"To co robi papież, te gesty skromności, to jest oczyszczanie przedpola przed prawdziwym głoszeniem Ewangelii. Jestem przekonany, że dzisiejsi entuzjaści, ci o liberalnych poglądach, będą rozczarowani, bo papież wkrótce zacznie mówić radykalnym językiem, także w sprawach światopoglądowych" – mówi w rozmowie z naTemat ksiądz Grzegorz Michalczyk, duszpasterz środowisk twórczych.
Papież nie korzysta ze specjalnego apartamentu, nie jeździ limuzynami i nosi zwykłe czarne buty. Podobają się księdzu tego typu gesty, które mają świadczyć o jego prostocie i skromności?
Ks. Grzegorz Michalczyk: Przede wszystkim są bardzo potrzebne. Cieszę się, że Ojciec Święty pokazuje twarz Kościoła ubogiego i pokornego, bo to wpisuje się we franciszkańską duchowość, której potrzebujemy i która jest bardzo na czasie. Musimy wrócić do źródeł, gdyż mam wrażenie, że przez lata prawdziwa misja Kościoła i jego nauczanie zbyt często były przysypywane swego rodzaju kurzem przepychu i luksusu.
Tego stylu "low cost" brakowało w poprzednich pontyfikatach, także u Jana Pawła II?
Nie można jednoznacznie stwierdzić, że brakowało, bo to jest kwestia wrażliwości estetycznej. Niektórym się podobało, że ceremonie były takie królewskie, z majestatycznym rozmachem, a niektórym wręcz przeciwnie. Poza kwestią estetyki jest pytanie, czy będziemy akcentowali w liturgii to, co jest prostotą i pięknem, czy będziemy odwoływali się do symboli monarszych, które nie są zrozumiałe dla przeciętnego człowieka. Ja nie mam wątpliwości, że przepych w Kościele jest dzisiaj bardzo poważną przeszkodą w dojściu człowieka do Ewangelii.
Taki człowiek patrzy na bogactwo księży czy biskupów i to go odstręcza?
Pamiętajmy, że ubóstwo nie polega na braku pieniędzy. Chodzi o prostotę życia, o poprzestawanie na tym, co jest dla duchownego wystarczające, o nieszukanie "czegoś więcej". Liturgia chrześcijańska, w centrum której jet Chrystus, może przemawiać także przez piękną prostotę, nie musi zawierać barokowego przepychu. To może być dla wielu zniechęcające.
Może Kościół "low cost" to jest dobry wzór także dla polskich hierarchów...
Na pewno ta postawa papieża jest godna naśladowania, ale w tym miejscu muszę powiedzieć, że na temat zarobków i stanu posiadania polskich księży narosło bardzo wiele mitów, które niewiele mają wspólnego z prawdą. Oczywiście, są księża bardzo bogaci, ale gdyby przeprowadzić głębszą analizę, wyszłoby, że większość żyje bardzo skromnie. Właśnie z tego względu twierdzenie o bogactwie polskiego Kościoła należy włożyć między bajki.
A drogie limuzyny, które tak kłują w oczy?
To są te najbardziej widoczne sytuacje, które możemy wskazać palcem. Robiąc to, warto jednak dostrzec tych wszystkich ludzi w sutannach, którzy żyją w naszej szarej rzeczywistości i nie grzeszą bogactwem. O nich niestety zwykle się zapomina, bo tak jest wygodniej. Lepiej sprzedaje się bogaty biskup.
Wracając do papieża, naprawdę sądzi ksiądz, że otoczenie pozwoli mu ciąć koszty i zrezygnować z przepychu?
Nie chodzi o cięcie kosztów tylko o ewangeliczną prostotę. Na pewno są i będą tacy, którym odpowiada ten status quo. Nigdy nie jest przecież tak, że wszyscy akceptują linię danego papieża. Możemy się więc spodziewać oporu, cichego i głośnego. Już teraz widać,że tradycjonaliści mają pretensje o te gesty papieża, posądzając go o małostkowość, o płytkie zachowania…
Dominik Zdort z "Rzeczpospolitej" zdążył napisać, że to gesty "pod publiczkę".
Niech sobie pan redaktor Zdort pisze, co chce, ale według mnie jest w dużym błędzie. Mam wrażenie, że to, co robi papież, to jest oczyszczanie przedpola przed prawdziwym głoszeniem Ewangelii. I wie pan co, jestem przekonany, że dzisiejsi entuzjaści Ojca Świętego, ci o liberalnych poglądach, niedługo będą bardzo rozczarowani, bo papież nie przestanie być bezkompromisowy w różnych sprawach, m.in. tych światopoglądowych. Wkrótce zacznie mówić prosto, radykalnym językiem, czego próbkę dał ostatnio mówiąc: "Kto się nie modli do Boga, ten się modli do diabła".
Wystarczy słowo przeciwko związkom homoseksualnym, a skromność papieża pójdzie w niepamięć?
Z całą pewnością w gronie tych, którzy dzisiaj tak bardzo pozytywnie na niego patrzą, będą tacy, którzy za jakiś czas mocno go skrytykują. A ja mam 100 proc. pewności, że Ojciec Święty pozostanie wierny nauce Kościoła, więc liberałowie nie powinni mieć nadziei na odejście Kościoła od stanowiska w sprawie związków niesakramentalnych czy homoseksualnych. To, co się zmieni, to styl. A więc kościelne prawdy będą przedstawiane językiem bardziej zrozumiałym. Dla wielu, którzy je zrozumieją, mogą okazać się fascynujące.
Taka ewangelizacja w stylu pop?
Nic z tych rzeczy, papież to nie celebryta. To będzie prosty język dla dzisiejszego człowieka. Chodzi o to, by nie wchodzić w kategorie pop, nie upodabniać się do celebrytów, ale by konstruować przekaz prosty i zrozumiały. Bo obecnie język, tak jak ten wspomniany przepych, jest ogromną barierą. Proszę zwrócić uwagę, że ze strony papieża zobaczyliśmy już pozytywne nastawienie do ludzi niewierzących. Podczas spotkania z dziennikarzami pozdrowił tych, którzy wiary nie podzielają. I na to znowu ortodoksi będą zgrzytali zębami i mówili, że nie jest odpowiednio twardy, bo wychodzi naprzeciw niewierzącym. Redaktor Paweł Milcarek [naczelny "Christianitas" - red.] już lamentuje, że kardynał Bergoglio jako arcybiskup Buenos Aires kazał chrzcić każde przyniesione dziecko. Przewiduję, że działalność Ojca Świętego przez wielu nie będzie akceptowana.