"Dyktat środowisk homoseksualnych musi się spotykać z odporem tak, jak pary gejowskie muszą się doczekać praw małżeńskich" – twierdzi popularna aktorka i publicystka Joanna Szczepkowska. Choć artystka od lat kojarzona jest z niezwykle liberalnym światopoglądem, dziś przestrzega przed działającym w wielu sferach lobby homoseksualnym.
"Nie tylko w Watykanie jest homoseksualny lobbing. I nie tylko kler należy za to ścigać" – czytamy w najnowszym felietonie popularnej aktorki filmowej i teatralnej Joanny Szczepkowskiej. W ten sposób Szczepkowska odnosi się do coraz głośniejszego sporu ludzi kultury na temat homoseksualizmu i praw przysługujących osobom tej orientacji. Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu, gdy w wywiadzie z Robertem Mazurkiem dla "Rzeczpospolitej" aktor Grzegorz Małecki skrytykował to, jak robi się współczesny teatr. Utyskiwał na rolę dramaturga w produkcji spektaklu i tak oto nawiązał do gejów w teatrze:
I właśnie od tej "pary gejów" zaczęła się burzliwa dyskusja na temat stosunku ludzi kultury do homoseksualistów. W felietonie na łamach "Przekroju" na nawiązanie do kontrowersyjnej dla wielu Polaków orientacji seksualnej natychmiast odpowiedział krytyk teatralny i były dyrektor Teatru Wybrzeże w Gdańsku, Maciej Nowak. "Gdy w Rzeczypospolitej czytam wywiad z cudownym aktorem Grzegorzem Małeckim, oburzonym, że współczesny teatr opanowały pedały to zastanawiam się, gdzieś się Panie Grzegorzu przez te lata chował? Ze świetnej teatralnej rodziny Pan przecież pochodzi! W pełni rozumiem zaskoczenie i oburzenie Prezydenta Lecha Wałęsy, który życie spędził w sferach stoczniowo-rządowych, gdzie do takich uchybień towarzyskich nikt się łatwo nie przyznaje. Ale w teatrze?!" – krytykował słowa syna Anny Seniuk i kompozytora Macieja Małeckiego.
Choć Grzegorz Małecki w liście otwartym do Nowaka przypomniał później, że nic o "pedałach" nie powiedział i nie wspomniał więcej także o ich znaczeniu we współczesnej sztuce, dyskusja właśnie na tę płaszczyznę szybko się przeniosła. Cytując słowa Aleksandra Bardiniego, iż "odkąd na scenie i w kulisach władzę przejęły pedały to Żydzi nie mają tam co robić", Maciej Nowak stwierdził, że "nietradycyjna seksualność" rządzi w teatrze od kilkudziesięciu lat.
W weekend w coraz bardziej gorący spór włączyła się natomiast Joanna Szczepkowska. Jak sama tłumaczy, jest osobą szczególnie predestynowaną, by na temat artystów homoseksualnych rozmawiać, bo wychowała się w środowisku, w którym przewijało się wielu z nich. Aktorka wspomina, jak w jej rodzinnym domy często bywał przyjaciel rodziców i jego partnerzy. Czasem przychodził szczęśliwe zakochany w innym mężczyźnie, kiedy indziej wyżalić się z powodu złamanego serca. "Do mojego dziadka Jana Parandowskiego bardzo często przychodził Jerzy Zawieyski z "żoną", czyli ze Stanisławem Trębaczkiewiczem. W określeniu "żona" nie było żadnego prześmieszna, tak mogli o sobie swobodnie mówić w domu moich dziadków" – wspomina Szczepkowska.
Aktorka dodaje też, że wiele miłości widziała bawiąc na wakacjach, które również spędzała w środowisku, gdzie miłość gejowska była codzienności. "Przez wiele lat spędzałam dziecięce wakacje w mazurskiej Tardzie, gdzie letnie domki należały do Teatru Narodowego i do Teatru Wielkiego. Tancerze nie kryli swojej romantycznej natury, a obraz dwóch kochanków na dachu domu wczasowego o wschodzie słońca towarzyszy mi do dziś. Miałam dwanaście lat, kiedy dowiedziałam się, że pary homoseksualne nie są ogólnie akceptowane. Raczej trudno uznać mnie za homofobkę" – podkreśla. Dlatego, by móc wreszcie powiedzieć, że z powodu orientacji seksualnej gejom nie należą się żadne specjalne względy. Ani w teatrze, ani gdziekolwiek indziej.
W swojej polemice z Maciejem Nowakiem (i zdaje się całym środowiskiem gejowskim w polskim teatrze) Joanna Szczepkowska twierdzi, że gejom z żadnego powodu nie należy okazywać taryfy ulgowej. I nie dać się zmanipulować pojęciem tolerancji, którego często nadużywają, by zrealizować partykularne cele. Zdaniem popularnej aktorki, właśnie źle pojęta walka o tolerancję sprawiła, że homoseksualiści w sztuce stali się dla niektórych nieznośni. "I to jest nowość w ich wielowiekowej obecności w sztuce. Spryciarze zręcznie wykorzystują fakt, ze świadomość i tolerancja jest w naszym kraju w powijakach. W imię pracy nad świadomością społeczną są w stanie każdy głos krytyczny nazwać homofobią" – oburza się Szczepkowska. "Geje chcą być widoczni, jako zbiorowość i widoczni są. I jeśli zachowują się irytująco, to to irytuje" – dodaje.
Z tego powodu Joanna Szczepkowska twierdzi, że z homoseksualnym lobby należy walczyć nie tylko w Kościele. Jak bardzo ingeruje ono także w inne sfery życia obrazować ma jej sytuacja jako felietonistki. "Gazeta, do której pisuję felietony bardzo chętnie i pilnie zamieszcza fakty świadczące o lobbingach homoseksualnych wśród kleru. Spróbuj jednak napisać tekst o takim lobbingu w teatrze. Ja spróbowałam. Tekst został zatrzymany i określony, jako donos. Ja zostałam nazwana szmatą. Otóż, jeśli mamy szczerze rozmawiać o prawach gejów do normalnego życia, to zachowujmy się jak w normalnym kraju i dajmy prawo do oceniania gejów też. Dyktat środowisk homoseksualnych musi się spotykać z odporem tak jak pary gejowskie muszą się doczekać praw małżeńskich" – stwierdza publicystka "Wysokich Obcasów". Jeszcze raz podkreślając, że tolerancją dla gejów nie jest dawanie im nadrzędnych wobec innych praw, a traktowanie równorzędnie.
w wywiadzie z Robetem Mazurkiem dla "Rzeczpospolitej"
A „Godziny" to niezły film...
I listę dialogową też miał dobrą, tylko co to miało wspólnego z oryginalnym tekstem? Pytam, o czym to jest? Dlaczego mam mówić o jakichś kasztanach? Zamiast dramatu antycznego mamy kompilację tego, co się podoba reżyserowi.
Jak się takie rzeczy robi?
Teraz najważniejszą osobą w teatrze jest dramaturg, czyli osoba, która przychodzi na próbę z reżyserem i zajmuje się skreślaniem tekstu oryginalnego i dopisywaniem własnego.
Kto by tam ufał Czechowowi...
Na pewno nie dramaturg, który wpada zwykle z całą świtą. I tak na małej scenie jest: reżyser, choreograf, ktoś od świateł, dwie dziewczynki, które piszą o reżyserze pracę magisterską, delegaci „Krytyki Politycznej" i koniecznie para gejów, którzy nie wiadomo, czym się zajmują, ale dobrze, żeby byli... CZYTAJ WIĘCEJ