Pierwszy dzień wiosny, wagary i nieco cieplejsze dni bywają dla młodych ludzi okazją do picia alkoholu z kolegami i koleżankami. Jak wynika z naszej krótkiej sondy, 21 marca zazwyczaj nie bywa okazją do alkoholowej inicjacji. Na wspomnienie pierwszego młodzieńczego upojenia alkoholowego większość łapie się za głowę lub uśmiecha. – Krzysiek pił z na łące, Maciek przyznaje, że pierwszy raz rzeczywiście upił się w dzień wiosny, a potem udawał, że zatruł się Coca Colą. Janek natomiast pił piwo już jako pięciolatek... wspólnie z tatą.
W Sopocie w dzień wagarowicza od 10 lat nie można kupić alkoholu do godziny 14. Urzędnicy tłumaczą, że chcą aby radosny pierwszy dzień wiosny nie kojarzył się młodym osobom z "pretekstem do wspólnego picia w miejscach publicznych". Nadal dla wielu uczniów właśnie 21 marca jest okazją do spotkania z alkoholem.
Procentowy dzień wiosny
Maciej z Pomorza wspomina, że pierwszy raz upił się właśnie w pierwszy dzień wiosny. – To było w gimnazjum. Kupiliśmy z czterema kolegami 2 litry wódki, trochę kiełbasy i sok na zapitkę. Poszliśmy na łąki i piliśmy schowani w krzakach nad rzeką. Upiłem się i urwał mi się film. Wróciłem do domu po kilku godzinach, jak doszedłem trochę do siebie. W domu czekali dziadkowie. Powiedziałem im, że strasznie boli mnie brzuch, ale to przez to, że wypiłem Coca-Colę. Babcia i dziadek są zażartymi przeciwnikami Coli, więc uwierzyli. Zapach i smak wódki czułem jeszcze przez tydzień – wspomina ze śmiechem Maciej.
Oczywiście dzień wagarowicza to tylko jedna z wielu okazji do alkoholowej inicjacji. Wczoraj trójmiejska "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że w Gdańsku, który nie podziela antyalkoholowej akcji Sopotu, w jednej z renomowanych szkół dwóch gimnazjalistów upiło się wódką na jej terenie niemal do nieprzytomności. Przypadek uczniów pijących w szkole nie należy do odosobnionych. Młodzi znacznie chętniej próbują alkoholu jednak poza szkołą.
Pijacki pierwszy raz
Każdy zna "zabawne" historyjki o "pijackim pierwszym razie" – swoim lub znajomych. Większość dzieci i młodzieży sięga po alkohol w towarzystwie rówieśników. Ania napiła się pierwszy raz z koleżankami po zajęciach kółka teatralnego, Krzysiek z Warszawy po zbiórce zuchów. – To było tuż po zbiórce zuchowej w trzeciej klasie szkoły podstawowej. Wraz z kolegą z drużyny zuchowej poprosiliśmy pana spod sklepu, żeby kupił nam konkretne piwo (jedno na spółkę), bo słyszeliśmy, że jest słodkie. Pan oczywiście otrzymał od nas wynagrodzenie w postaci ekstra mocnych bez filtra, które kupił za nasze pieniądze. Nie oddał nam reszty. Piwo wypiliśmy na łące w okolicach domu, a słońce sprawiło, że się upiliśmy. Aby rodzice nie wyczuli od nas alkoholu, kupiliśmy sobie kiszoną kapustę z nadzieją, że zabije zapach piwa – opowiada Krzysiek.
Metoda z kapustą podziałała. Młodzi ludzie eksperymentujący z alkoholem mają różne sposoby na ukrywanie jego zapachu. Nie wszyscy wierzą w skuteczność gum do żucia. – Żeby nikt nie wyczuł, że piliśmy, jedliśmy... liście. Pomysł wątpliwy, ale wtedy wydawał się nam genialny – wspomina Adam z Olsztyna.
Agnieszka pierwszy raz spróbowała alkoholu w domu. – Kiedyś moi rodzice wyjechali na weekend, a ja zaprosiłam na noc dwie koleżanki. To było w gimnazjum. Najpierw kupiłyśmy jedno wino (białe), ale szybko się skończyło, więc poszłyśmy po drugie (czerwone) i przy okazji kupiłyśmy trzecie (różowe), aby każdego spróbować. Skończyło się to oczywiście bardzo źle. Najgorsze było to, że mój młodszy brat i jego kolega, który akurat do niego przyjechał, śmiali się z nas, twierdząc, że dziewczyny nie umieją pić – opowiada.
Dom – pierwsze źródło alkoholu
To nie szkoła, podwórko czy koleżanki i koledzy są pierwszym środowiskiem, w którym sięgamy po alkohol. To wbrew pozorom właśnie dom, który zamiast chronić nieletnich przed alkoholem, staje się jego pierwszym źródłem. Nie chodzi jednak o picie w domu pod nieobecność rodziców, o którym wspomniała Agnieszka.
Eksperci zwracają uwagę, że od lat większość młodych osób po raz pierwszy próbuje alkoholu w domu, z kimś z rodziny. I nie chodzi o rodzeństwo, a o osobę pełnoletnią.
– Badania prowadzone w Polsce pokazały, że zadziwiająco duża liczba 11-latków już zna smak alkoholu. To dzieje się właśnie za sprawą rodziców, wujków, dziadków. Najczęściej to szampan przy okazji sylwestra, uroczystości rodzinnej. Rodzic, wujek czy dziadek dochodzi do wniosku, że to świetny pomysł, żeby dziecko spróbowało, jak smakuje alkohol z nimi, a nie z kimś obcym – podkreśla w rozmowie z naTemat dr Krzysztof Ostaszewski, kierownik Pracowni Profilaktyki Młodzieżowej Pro-M w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. – Alkoholowy "pierwszy raz" większości dzieci w Polsce to nie szkoła, nie brama, nie krzaki. To dom jest pierwszym źródłem alkoholu – zaznacza.
O skutki wczesnej, domowej inicjacji alkoholowej spierają się specjaliści. – W ocenie wielu z nich przyczynia się to szybszego kombinowania dzieci i młodzieży, jak zdobyć alkohol, wzmaga ich ciekawość i chęć spróbowania alkoholu również w towarzystwie kolegów. Ja skłaniam się do tego przekonania – zaznacza dr Krzysztof Ostaszewski. Jego zdaniem rodzice i bliscy powinni trzymać małe dzieci, jak najdalej od alkoholu. Tym bardziej, że przekaz – "alkoholu nie pije się w tym wieku" jest zaskakująco skuteczny wśród dzieci z 4, 5 i 6 klas szkoły podstawowej. – To, co mówią rodzice ma dla dzieci w tym wieku duże znaczenie. Ten przekaz traci już nieco w gimnazjum, choć nadal jest ważnym sygnałem dla młodzieży – dodaje.
Wychowani do picia
Alkohol w gimanzjum
Po alkohol w ciągu miesiąca sięga 20 proc. uczniów I klas gimnazjum, 35 proc. uczniów II klas i 47 proc. uczniów III klas. CZYTAJ WIĘCEJ
badania Pracowni Profilaktyki Młodzieżowej "Pro-M" Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie
Liczba przypadków upijania się wśród młodzieży gwałtownie wzrasta na granicy szkoły podstawowej i gimnazjum. Z badania przeprowadzonego przez naukowców z Pracowni Profilaktyki Młodzieżowej "Pro-M" Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie wynika, że w ciągu roku upija się: 12 proc. uczniów I klas gimnazjum, 24 proc. uczniów klas II i 36 uczniów klas III. Jak podkreślają specjaliści nie chodzi tyle o samo gimnazjum, co okres rozwojowy, w którym są młodzi ludzie rozpoczynający naukę w gimnazjum. Pierwszym czynnikiem wpływającym na "upijanie się" jest fakt, że uczniowie w tym wieku chętnie eksperymentują. Również z alkoholem. – To typowa w tym wieku ciekawość i potrzeba doznań. Drugi powód to wzorce. Dzieci uczą się wzorów picia od dorosłych. Wielu dorosłych nadal pije alkohol, żeby się upić – zauważa dr Ostaszewski.
Upicie jest więc dla wielu młodych symbolem dorosłości – "Zobaczcie, ja też jestem już dorosły". Wielu młodych pije nawet dla samego faktu "upicia się". Adam z Olsztyna pierwszy raz pił z bratem ciotecznym. – Żaden z nas nigdy wcześniej nie pił alkoholu, ale obaj wstydziliśmy się do tego przyznać. W efekcie udawaliśmy, że nam smakuje. Później nie piliśmy raczej dla przyjemności, ale dla samego upicia się – mówi.
Czytaj też: Piękna, zdolna i... pijana. Alkohol – nieszczęśliwa miłość biznesklasy
Kierownik Pracowni Profilaktyki Młodzieżowej Pro-M zaznacza, że najlepszą strategią wychowawczą jest "opóźnianie inicjacji alkoholowej". – Nierozsądne z wychowawczego punktu widzenia jest dawanie alkoholu "do spróbowania" kilkuletnim dzieciom. To rodzice decydują, kiedy podać dorastającemu dziecku lampkę wina lub szklankę piwa, ale wspólnie picie rodziców z 14-, 15-, czy 16-latkami też nie jest dobrą strategią profilaktyczną. Badania, nie tylko polskie, potwierdzają jednoznacznie, że późniejsza inicjacja alkoholowa wiąże się wyraźnie z mniejszym ryzykiem problemów alkoholowych i innych zachowań ryzykownych w życiu dorosłym – podsumowuje ekspert.
Reklama.
Kasia z Warszawy
Miałam 12 lat i po lekcjach kupiliśmy z kolegami "jabola". Wystarczyło. Pijana wróciłam do domu i szybko poszłam spać. Do dziś pamiętam cenę tego jabola – 3,95 zł.
Janek z Warszawy
Jak miałem 5-6 lat i tata pił piwo, to brał mnie na kolana i dawał siorbać pianę z piwa, którą strasznie lubiłem. I tak było mniej więcej pewnie raz na dwa tygodnie, czasami na tydzień. Moje picie skończyło się, kiedy miałem 8 lat i na jakiejś imprezie rodzinnej podwędziłem całą butelkę piwa. Wypiłem na siłę prawie całą i dwa dni leżałem pijany w łóżku, wymiotowałem i miałem gorączkę. Następnego browara spróbowałem dopiero jak miałem 15 lat.