Raz, czy dwa razy – to mógłby być incydent, ale pięć razy w ciągu kilku tygodni? Nic dziwnego, że mieszkańcy Płocka się irytują. Mowa o kolejnym komunikacie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Płocku, który poinformował właśnie o kolejnym, piątym zamknięciu basenu Podolanka z powodu "incydentu kałowego".
"Niestety, informujemy, że niecka rekreacyjna na naszej Podolance została ponownie zanieczyszczona! Wobec czego jest wyłączona z użytkowania" – można przeczytać na stronie MOSiR na Facebooku.
Jak już wspomnieliśmy, to piąty tego typu incydent w ciągu ostatnich kilku tygodni. Początkowo włodarze basenu nie zgłaszali takich zdarzeń na policję. Jak podaje lokalna "Gazeta Wyborcza", działo się tak z powodu niewystarczających dowodów pozwalających na identyfikację sprawcy.
Urzędnicy zwracali też uwagę na słaby monitoring. – Kamery na naszej pływalni nie zawsze pozwolą na 100 proc. zidentyfikowanie sprawcy. Czasami zwyczajnie nachodzą wilgocią, co wpływa na jakość obrazu – mówił "GW" Konrad Kowal z MOSiR-u.
W minionym tygodniu kamery jednak się przydały i pozwoliły na zidentyfikowanie konkretnej osoby, która może być odpowiedzialna za czwarty incydent. Urzędnicy nie chcieli jednak zdradzić, o kogo chodzi.
– Możemy jedynie potwierdzić, że jest to związane z godzinami szkolnymi. Rozmowy będą toczyć się z dyrekcją oraz z opiekunem z danej szkoły – powiedzieli gazecie pracownicy MOSiR-u.
Sprawa jest na tyle absurdalna i medialna, że ktoś stworzył prześmiewczą stronę na Wikipedii poświęconą "incydentom". Nad problemem płocczan pochylili się nawet autorzy humorystycznego profilu na Instagramie "Make life harder". Opublikowali oficjalny spis kar za "incydenty kałowe" w Podolance wraz z cennikiem.
Widzimy na nim, że za "incydent" w niecce rekreacyjnej sprawca może zapłacić nawet 9000 zł kary, w niecce sportowej – 7000 zł, a w niecce do nauki pływania – 5000 zł.
Czytaj także: https://natemat.pl/499295,obcokrajowiec-zatrzymany-na-basenie-w-zdzieszowicach-dotykal-dziewczynke