
To, co kolejne rządy zrobiły z prawem pracy, jest oburzające. Szkodzi nie tylko pracownikom, ale gospodarce, budżetowi, ubezpieczeniom społecznym i uczciwym przedsiębiorcom. Umowy śmieciowe są przekleństwem wszystkich. Ich nieopłacone przez pracodawców koszty spadają na podatników. Dziesięć lat temu mogliśmy wierzyć, że takie uelastycznienie opłaci się wszystkim. Od lat widać, że tak nie jest. CZYTAJ WIĘCEJ
Żakowski stwierdza też, że rząd Donalda Tuska już zrozumiał brak korzyści z umów cywilnoprawnych i obiecał uelastycznienie prawa pracy w inny sposób - tak, by pracownicy byli bezpieczni, a przedsiębiorcy zadowoleni. Dziennikarz jednocześnie podkreśla, że rząd w tej sprawie nic nie zrobił i "w rezultacie mamy najdzikszy rynek pracy w Unii".
Poza pazernością brutalnie lobbującego i wąsko myślącego biznesu, który - jak pisze prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców - ma "głęboko w dupie" wszystko poza swoim doraźnym interesem, nie ma powodu, żeby ochroniarze, kelnerzy, sprzątaczki zarabiali mniej, niż trzeba na skromne przeżycie. I żeby ich bieda obciążała pomoc społeczną. CZYTAJ WIĘCEJ
Nazywanie biznesu, który utrzymuje to państwo przy życiu swoją ciężką harówką, "brutalnym" i "wąsko myślącym" też wydaje się mocno przesadzone. Nie mam nic przeciwko płaceniu na państwo, ale jeśli wydaje ono pieniądze efektywnie i rozsądnie. Obecnie tego nie robi, więc oczekuję, że najpierw państwo zacznie reformować siebie, a dopiero na końcu będzie zabierać mi pieniądze z kieszeni - których i tak mam nie za dużo.
Lubię dostawać pieniądze za swoją pracę. Prawdziwe pieniądze. Nie chcę wirtualnego zapisu kwoty, którą zobaczę za kilkadziesiąt lat jak już moje wnuki będą pracowały w pocie czoła na moją emeryturę. Nie chcę kawałka OFE, które pobiera wysokie opłaty za zarządzanie moimi pieniędzmi, inwestując w upadające PBG. Nie chcę też stać w kolejce do państwowej służby zdrowia. I jeszcze jedno: umowy są cywilno-prawne, śmieciowi są co najwyżej politycy. CZYTAJ WIĘCEJ