nt_logo

Rosja i Ukraina mogły podpisać traktat pokojowy? Wyciekły kulisy negocjacji

Nina Nowakowska

21 kwietnia 2024, 17:31 · 4 minuty czytania
"Foreign Affairs" ujawnia, że w pierwszych dniach wojny w Ukrainie między Moskwą a Kijowem toczyły się intensywne rozmowy pokojowe. Samuel Charap i Sergiej Radchenko – powołując się na liczne rozmowy z uczestnikami negocjacji – opisują plan traktatu pokojowego, który mogły podpisać obie strony. Politolodzy wyjaśniają również, dlaczego nie doszło do zawieszenia broni.


Rosja i Ukraina mogły podpisać traktat pokojowy? Wyciekły kulisy negocjacji

Nina Nowakowska
21 kwietnia 2024, 17:31 • 1 minuta czytania
"Foreign Affairs" ujawnia, że w pierwszych dniach wojny w Ukrainie między Moskwą a Kijowem toczyły się intensywne rozmowy pokojowe. Samuel Charap i Sergiej Radchenko – powołując się na liczne rozmowy z uczestnikami negocjacji – opisują plan traktatu pokojowego, który mogły podpisać obie strony. Politolodzy wyjaśniają również, dlaczego nie doszło do zawieszenia broni.
Rosja i Ukraina mogły podpisać traktat pokojowy? Wyciekły kulisy negocjacji. Fot. PAVEL BEDNYAKOV/AFP/East News, PETRAS MALUKAS/AFP/East News

24 lutego 2022 r. rozpoczęła się pełnoskalowa rosyjska agresja na Ukrainę. Jak wynika z artykułu "Foreign Affairs", już cztery dni później obie strony usiadły do stołu negocjacyjnego. Dlaczego tak się stało? Zdaniem Charapa i Radchenki, Ukraińcy obawiali się, że mogą szybko przegrać wojnę, a Rosjanie przekonali się, że ich uderzenie nie przyniosło natychmiastowego skutku – liczyli zatem na uzyskanie koncesji od Ukrainy na drodze dyplomatycznej.


Rosja i Ukraina mogła podpisać traktat pokojowy

Rozmowy pokojowe ruszyły 28 lutego 2022 r. na Białorusi. Na czele ukraińskiej delegacji stanął bliski współpracownik Wołodymyra Zełenskiego, Dawid Arachamija. Rosyjską delegacją kierował natomiast doradca Władimira Putina, Władimir Miedinski. 

Według Charapa i Radchenki, podczas pierwszego spotkania Rosjanie mieli zażądać kapitulacji Ukrainy. Strona ukraińska odrzuciła to żądanie, a brak postępów Kremla na froncie w kolejnych dniach pozwolił Kijowowi na bardziej efektywne negocjacje.

Do kolejnych spotkań doszło 3 i 7 marca. Wówczas to "delegacja ukraińska przedstawiła własne żądania: natychmiastowe zawieszenie broni i ustanowienie korytarzy humanitarnych, które pozwoliłyby cywilom bezpiecznie opuścić strefę działań wojennych". Autorzy sądzą, że to właśnie 7 marca powstała wstępna wersja wspólnego komunikatu, który miał stanowić bazę pod traktat pokojowy. Rosja zażądała w nim ponoć neutralności Ukrainy.

Co zawierał traktat?

Także podczas marcowych zdalnych sesji obu delegacji miał skrystalizować się postulat Kijowa. Chodziło o uzyskanie gwarancji bezpieczeństwa w razie kolejnego ataku Rosji.

Przełomowy moment w negocjacjach miał nadejść w pod koniec marca w Stambule, kiedy oba państwa ogłosiły, że wypracowały wspólny tekst komunikatu (tzw. komunikat stambulski).

Choć nigdy wcześniej nie ujawniono, co się w nim znajdowało, wedle autorów – którzy uzyskali wgląd do dokumentu i rozmawiali na jego temat z uczestnikami negocjacji – treść napisała strona ukraińska, a Rosjanie zaakceptowali ją jako podstawę późniejszego traktatu pokojowego.

Jak czytamy w "Foreign Affairs", na mocy traktatu "Ukraina stałaby się państwem trwale neutralnym i nienuklearnym. Ukraina wyrzekłaby się wszelkich zamiarów przystąpienia do sojuszy wojskowych lub zezwolenia na zagraniczne bazy wojskowe, lub wojska na swoim terytorium".

Jest i wątek Polski

Dodatkowo Kijów miałby uzyskać gwarancje bezpieczeństwa w razie kolejnego ataku. Gwaranci mieliby najpierw skonsultować się z Ukrainą oraz między sobą, by następnie udzielić Ukrainie pomocy: wprowadzić strefę zakazu lotów, dostarczyć broń, lub zbrojnie interweniować po stronie Kijowa. Co ciekawe, w gronie gwarantów miała znaleźć się Polska.

Jak czytamy, Ukraina miała mieć także otwartą furtkę do członkostwa w Unii Europejskiej – "państwa-gwaranci (w tym Rosja) wyraźnie potwierdziłyby swój zamiar ułatwienia członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej". W komunikacie założono również, że Rosja i Ukraina pokojowo rozwiążą kwestię statusu Krymu. Przewidziano, że stanie się to w ciągu 10-15 lat.

Charap i Radchenko są zdania, że zarówno Rosja, jak i Ukraina były gotowe na daleko idące ustępstwa. Ukraina miała przyjąć status neutralny – co było najważniejszą kwestią z punktu widzenia Kremla – natomiast Rosja miała wycofać swój sprzeciw wobec członkostwa Ukrainy w UE oraz otworzyć kwestię przynależności Krymu.

Treść komunikatu była następnie modyfikowana w kwietniu 2022 r. Miała stać się podstawą traktatu pokojowego, który w kolejnych miesiącach miał zostać podpisany przez Władimira Putina i Wołodymyra Zełenskiego.

Politolodzy zwracają jednak uwagę, że nie pojawiły się w nim istotne kwestie takie jak przebieg granicy czy wycofanie się Rosjan z okupowanych ukraińskich terytoriów.

Dlaczego negocjacje skończyły się fiaskiem?

Rozmowy pokojowe miały upaść pod koniec kwietnia. Autorzy utrzymują, że przyczyniły się do tego cztery główne czynniki. Według politologów "Waszyngton i pozostali sojusznicy byli głęboko sceptyczni co do perspektyw ścieżki dyplomatycznej wyłaniającej się ze Stambułu".

Stany Zjednoczone nie wierzyły ponoć, że negocjacje mogą zakończyć się sukcesem. Ponadto, Ukraińcy na etapie rozmów z Rosjanami nie konsultowali z USA kwestii gwarancji bezpieczeństwa.

Warto dodać, że wedle założeń traktatu USA byłyby jednym z gwarantów i – w razie konieczności – musiałyby iść na wojnę z Rosją. "Zamiast zaangażować się w proces stambulski i późniejsze działania dyplomatyczne, Zachód zwiększył pomoc wojskową dla Kijowa i zwiększył presję na Rosję, w tym poprzez stale zaostrzający się system sankcji" –oceniają Charap i Radchenko.

W artykule przywołano również wątek kwietniowej wizyty Borisa Johnsona w Kijowie. Ówczesny premier Wielkiej Brytanii przekonywał wówczas Ukraińców, że porozumienie z Putinem "będzie zwycięstwem Moskwy".

Kolejnym powodem porzucenia rozmów pokojowych było odkrycie rosyjskich zbrodni wojennych w Buczy oraz Irpieniu. Mimo że negocjacje wciąż trwały, zdaniem autorów, ich klimat był znacząco inny.

Do tego, po wycofaniu się rosyjskich żołnierzy spod Kijowa, Ukraińcy zyskali przekonanie, że z pomocą Zachodu będą w stanie pokonać Rosjan na polu bitwy. Charap i Radchenko utrzymują, że pod koniec kwietnia Ukraina stała przy stanowisku, że warunkiem wstępnym jakiegokolwiek traktatu musi być wycofanie się Rosjan z Donbasu – o czym nie było mowy we wcześniejszej wersji komunikatu.

Politolodzy utrzymują również, że negocjatorzy popełnili błąd, próbując zaprojektować ambitny traktat pokojowy, zamiast najpierw skupić się na najważniejszych rzeczach, czyli:

  • warunkach zawieszenia broni,
  • przebiegu granicy,
  • korytarzach humanitarnych.

Jak konkludują, przez ogólność ustaleń oraz wyłączenie z procesu (na etapie opracowywania komunikatu) Stanów Zjednoczonych, w proces dyplomatyczny nie zaangażował się Zachód. "Tak więc, jeśli Kijów i Moskwa powrócą kiedyś do stołu negocjacyjnego, mogą wrócić do wielu pomysłów, które mogą okazać się przydatne w budowaniu trwałego pokoju" – podsumowano.

USA przyjęły kolejny pakiet wsparcia dla Ukrainy

Na sytuację w Ukrainie spory wpływ może mieć wsparcie z Zachodu, a przede wszystkim kolejny pakiet pomocowy, który został w tym tygodniu zatwierdzony przez amerykańską Izbę Reprezentantów. Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, 210 Demokratów i 101 Republikanów głosowało za pomocą dla Ukrainy w wysokości 60,8 miliarda dolarów. Przeciwko głosowało 112 Republikanów, ale za to żaden z Demokratów nie był przeciw.

Na pozytywny wynik głosowania szybko zareagował prezydent Ukrainy. "Jestem wdzięczny Izbie Reprezentantów Stanów Zjednoczonych, obu partiom (Demokratom i Republikanom-red.) i osobiście spikerowi Mike’owi Johnsonowi (Republikanin-red.) za decyzję, która utrzymuje historię na właściwym torze" – napisał Wołodymyr Zełenski w serwisie X.

Jak podkreślił, "przyjęta dziś przez Izbę ustawa o istotnej pomocy USA zapobiegnie rozszerzaniu się wojny, uratuje tysiące istnień ludzkich i pomoże obu naszym narodom stać się silniejszymi". W jego ocenie "demokracja i wolność zawsze będą miały znaczenie globalne i nigdy nie zawiodą, dopóki Ameryka będzie pomagać je chronić". "Mamy nadzieję, że ustawa znajdzie poparcie w Senacie i trafi na biurko prezydenta Bidena. Dziękuję, Ameryko!" – podsumował ukraiński przywódca.