Podejrzany o zabójstwa na warszawskiej Woli Ukrainiec Andrij S. najbliższe 3 miesiące spędzi w areszcie. Prokuratura informuje, że odwołał swoje wcześniejsze wyjaśnienia. Teraz przyznaje się nie do trzech, ale do dwóch morderstw.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa podjął decyzję o zastosowaniu trzymiesięcznego aresztu wobec wszystkich podejrzanych, których zatrzymano w sprawie odkrycia ciał czterech osób w kamienicy na warszawskiej Woli – powiedziała w rozmowie z Polsat News Aleksandra Piasta-Pokrzywa z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Wyszło też na jaw, że 34-letni Andrij S., któremu przedstawiono zarzut potrójnego zabójstwa, zmienił swoje wyjaśnienia. Wcześniej przyznawał się do trzech zabójstw, teraz oświadczył, iż zamordował dwie osoby. Następnie odmówił składania wyjaśnień.
Prokuratura informuje, że decyzja o areszcie dla wszystkich zatrzymanych wcześniej osób była podyktowana obawą o ich późniejszą dostępność. Są to osoby w kryzysie bezdomności, nie mają stałego miejsca zamieszkania. Po wypuszczeniu na wolność mogłyby się ukrywać i utrudniać śledztwo.
Gdzie doszło do morderstw?
Kamienica o numerze 71 to najstarszy budynek przy ul. Grzybowskiej na warszawskiej Woli, pisze Mateusz Przyborowski w naTemat.pl. I największa ruina w tej okolicy. Czteropiętrowy budynek znajduje się w pobliżu Muzeum Powstania Warszawskiego i placu Europejskiego – zielonego i popularnego "miejsca spotkań i relaksu" – jak możemy przeczytać w opisach w sieci. Za zabytkową kamienicą wyrastają drapacze chmur, obok powstaje kolejny luksusowy biurowiec. To ścisłe centrum Warszawy.
Od ubiegłego weekendu Grzybowska 71 to także najmroczniejsze miejsce w stolicy. W niedzielę znaleziono tam ciała dwóch mężczyzn. W poniedziałek – kolejne dwa. Zwłoki były w różnym stadium rozkładu.
Śledczy szybko wytypowali domniemanego sprawcę, 34-letniego Ukraińca. Inni bezdomni mieli twierdzić, że boją się tego mężczyzny. Onet pisze też, że na miejscu znaleziono też krew i ślady walki. Ofiary miały ślady pobicia i rany kłute.
Jedno z ciał może należeć do osoby, która sama odebrała sobie życie. Szczegóły wyjaśniają śledczy.