
Miałam 12 lat i po lekcjach kupiliśmy z kolegami "jabola". Wystarczyło. Pijana wróciłam do domu i szybko poszłam spać. Do dziś pamiętam cenę tego jabola – 3,95 zł.
Agnieszka pierwszy raz spróbowała alkoholu w domu. – Kiedyś moi rodzice wyjechali na weekend, a ja zaprosiłam na noc dwie koleżanki. To było w gimnazjum. Najpierw kupiłyśmy jedno wino (białe), ale szybko się skończyło, więc poszłyśmy po drugie (czerwone) i przy okazji kupiłyśmy trzecie (różowe), aby każdego spróbować. Skończyło się to oczywiście bardzo źle. Najgorsze było to, że mój młodszy brat i jego kolega, który akurat do niego przyjechał, śmiali się z nas, twierdząc, że dziewczyny nie umieją pić – opowiada.
Jak miałem 5-6 lat i tata pił piwo, to brał mnie na kolana i dawał siorbać pianę z piwa, którą strasznie lubiłem. I tak było mniej więcej pewnie raz na dwa tygodnie, czasami na tydzień. Moje picie skończyło się, kiedy miałem 8 lat i na jakiejś imprezie rodzinnej podwędziłem całą butelkę piwa. Wypiłem na siłę prawie całą i dwa dni leżałem pijany w łóżku, wymiotowałem i miałem gorączkę. Następnego browara spróbowałem dopiero jak miałem 15 lat.
Eksperci zwracają uwagę, że od lat większość młodych osób po raz pierwszy próbuje alkoholu w domu, z kimś z rodziny. I nie chodzi o rodzeństwo, a o osobę pełnoletnią.
Wychowani do picia
Po alkohol w ciągu miesiąca sięga 20 proc. uczniów I klas gimnazjum, 35 proc. uczniów II klas i 47 proc. uczniów III klas. CZYTAJ WIĘCEJ
Czytaj też: Piękna, zdolna i... pijana. Alkohol – nieszczęśliwa miłość biznesklasy