To byłby kolejny test "zwykłego" kombi, gdyby nie dwie rzeczy. Po pierwsze, jeździliśmy przy obłędnych widokach wzdłuż oceanu, kiedy w Polsce lał deszcz. Po drugie, nową Skodę Superb Combi naprawdę głupio nazwać "zwykłym" kombi. Czesi znaleźli złoty środek, jak pogodzić tradycję z czasami dokuczliwą nowoczesnością. I wiecie co? Wyszło prawie idealnie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Tak sobie myślę, że fani kombi mają teraz cudowny czas. Jeszcze kilka tygodni temu w mediach pojawiły się kolejne relacje z jazd nowym, kultowym Passatem. W naTemat też o nim przeczytacie, ale dziś zostajemy przy Skodzie. I obiecuję, że nie będzie tu porównań z Volkswagenem, bo uważam, że tym razem nie mają one sensu.
Polecieliśmy do Portugalii, gdzie Skoda zorganizowała pierwsze jazdy nowym Superbem Combi. Wyruszyliśmy z Lizbony, a wybór trasy w zasadzie był prosty. Niektórzy zahaczyli o Cabo da Roca, później pojechaliśmy jeszcze bardziej na północ, w okolice miasteczka Ericeira. Nie będę się o tym rozpisywał, w każdym razie to prawdziwy raj dla surferów. A ze stolicy dojazd okazał się bardzo wygodny.
O komforcie podróżowania będzie tutaj dużo, bo Superb Combi czwartej generacji nawet przerósł moje oczekiwania. 90 lat od debiutu pierwszej Skody Superb fani marki dostali fajną niespodziankę, bo nie mówimy tylko o kosmetycznych zmianach.
Auto trochę się rozrosło, jest teraz dłuższe i nieco wyższe (4,9 m i prawie 1,5 m). Prawie nie zmieniła się szerokość (nieco ponad 1,8 m). W rozstawie osi mamy dokładnie to samo: 2841 mm.
Przy pierwszym wrażeniu ten samochód wydaje się wielki, ale też... smukły. To się wiąże z pewnym detalem – Superb Combi jest najbardziej aerodynamicznym pojazdem Skody tej kategorii w historii (Cx 0,25). Kształt nadwozia miał tu więc kolosalne znaczenie.
Odświeżonego Superba poznacie przede wszystkim po zmienionym przodzie. Nowa ośmiokątna osłona chłodnicy efektownie wygląda w połączeniu z reflektorami LED Matrix. Z zewnątrz trudno znaleźć jakiś kontrowersyjny element. I pewnie dlatego to auto podoba się tak wielu kierowcom.
Bałem się tylko, że Skoda przekombinuje z wnętrzem, ale to okazało się najciekawszym punktem całego testu. W Superbie Combi zagrało na plus... chyba wszystko. Mógłbym na siłę przyczepić się do czegoś, ale tym razem tego nie zrobię. Czesi połączyli swoją tradycję z nowoczesnymi dodatkami. I wyszło coś bardzo uniwersalnego.
Miejsca w tej Skodzie jest mnóstwo, zresztą Superb przecież z tym się kojarzy. Zacznijmy od bagażnika, bo w kombi mamy teraz aż 690 litrów (więcej o 30 l). Po złożeniu tylnej kanapy dostajemy 1920 l i płaską podłogę. W czasie jazd testowych z pojemności bagażnika nie mieliśmy okazji skorzystać, ale ta przestrzeń daje ogromne możliwości.
Wysokie osoby na tylnej kanapie swobodnie znajdą wygodną pozycję na nogi. I miejsce nad głową, bo to wcale nie było takie oczywiste. Opcjonalnie można zamówić nawet pakiet do drzemki ze specjalnymi zagłówkami. W zestawie będzie wtedy także... koc.
I w końcu najważniejsze: pozycja za kierownicą. Zastanawiałem się, czy to napisać, ale chyba już nie mam wątpliwości, że nowy Superb to teraz mój numer jeden z gamy Skody, jeśli chodzi o samą przyjemność siedzenia za kółkiem. Podobnie miałem, gdy jeździłem Enyaqiem, ale to jednak zupełnie inne auto. W Superbie siedzi się nisko, a komfort połączono z bardzo przemyślanym projektem.
Z perspektywy kierowcy największą uwagę przykuwa nowa konsola centralna. Dźwignia zmiany biegów trafiła na kolumnę kierownicy, więc na środku zrobiło się bardziej minimalistycznie. Kluczowy jest wolnostojący wyświetlacz Infotainment o przekątnej do 13 cali. Jego obsługa nawet w trasie wypadła bardzo przyzwoicie.
W kwestii obsługi moim zdaniem wygrywają... trzy pokrętła. Można je obracać i naciskać, każde ma też mały wyświetlacz. Za ich pomocą sterujemy m.in. temperaturą wnętrza, ogrzewaniem i wentylacją foteli. Zmieniamy też tryby jazdy. Centralne pokrętło można skonfigurować po swojemu wybranymi przez nas opcjami. Taka klasyka zawsze się obroni.
Trzeba też docenić przednie fotele, dostępne w kilku wariantach, także z opcją masażu. Wszystkie tekstylia zawierają poliester z recyklingu. Skóra w kolorze koniaku jest garbowana w sposób zrównoważony przy użyciu wody z produkcji oliwy z oliwek.
Jeszcze coś banalnego i oczywistego dla Skody. W środku nie brakuje zakamarków, schowków i kieszeni na drobiazgi, które mogą przydać się w podróży. Fani marki wiedzą, o co chodzi, dla nowych klientów będzie to miłe zaskoczenie.
Miałem nie marudzić, więc będzie tylko jedna, praktyczna uwaga. Nową Skodę wykończono w większości miękkimi i stylowymi materiałami. Zastanawiam się, jak będą się sprawdzać przy dłuższym użytkowaniu, np. efektowna listwa na desce rozdzielczej. I jak utrzymać w czystości choćby kratkę, którą widzi pasażer z przodu. Wszystko wygląda świetnie, ale chciałbym zobaczyć efekt po roku intensywnego użytkowania samochodu.
Skoda przygotowała da Superba Combi sześć wersji napędu – także na polski rynek. Na razie dostępne są trzy opcje: benzynowa 1,5 TSI z układem mild hybrid o mocy 150 KM oraz dwa diesle: 2,0 TDI o mocy 150 KM i 2,0 TDI 192 KM. Ten ostatni to propozycja z napędem na cztery koła.
W planach są jeszcze trzy konfiguracje – hybryda plug-in (204 KM) oraz dwie z silnikami spalinowymi (204 KM i 265 KM). Szczególnie ciekawie zapowiada się ta hybryda, bo z zapowiedzi wynika, że uda się nią wykręcić nawet 100 km zasięgu elektrycznego.
Najwięcej czasu w Portugalii spędziłem za kierownicą tego słabszego diesla. I złapał mnie sentyment, kiedy przy pełnym zbiorniku wirtualny kokpit pokazał mi prawie 1000 km zasięgu. Ta magiczna granica w nowym Superbie jest spokojnie do złamania. Chociaż gdybym miał wybierać prywatnie, wziąłbym opcję o mocy 193 KM.
W tym segmencie niczego więcej nie potrzebowałbym do szczęścia. Tym bardziej że ten diesel okazał się bardzo dynamiczny. Spalanie? Zmieścicie się w granicach 6-7 litrów, ale z dokładnymi danymi wstrzymam się do dłuższego testu.
Superb Combi nie musi kojarzyć się tylko z trasą w podróż służbową czy odwożeniem dzieci do szkoły. Duży zasięg w dieslu daje szerokie możliwości. Szczerze mówiąc, bardziej widzę to auto w długiej, urlopowej trasie. Do Chorwacji, na narty gdzieś w Alpy, a może właśnie do Portugalii, żeby objeździć całe wybrzeże i pogapić się na surferów.
W czasie jazdy nowa Skoda jest do bólu przewidywalna i pewnie o to w tym chodziło. Nie oczekujcie wielkich emocji, to auto przede wszystkim ma być skuteczne na co dzień. Ale nie zawiedzie was też w momencie, gdy z dnia dzień wymyślicie sobie wycieczkę życia na drugi koniec Europy. I to jest fajny przykład wolności, którą wciąż potrafi nam dać motoryzacja.
Nowego Superba Combi kupimy od 156 900 zł (mowa o silniku benzynowym). Najtańszy diesel o mocy 150 KM to wydatek 173 950 zł. Mocniejszego diesla w podstawowej wersji dostaniemy za 190 950 zł. Ceny rosną szczególnie w przypadku najbardziej bogatej opcji L&K. Wtedy już łatwo przekroczyć granicę 200 tys. zł.
Po krótkiej przygodzie z nową Skodą mam tylko niedosyt, że nie mogłem w pełni wykorzystać potencjału napędu. To dopracowane, przemyślane i może nawet... prawie idealne kombi? To już ocenią klienci, ale warto docenić, że Czesi postawili się modzie na SUV-y i wypełnili rynkową lukę.
Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku oraz Instagramie.