To był wyjątkowo zimny kwiecień. I choć zimne fronty właśnie zaczynają odpuszczać, a na majówkę synoptycy zapowiadają ciepłą i słoneczną pogodę, w całym kraju trwa liczenie strat spowodowanych przez chłód w ostatnich tygodniach. Sadownicy, plantatorzy i rolnicy mówią o prawdziwym dramacie.
Reklama.
Reklama.
Początek kwietnia był nietypowy. Za sprawą gorących mas powietrza słupki termometrów w wielu częściach kraju przekroczyły 25 stopni Celsjusza. To przyspieszyło wegetację roślin, w wielu sadach i ogrodach zakwitły gatunki, które o tej porze roku kwitnąć jeszcze nie powinny.
Później przyszła fala zimna. W dzień temperatury spadły poniżej 10 stopni Celsjusza, a w nocy notowano przygruntowe przymrozki, a nawet siarczysty mróz. To doprowadziło do poważnych strat w rolnictwie i sadownictwie.
– Najgorsza była noc z 22 na 23 kwietnia. Pierwszy raz od 20 lat o tej porze roku mieliśmy taką sytuację z mrozem. U nas było minus 6 stopni Celsjusza, a przy gruncie nawet minus 9. To był mróz, a nie przymrozek. Mieliśmy kataklizm. Straty będą duże – mówiła Beata Dębska z winnicy w Świętej Katarzynie na Dolnym Śląsku w rozmowie z wrocławską "Eską".
Kobieta dodaje, że wysokie temperatury w pierwszych dniach kwietnia sprawiły, że "winorośl się rozhulała, a pędy szybko zaczęły wegetację". W jej ocenie, "gdyby wiosna zaczęła się normalnie, być może nie byłoby takich strat".
Z powodu przymrozków ucierpiały czereśnie, wiśnie, śliwy, porzeczki, truskawki
Podobne głosy płyną z całego kraju. – Zimny front, jaki od blisko trzech tygodni utrzymuje się nad Polską, niszczy zawiązki drzew owocowych. Wiśnie, czereśnie i śliwy to drzewa, które zakwitły najwcześniej i w wyniku przymrozków mogły ucierpieć najbardziej. Straty są też możliwe w porzeczkach i truskawkach. Ich skalę będzie można ocenić, dopiero gdy ponownie nastąpi ocieplenie – powiedział prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski, którego słowa przytacza busienessinsider.com.pl.
Aby ratować uprawy, plantatorzy i sadownicy stosują najróżniejsze sposoby, takie jak przykrywanie roślin włókniną, odymianie ich, a nawet rozgrzewanie za pomocą rozpalanych w pobliżu ognisk.
Eksperci zwracają też uwagę na fakt, że występujące anomalie pogodowe zaburzyły naturalny rytm pracy pszczół. Ma to wpływ nie tylko na spodziewane zmniejszenie populacji niektórych ich gatunków, ale też rozwój roślin.
Serwis biznesinteria.pl jako przykład podaje uprawy rzepaku. Rośliny te już zakwitły (choć standardowo powinno to mieć miejsce na przełomie kwietnia i maja), ale z powodu przymrozków pszczoły nie wylatują z uli i nie zapylają jego kwiatów. Rolnicy obawiają się, że kwiaty opadną przed nastaniem wysokich temperatur, a bez zapylenia rzepak nie będzie miał strąków.
QUIZ: 15 pytań z egzaminu na prawo jazdy. Niektórzy wykładają się już na pierwszym!
Po zimnym kwietniu ciepły początek maja. Dobre prognozy na majówkę
W piątek 26 kwietnia rano, pogoda w całym kraju była jeszcze rześka. Wygląda jednak na to, że męczący chłód zaczyna ustępować. Z prognozy serwisu twojapogoda.pl wynika, że po południu temperatury osiągną wartość około 12 stopni w Suwałkach i Gdańsku do 15 stopni we Wrocławiu i Rzeszowie.
W kolejnych dniach ma być coraz cieplej. Już w sobotę na południowym zachodzie termometry mogą wskazać 20 stopni, a na niedzielę w całej Polsce jest zapowiadana przyjemna, słoneczna pogoda z temperaturami od 18 do 22 stopni.
Niemal letnia aura zapanuje na przełomie kwietnia i maja. Co z pewnością ucieszy większość osób planujących odpoczynek w kraju w długi weekend, temperatury w większości regionów mają osiągną pułap około 25 stopni. Chłodniej będzie tylko nad morzem w rejonie Gdańska.