– Donaldowi ręka nie drgnęła. Co innego miał zrobić? On by się takimi rzeczami najchętniej w ogóle nie zajmował, ale skoro stało się, co się stało, trzeba było to jak najszybciej przeciąć – tak o decyzji premiera Tuska, który odwołał Jacka Protasiewicza ze stanowiska wicewojewody dolnośląskiego po serii wulgarnych wpisów, mówi naTemat bliski współpracownik szefa rządu. Protasiewicz znowu zgotował sobie spektakularny kryzys kariery politycznej. – Jacek potrzebuje pomocy – ocenia prominentny polityk z regionu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Polityk związany z Trzecią Drogą zamieścił na X wiele niekulturalnych komentarzy;
Znajomi Protasiewicza mówią naTemat, że jego podstawowym problemem nie jest alkohol;
"Martwię się o zdrowie psychiczne Jacka" – pobrzmiewa w komentarzach jego kolegów.
Znajdujesz się w trudnej sytuacji, przeżywasz kryzys psychiczny?– Telefon interwencyjny dla osób w trudnej sytuacji życiowej Kryzysowy Telefon Zaufania – wsparcie psychologiczne: 116 123 czynny codziennie od 14.00 do 22.00– Całodobowe centrum Wsparcia dla osób w kryzysie emocjonalnym: 800 70 22 22– Bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111
Powiedzieć, że Jacek Protasiewicz nie miał dobrego weekendu, to nie powiedzieć nic. W niedzielę (jeszcze jako wicewojewoda dolnośląski) 57-letni polityk związany z PSL napisał na X serię obraźliwych wpisów, które wstrząsnęły przyzwyczajonymi przecież do brutalnego dyskursu odbiorcami.
Na werbalne próby powstrzymania go, Protasiewicz reagował kolejnymi agresywnymi wpisami. Jako "argumentów" używał mało subtelnych aluzji do seksu oralnego i niewybrednych odzywek. Atakował nie tylko polityków i dziennikarzy, ale także zwykłych internautów, którzy otwarcie wyrażali dezaprobatę dla jego zachowania.
Internauci: Protasiewicz ma problem z alkoholem
Użytkownicy Twittera szybko orzekli: Protasiewicz już zaczął oblewać mandat poselski, który przypadnie mu w udziale, gdy posłanka Izabela Bodnar (Polska 2050 - Trzecia Droga) wygra wybory na prezydentkę Wrocławia. "Alkotweety", "piłeś, nie pisz", "chlańsko" – posypały się komentarze i prześmiewcze memy.
W poniedziałek premier Donald Tusk zdymisjonował Jacka Protasiewicza z funkcji wicewojewody dolnośląskiego. Żaden z nich nie mógł przewidzieć takiego rozwoju wypadków, gdy niemal 20 lat wcześniej Protasiewicz był szefem kampanii prezydenckiej Tuska.
W końcówce rządów PO-PSL ten doświadczony poseł i europarlamentarzysta wywołał skandal na lotnisku we Frankfurcie, gdy zaczął wykrzykiwać "Heil Hitler!" w stronę pracowników terminala. Później tłumaczył, że rozdrażniło go popychanie i słowo raus w ustach celnika, bo od razu skojarzyło mu się z obozem zagłady w Auschwitz. To wtedy plotki o alkoholizmie Protasiewicza przybrały na sile.
Od Platformy do PSL
Mimo że Protasiewicz w 2016 roku został wykluczony z Platformy Obywatelskiej za szkodzenie wizerunkowi partii (ku satysfakcji rywala z regionu, Grzegorza Schetyny), do niedawna nadal kojarzył się z Platformą.
Teraz gdy po jego wybuchach na X zaczął się od niego odcinać PSL, nawet mniej zafascynowani politycznymi układankami przyswoili, że Protasiewicz trzyma z ludowcami. W poniedziałek od polityka publicznie zdystansowała się Izabela Bodnar, która doradziła mu, by zajął się walką ze swoimi "demonami". Protasiewicz przytaknął i zadeklarował, że nie przyjmie po niej mandatu poselskiego.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jacku, co się z Tobą dzieje?"
Obok wyrazów potępienia i szyderstwa na X pojawiła się także troska. Głos zabrał bliski Protasiewiczowi były poseł Stanisław Huskowski, który swego czasu został razem z nim wykluczony z Platformy.
"Jacku, bardzo się martwię, czytając Twoje wpisy. Obrażasz ludzi, wykazujesz ogromną nadaktywność. Nie odbierasz telefonu... Co się z Tobą dzieje?" – zapytał Huskowski.
"Staszku, każdy ma swoje problemy, także zdrowotne. Ja też. Moja aktywność w ostatnich dniach w internecie była tego przejawem. Przepraszam wszystkich, którzy moimi wpisami poczuli się obrażeni lub dotknięci" – odpisał Protasiewicz w poniedziałek po południu.
Wpis Jacka Protasiewicza, który przyznaje, że każdy, a więc również on, ma problemy, w tym zdrowotne, koresponduje z tym, co mówią naTemat jego znajomi. O to, co się dzieje z Jackiem Protasiewiczem, pytaliśmy przede wszystkim tych, którzy nie mogą zyskać politycznie na jego kłopotach.
Z ich słów wyłania się obraz osoby, która ma poważne problemy ze zdrowiem, a elementem tego problemu jest to, że często odrzuca pomoc. – To nie jest wybryk pod wpływem alkoholu. To nie są alkotweety – zaznacza jego wieloletni znajomy. Jak wskazują informatorzy naTemat, zachowanie Protasiewicza układa się w charakterystyczny wzór: okresy wytężonej pracy przeplatane kompromitacjami.
Dziwne zachowanie Jacka Protasiewicza
– To niezwykle inteligentny facet. Jest bardzo towarzyski. Ma wielką wiedzę polityczną i mnóstwo przydatnych znajomości – chwali go jedna z osób.
Nieprzeciętny intelekt Protasiewicza, wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego w latach 2012-14, to refren wypowiedzi wielu naszych rozmówców. "Supermózg", "świetny analityk", "fascynujący facet" – sypią się komplementy. Koledzy i koleżanki są jednak aż za dobrze świadomi tego, że w przypadku Protasiewicza wraz z ogromnym talentem idą też kłopoty.
– Przez 90 procent czasu Jacek zachowuje się zwyczajnie. Kolejne 5 procent to czas, kiedy ma doła, więc jest bardzo smutny. To z pewnością dla niego trudne, ale dla nas dobre: jest wtedy niezwykle pracowity, skoncetrowany, konstruktywny... – wylicza jeden z polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego.
– Problemem jest ostatnie 5 procent, gdy Jacek wzlatuje w górę. Alkohol jest tylko dodatkiem do tego stanu. Dlatego tak drażnią mnie drwiny z rzekomej choroby alkoholowej Jacka, bo to skutek, a nie przyczyna – kontynuuje nasz rozmówca.
Nasi informatorzy podkreślają, że ten stosunkowo krótki okres "gdy Jacek jest na górze", bywa bardzo brzemienny w skutki. Jak mówią, Protasiewicz jest wtedy ultraaktywny, bardzo mało śpi, trudno złapać z nim kontakt. – Próbujesz się z nim porozumieć, ale po którejś nieudanej próbie zaczynasz go unikać. Po prostu nie ma z nim rozmowy. Nie ma wspólnej pracy, merytoryki, nie ma żadnego tematu – słyszymy.
Jak twierdzą nasi rozmówcy, to właśnie w tych okresach wzlotu Jacek Protasiewicz potrafi zniszczyć coś, na co pracował latami: zarówno w swoim życiu zawodowym, jak i osobistym. Termin, jaki często pada z ust znajomych polityka, to "błędne koło". Kto wie – zastanawiają się – jak wysoko mógłby zajść, gdyby nie ten niszczycielski cykl. A najgorsze jest to, wskazują, że Protasiewicz "na górze" zwykle nie chce przyjąć do wiadomości, że ma problem.
– Nagle wyrasta w nim hardość, która uniemożliwia podanie mu ręki. Wiele osób próbowało, ale on wtedy czuje się jak król życia, więc nie rozumie, że potrzebuje pomocy. Nie widzi, że dzieje się z nim coś złego. Przeciwnie: ma za złe ludziom, że się go "czepiają" – słyszymy.
Ludzie, którzy od lat znają Protasiewicza, są zdumieni tym, jak spektakularny charakter przybrał jego autosabotaż. – Przekroczył granice nawet jak na siebie. Człowiek, który nie ma problemu, nie robi takich rzeczy – ocenia kolega.
W rozmowach z politykami pada nazwa jednostki chorobowej, na którą ma cierpieć Jacek Protasiewicz. Jej definicja współgra z zachowaniami byłego wicewojewody.
"Jacek zamyka się w kłopotach"
Inny znajomy nie owija w bawełnę. – Jacek jest chory i potrzebuje pomocy psychiatry. Mówię to bez złośliwości, bo to normalna sprawa, że jak się ma zaburzenia, to się idzie do lekarza. Niestety Jacek zamyka się w kłopotach i nawet bardzo życzliwe osoby mają trudność, by się do niego przebić. Martwię się o niego – mówi prominentny członek obozu władzy.
– Pomijając te okazjonalne wybuchy, Jacek ma milion więcej plusów niż minusów. To naprawdę bardzo utalentowany człowiek. Nie wiem, czy to sama choroba, czy to wstyd przed wyborcami, ale dotąd nie sięgnął po adekwatną pomoc. A przecież w Sejmie jest przekrój całego społeczeństwa. Są autyści, są osoby chorujące na depresję, są ludzie z ADHD. To żaden wstyd sięgnąć po pomoc. Wstyd to jest kraść – podsumowuje nasz rozmówca.