojścia do ciał ofiar.
Rodzina zginęła w wichurze w Rabce-Zdroju. Szokujące zachowanie księdza
"Święta jeszcze straszniejsze, bo prokurator nie dopuścił księdza z namaszczeniem, mimo że przyjechałem na telefoniczną prośbę – jak odkiwnął głową na moje twierdzenie – bierze to na swoje sumienie" – napisał na Facebooku proboszcz parafii w Rabce.
I właśnie jego wpis skomentował policjant. "Pierwszy raz w życiu (służę 21. rok w policji) robię wpis o mojej pracy i chyba ostatni, bo ciężko ją normalnie ogarnąć. Uczestniczyłem dzisiaj w czynnościach oględzin strasznego wypadku, jaki miał miejsce w Rabce-Zdroju. (...) Nagle wpada ksiądz i chce wejść, ja zareagowałem na to i stwierdziłem, że to nie miejsce i czas na jego sakramenty. Ksiądz wykrzyczał groźby, że 'za brak jego sakramentów odpowie prokurator i wszystko weźmie na swoje barki'. Dla niego nie liczył się płaczący ojciec, tylko jego czary" – opisał Lucjan Żółtek.
Jak dodał policjant, wszyscy obecni na miejscu tragedii mocno przeżyli to, co wydarzyło się w Parku Zdrojowym. "Tylko ksiądz ma (w mojej ocenie) bardzo dziwne pretensje i wypisuje bzdury. Święta nie są w jego ocenie straszniejsze, bo zginęło dziecko z matką, tylko że ON nie został tam dopuszczony! Od kiedy ksiądz szantażuje służby na miejscu zdarzeń i do kiedy to będzie trwać? Każdy ma wiedzieć, gdzie jego miejsce w szeregu, a nie wiecznie czuć się najważniejszym" – stwierdził wzburzony policjant.
We wtorek przed południem mężczyzna usunął swój wpis z Facebooka. W sieci rozgorzała także dyskusja. Większość komentujących twierdzi, że tylko medycy, policjanci i prokurator powinni mieć dostęp do miejsca tragedii. Inni z kolei stają w obronie księdza i argumentują, że to nie była jego prywatna decyzja, tylko wola rodziny ofiar.
Pięć ofiar wichur na południu Polski
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, drugi dzień świąt wielkanocnych rozpoczął się pod Tatrami od silnych podmuchów wiatru halnego. Miejscami wiatr osiągał prędkości powyżej 100 km/h. Na Podhalu wiatr łamał i wyrywał drzewa z korzeniami, przewracając je na drogi, chodniki, parkingi i szlaki turystyczne.
Oprócz Rabki-Zdroju do tragicznych zdarzeń doszło także niestety w Zakopanem. Około godz. 11:00 policjanci otrzymali zgłoszenie o poważnym wypadku na zakopiańskiej Olczy, gdzie na przejeżdżający samochód przewróciło się duże drzewo. Strażacy musieli użyć specjalistycznych narzędzi, aby wyciągnąć kobietę z pojazdu. Służbom ratunkowym niestety nie udało się uratować życia 23-letniej mieszkanki powiatu tatrzańskiego.
Do kolejnej tragedii doszło dwie godziny później. Przy ul. Powstańców Śląskich w Zakopanem na grupę osób wychodzących z kościoła spadło drzewo. 9-letni chłopiec zmarł po przewiezieniu do szpitala. Jego reanimacja trwała ponad półtorej godziny. Ranne w tym zdarzeniu zostały też dwie kobiety z powiatu tatrzańskiego.