Grzegorz Sowa chce się wypisać z ZUS-u. Sprawa otarła się już o sąd, ale wszystko wskazuje na to, że górą będzie aparat państwowy. Ale czy są jakieś usługi państwa, z których możemy zrezygnować? Tak, jak rezygnujemy z abonamentu na kablówkę, jeśli jej nie używamy? Niestety – państwo, gdy położy rękę na naszych pieniądzach, nie pozwoli nam już nawet na odrobinę wolności.
Grzegorz Sowa walczy, by wypisać się z Zakładu Usług Społecznych. Jest przekonany, że sam jest lepiej w stanie zadbać o swoją emeryturę i nie chce, by państwo zabierało część jego zarobków na ten cel. Wysłał pismo do ZUS-u, ale szybko dostał negatywną odpowiedź. Zaskarżył ją do sądu, jednak w pierwszej instancji również nie spotkał się ze zrozumieniem. Zapowiada dalszą walkę, jednak wiele wskazuje na to, że jego walka skończy się tak, jak batalia Adama Mielczarka.
W 2008 roku Sąd Najwyższy odrzucił jego kasację w sprawie, którą przez kilka lat zajmowały się sądy niższych instancji. Mielczarek nie zapisał się do żadnego z Otwartych Funduszy Emerytalnych i w sądzie próbował dowieść, że nie musi płacić składek. Argumentował, że konstytucja gwarantuje mu prawo do własności prywatnej, a pieniądze przekazywane OFE należą do niego. Jednak Sąd Najwyższy uznał, że ważniejszy jest inny przepis ustawy zasadniczej, który mówi, że państwo ustala zasady ubezpieczenia społecznego.
Ten wyrok przekreśla raczej nadzieję Grzegorza Sowy. – Jeśli nie można się wypisać z OFE, to z ZUS tym bardziej – ocenia dr hab. Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum Adama Smitha. – Istota podatków polega na tym że są są one bezzwrotne, przymusowe i nieekwiwalentne, czyli nie dostajemy tyle, ile wpłacimy. Ubezpieczenia społeczne to też podatki, tylko dla zmyłki inaczej się nazywają – dodaje. Jego zdaniem jedynie dzięki umowom cywilno-prawnym można się uwolnić od płacenia części składek. – One są oparte na równości obu stron. Jedyną alternatywą są tutaj umowy na gębę, czyli szara strefa – tłumaczy.
I to właśnie szara, a nawet czarna strefa jest przy obecnym stanie prawa jedyną szansą na wypisanie się z państwa. – Wydaje mi się, że jest tylko jeden sposób by uwolnić się od usług państwa – mówi Karol Pogorzelski, ekspert Instytutu Misesa. – Można zostać kloszardem albo przystąpić do mafii. Mafia nie płaci podatków, z tego co wiem narkotyki nie są obciążone podatkiem VAT, więc to jedyna droga. Państwo nie może pozwolić ludziom na rezygnowanie z jego usług, bo system świadczeń społecznych jest tak skonstruowany, że teraz płacimy dużo, a ewentualne zyski mamy za 40 lat. Dlatego też jeśli moglibyśmy wypisać się z ZUS, to większość by tak zrobiła i system by upadł – tłumaczy ekonomista.
Zdaniem Pogorzelskiego nawet jeśli udałoby się uwolnić nam spod przymusowej opieki państwa, jej miejsce szybko zajęłaby inna organizacja. – Człowiek to zwierzę społeczne. Kiedy nie ma państwa, szybko znajduje się inna organizacja. Proszę spojrzeć na Włochy – tam na południu kraju ludzie rzeczywiście są poza państwem, ale nie znaczy to, że są wolni. Tam rządzi mafia. I mafia i państwo mają monopol terytorialny – na jednym terenie nie ma dwóch mafii, nie ma też dwóch państw. Podlegamy temu, na terenie którego się urodziliśmy – mówi ekspert Instytutu Misesa.
Nawet jeśli mamy wybór, nie zawsze wychodzi nam to na dobre. – Chociaż w Stanach Zjednoczonych można wybrać, gdzie się ubezpieczymy, to proszę spojrzeć ile płaca obywatele tego kraju. Rachunki mają znacznie wyższe, a dostają znacznie mniej niż my. Jedynymi krajami, gdzie mało się płaci, a dużo dostaje są kraje siedzące na ropie, i to jeśli mają sprawnego władcę. Dlatego zamiast próbować się wyrwać z państwa, lepiej starać się je usprawniać, bo na nie – w przeciwieństwie do mafii – mamy jakiś wpływ – podsumowuje Karol Pogorzelski.
Sowa powołuje się na artykuł 31 konstytucji i przekonuje, że prawo własności można ograniczyć tylko w kilku przypadkach, a płacenie na emerytury do nich nie należy. Zapomina jednak, że choć rzeczywiście konstytucja to najwyższy akt prawny w Rzeczypospolitej Polskiej, to w wielu kwestiach odsyła ona do szczegółowych przepisów zawartych w ustawach (art. 8, ust. 1). Tak jest właśnie w przypadku emerytur, o których bardzo ogólnikowo wspomina art. 67, ust. 1.
Dlatego żeby umożliwić sobie wypisanie się z ZUS, trzeba by dowieść przed Trybunałem Konstytucyjnym, że ustawa o emeryturach jest niezgodna z konstytucją. Na to się jednak nie zanosi. Pozostają więc chyba tylko happeningi, takie jak ten z 2010 roku, kiedy obywatele wysyłali do kancelarii premiera i prezydenta listy z wnioskiem o wypisanie z państwa. A dla tych, którzy są ostatecznie zdeterminowani, pozostaje zrzeczenie się polskiego obywatelstwa i przyjęcie obywatelstwa kraju, gdzie zakres wolności jest znacznie szerszy. Jednak wtedy stalibyśmy się cudzoziemcami w swojej ojczyźnie, a ci w Polsce nie mają łatwo.