PiS nie wspiera Tobiasza Bocheńskiego w walce o fotel prezydenta Warszawy. Niektórzy wręcz liczą na jego porażkę, bo Bocheński nie ma mocnej pozycji w partii. Jest jednak wspierany przez Jarosława Kaczyńskiego, któremu poleciła go Janina Goss. Ale jeśli kandydat PiS nie wejdzie w Warszawie do drugiej tury, nawet przychylność prezesa nie wystarczy mu do kontynuowania kariery politycznej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Niektórzy politycy PiS nie tylko spodziewają się porażki Tobiasza Bocheńskiego w walce o prezydenturę Warszawy, ale i na nią liczą, pisze WP.pl. Portal dodaje, że politycy PiS nieprzesadnie angażują się w kampanię Bocheńskiego, a centrala nie chce inwestować w nią ani pieniędzy, ani energii.
Rozmówcy Wp.pl zwracają uwagę, że partia nie zamawia nawet sondaży dotyczących szans swojego kandydata. Wielu polityków tej partii ma uważać, że wybory w Warszawie skończą się wielką klęską Bocheńskiego. I to bolesną, bo miał on być przymierzany do startu w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Tymczasem za sukces będzie uważane wejście kandydata PiS do drugiej tury.
Bocheńskiego do walki o stolicę miał wystawić osobiście Jarosław Kaczyński. Młodego polityka poleciła mu podobno jego przyjaciółka, Janina Goss. Ale poparcie prezesa nie przysparza Tobiaszowi Bocheńskiemu sympatii w partii. Tym bardziej że Jarosław Kaczyński sam musi się mierzyć z oddolnym buntem. Przegrane wybory idą na jego konto, porażka Bocheńskiego może jeszcze pogorszyć jego sytuację.
Wsparcie Janiny Goss i Jarosława Kaczyńskiego nie wystarczą jednak na odniesienie sukcesu w wyborach.
– Jeśli nie będzie drugiej tury, to pewnie nie będzie drugiej szansy – mówi WP.pl polityk PiS, pytany o to, czy Bocheński – w razie porażki w stolicy – będzie kandydatem w wyborach prezydenckich w 2025 r.
Sam Bocheński przyznaje, że jest "bardzo zadowolony z przebiegu swojej kampanii" i czuje wsparcie centrali.
Liberalna twarz PiS?
Bocheński w sondażach pozostaje daleko za Trzaskowskim. PartiaJarosława Kaczyńskiegousiłuje go jednak przedstawiać jako "nowoczesną" i liberalną twarz PiS. Jak pisaliśmy już w naTemat.pl, nieco inaczej wspominają go w Łodzi, skąd pochodzi i gdzie zaczęła się jego kariera polityczna.
– Nie wiem, co panTobiasz Bocheński ma wspólnego z Warszawą. Z Łodzią na pewno miał wiele, natomiast myślę, że działał bardziej na szkodę mieszkańców niż dla ich dobra. Z przykrością stwierdzam, że odkąd jestem wiceprezydentem, czyli od 2019 roku, współpracy wojewody z miastem nie było żadnej. A wręcz upatruję, że było to utrudnianie i rzucanie kłód pod nogi – mówiła w rozmowie z naTemat wiceprezydentka Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka, która zna Bocheńskiego z czasów, gdy był wojewodą łódzkim.
Moskwa-Wodnicka opisuje go jako urzędnika, który w pewnym momencie wyszedł z roli i stał się "politycznym aparatczykiem". Jak wskazała, jego kandydatura na prezydenta Warszawy wpisuje się w motyw tzw. politycznego spadochroniarstwa.
– Myślę, że warszawiacy są tak samo mądrzy, jak łodzianie i wybiorą kandydata, który jest dla nich najlepszy. A nie tego, który sprzyja głównie Kaczyńskiemu. I który nie jest związany z Warszawą, tylko działa po linii partyjnej. Myślę, że kandydat na prezydenta powinien mieć dużo wspólnego ze swoim miastem, z którego się wywodzi. A nie iść tam, gdzie zażyczy sobie Kaczyński – komentowała wiceprezydentka Łodzi.