Jarosław Kaczyński wysunął kandydaturę Tobiasza Bocheńskiego na urząd prezydenta Warszawy. Teraz do tej decyzji prezesa Prawa i Sprawiedliwości odniósł się Kazimierz Marcinkiewicz. – Jarosław Kaczyński lubi takich chłopców-bajerantów, którzy ładnie mówią i czarują – powiedział były premier.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Będziemy musieli także ustanowić włodarzy miast i miasteczek. Jarosław Kaczyński już ogłosił, że w wyborach na prezydenta Warszawy Prawo i Sprawiedliwość reprezentować będzie były wojewoda łódzki, Tobiasz Bocheński.
– Prezydent Warszawy odpowiada za ogromną liczbę ważnych dla każdego z nas spraw. To nie tak, że źle zaplanowany remont, wycinka drzew w naszym sąsiedztwie czy chaos architektoniczny, urbanistyczny, estetyczny miasta, to dzieło anonimowych urzędników. To wszystko są zadania i odpowiedzialność włodarza miasta – powiedział.
"Jarosław Kaczyński lubi takich chłopców-bajerantów"
Teraz kandydaturę Bocheńskiego skomentował Kazimierz Marcinkiewicz. Były premier w rozmowie z Onetem ocenił, że Kaczyński znalazł sobie kolejnego wiernego polityka, który będzie realizował jego interesy.
– Widziałem, że strasznie się miota, że jest kompletnie niesamodzielny, że podejmuje decyzje w oparciu tylko i wyłącznie o interesy PiS-u – powiedział.
– Poza tym, Jarosław Kaczyński lubi takich chłopców-bajerantów, którzy ładnie mówią i czarują. Takim przykładem był przecież wcześniej Daniel Obajtek. Kaczyński ewidentnie ma do takich facetów słabość – dodał.
Co więcej, według Marcinkiewicza kandydatura Bocheńskiego mogła wyjść nie z inicjatywy prezesa PiS, a z inicjatywy jego bliskiego przyjaciółki. – Myślę, że była to Janina Goss z Łodzi, która poznała Bocheńskiego. Właśnie w ten sposób ten pan został wojewodą łódzkim, a potem warszawskim – skomentował.