Współcześni ludzie są tak zalatani, że często nie potrafią znaleźć czasu, żeby pójść chociażby do kościoła, nawet jeśli bardzo by tego chcieli. Nie mówiąc już o tym, że godzinne msze wielu odstraszają i zwyczajnie... nudzą. Na rozwiązanie wpadła parafia w Penllergaer w Walii, która postanowiła wprowadzić tzw. mikronabożeństwa. Dobry pomysł?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ksiądz John Gillibrand, wikariusz z niewielkiego kościoła św. Dawida w Penllergaer w Walii (Wielka Brytania), podkreślił, że celem "mikronabożeństw" jest uczynienie kościoła bardziej dostępnym.
– Jesteśmy bardzo świadomi presji pracy na życie rodzinne i zawodowe w dzisiejszym społeczeństwie. Pomysł polega więc na zapewnieniu ludziom możliwości pełnego zaangażowania w kościele, ale w ciągu 15 minut – mówił w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "The Guardian".
15-minutowe nabożeństwa w kościele? Nietypowy pomysł parafii w Walii
15-minutowe nabożeństwa będą odbywały się w poniedziałki o godzinie 16:45, a pierwsze zaplanowano już na 22 kwietnia. Dlaczego akurat taka godzina? Gillibrand powiedział, że została ona wybrana częściowo z myślą o dojeżdżających, ponieważ kościół znajduje się blisko autostrady M4 i może przyciągnąć przejeżdżających kierowców.
Nabożeństwo będzie trwać dokładnie kwadrans – ani minuty więcej, ani mniej. "Pierwsze pięć minut będzie krótkim wstępem i czytaniem fragmentu Biblii. Potem druga część, środkowa, będzie polegała na rozmowie o sposobach modlitwy i możliwościach znalezienia spokoju w tym pędzącym świecie – tłumaczył wikariusz.
A na końcu? – Potem pięć minut rzeczywistej modlitwy. Po zakończeniu ludzie będą mogli wyjść bez żadnego zakłopotania. Ale będziemy także podawali filiżankę herbaty, jeśli ktoś chciałby zostać dłużej – podkreślił John Gillibrand z kościoła św. Dawida, który łącznie może pomieścić około 80 osób.
Ksiądz Gillibrand wyjawił, że jego pomysł spotkał się z entuzjazmem. – Jestem kapłanem z 36-letnim doświadczeniem. Wiem, jakie opory wobec zmian mogą wykazywać wspólnoty kościelne, ale kiedy przedstawiłem koncepcję komitetowi kościelnemu, spotkałem się z bardzo entuzjastycznym poparciem, pozytywnymi opiniami i gotowością do eksperymentowania – mówił w "Guardianie".
Sami wierni również są zainteresowani. – Rozmawiałem z parafianinem, który powiedział, że jego sąsiedzi, którzy nie mają szczególnych związków z kościołem, pytali go o mikronabożeństwa. Otrzymujemy więc pozytywne głosy zarówno ze strony kościoła, jak i spoza niego – dodał duchowny i zaznaczył, że "powita każdego, kto zechce przyjść". Jeśli ludzie będą woleli inną godzinę, dostosuje się do nich.
Gillibrand podkreślił, że "oczywiście nie sądzi, że krótkie nabożeństwa to jedyny sposób na przyjście do kościoła". "Lubię nabożeństwa o każdej długości, pod warunkiem, że obecność Boga jest najważniejsza. (...) Nadal będziemy kontynuować nasze dłuższe nabożeństwa – podsumował. Może czas na mikronabożeństwa w Polsce?