W niedzielę prezydent Izraela Icchak Hercog powiedział brytyjskiej telewizji Sky News, że irański ostrzał był wypowiedzeniem wojny. Stwierdził, że w Teheranie panuje "imperium zła", które ma swoich popleczników w regionie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Powinniśmy trzeźwo patrzeć na zjawiska zwane Teheranem i Iranem. Istnieje imperium zła w Teheranie, mające swoich popleczników, którymi kieruje w całym regionie i komórki na całym świecie. Wydają miliardy dolarów na podważanie stabilności w regionie – powiedział telewizji Sky News Icchak Hercog.
Zdaniem prezydenta Izraela światowi przywódcy muszą "jasno powiedzieć" irańskiemu reżimowi, że jego zachowanie jest "nie do przyjęcia". Pytany o sobotni ostrzał Izraela Hercog przyznał, że to "kolejny przykład, jak Iran działa od lat".
– Ostatniej nocy zostaliśmy zaatakowani z czterech stron Bliskiego Wschodu, a poplecznicy Iranu ostrzeliwali nas, wystrzeliwując pociski rakietowe i balistyczne, drony i pociski manewrujące – powiedział brytyjskiemu dziennikarzowi prezydent Izraela.
– To jest jak prawdziwa wojna. Mam na myśli, że to jest deklaracja wojny – dodał i zaznaczył, że "ostatnią rzeczą, jakiej Izrael szuka w tym regionie od czasu swojego powstania, jest pójście na wojnę".
– Jesteśmy poszukiwaczami pokoju. Wielokrotnie dążyliśmy do pokoju z naszymi sąsiadami – dodał.
Iran wycofuje się. Co zrobi Izrael?
Przypomnijmy, że po sobotnim ataku w niedzielę irański minister spraw zagranicznych Hosejn Amir Abdollahian poinformował USA, że atak na Iran będzie ograniczony i że Teheran nie ma zamiaru eskalować konfliktu na szerszą skalę.
– Zaznaczyliśmy, że atak będzie samoobroną. (...) Teheran nie dąży do rozszerzenia konfliktu regionalnego – powiedział po spotkaniu z zagranicznymi ambasadorami szef irańskiego MSZ. Ale sytuacja nie jest też klarowna, bo po zapewnianiach pojawiły się też groźby w kierunku USA.
– Powiedzieliśmy też Waszyngtonowi, że zaatakujemy bazy amerykańskie, jeśli Iran stanie się celem ataku odwetowego – dodał Abdollahian.
Jaka będzie reakcja USA i Izraela? USA nawołuje do nieeskalowania konfliktu, ale nie wiadomo, czy Benjamin Netanjahu nie będzie chciał pokazać siły odstraszania izraelskich wojsk.
Takiego zdania jest ekspert ds. międzynarodowych, prof. Roman Kuźniar, który w rozmowie z Wirtualną Polską podkreślił, że Netanjahu lubi "demonstrować siłę, często w sposób nadmiarowy, taki, który nie służy uspokajaniu sytuacji w tej części świata".