Łukasz Kohut wywołał spore zamieszanie po tym, jak okazało się, że nie wystartuje do Parlamentu Europejskiego z listy Nowej Lewicy, tylko Koalicji Obywatelskiej. W niedzielę z kolei wbił szpilę jednemu z liderów lewicowego obozu, Robertowi Biedroniowi.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Łukasz Kohut podjął decyzję, siedzi dzisiaj po prawicy swego ojca, przeszedł na prawicę. To wyborcy ocenią tego typu polityczne salta mortale – stwierdził Biedroń.
Kohut zareagował na słowa Biedronia. Pierwszy raz skrytykował lewicę
Kohut nie pozostawił tej wypowiedzi bez reakcji. Widać, że słowa Biedronia bardzo go zbulwersowały. "Panie Biedroń, mój ojciec zmarł kilka tygodni temu, nie jest Panu wstyd?" – zapytał na platformie X europoseł.
"Chociaż może to po prostu modlitwa o wynik w Warszawie, wszak przy mikrowyniku 2,2% w wyborach prezydenckich niewiele poza modłami zostaje. Jestem dumny, że startuję z 3 miejsca Koalicji Obywatelskiej w województwie śląskim. Elektorat Lewicy już dawno głosuje na kandydatów KO" – dodał.
Kohut przechodzi do KO i zdradza kulisy
Przypomnijmy, że kilka dni temu Łukasz Kohut poinformował, że będzie startował do PE z list KO. "Proszę Państwa o głos w wyborach 9 czerwca, gdzie znajdziecie mnie na liście Koalicji Obywatelskiej, na miejscu numer 3" – przekazał w środę po południu polityk, który powalczy o mandat do Parlamentu Europejskiego na Śląsku.
W poście w serwisie X Kohut poinformował, że tym samym rozchodzą się jego drogi z Nową Lewicą.
"Uważam, że to mieszkańcy województwa śląskiego, a nie warszawskie władze powinny decydować, jakich chcą mieć przedstawicieli w Parlamencie Europejskim. W związku z powyższym podjąłem decyzję o starcie do Parlamentu Europejskiego z list Koalicji Obywatelskiej, która zapewniła mi szansę startu w tych wyborach" – napisał.
I dodał: "Mimo że dziś moje drogi z Nową Lewicą się rozchodzą, to życzę dobrze tej części Lewicy, która jest w rządzie. Koalicja 15 października musi działać dalej i odbudowywać państwo po 8 latach demolki – wbrew populistom z prawa i z lewa".
NaTemat.pl zapytało polityka o jego decyzję. – Teraz, kiedy kończy się kadencja, nadszedł czas na męskie rock and roll'owe decyzje – powiedział nam były już członek Nowej Lewicy. I dodał: – To rozsądna decyzja wynikająca z mojej drogi politycznej i z kierunku, w którym zmierza część Lewicy. Moja decyzja była dodatkowo wywołana sytuacją wewnętrzną w Lewicy.
– Blisko mi do tej części Lewicy, która jest w rządzie. Natomiast część klubu, która jest w opozycji, to nie moja bajka. Spotkaliśmy się w Katowicach z Partią Razem. Wtedy dowiedziałem się, że ich zamiarem jest wstąpienie do skrajnej europejskiej lewicy w Parlamencie Europejskim – do The Left. Członkowie tej frakcji często wypowiadają się anty NATO-wsko – zaznaczył.
Kohut zwrócił uwagę na głosy, które pojawiły się na Śląsku niedługo po ogłoszeniu jego transferu na listy KO. – Czytając media społecznościowe, prasę, widzę głosy, że Lewica straciła nie tylko europosła, ale i wiele tysięcy głosów na Śląsku. Śląskim regionalistom łatwiej będzie głosować na KO. Oni nie są naturalnym elektoratem Lewicy – zauważył.
QUIZ: Najlepszy wynik zrobią pewnie eurosceptycy. Sprawdź, co naprawdę wiesz o UE
W rozmowie z naTemat europoseł powiedział też o złożeniu legitymacji partyjnej. – W środę złożyłem legitymację partyjną. Wysłałem do Włodzimierza Czarzastego maila, w którym proszę o wykreślenie mnie z listy członków partii. Zadzwoniłem do wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego, którego bardzo cenię. Podziękowałem mu za te 5 lat – mówił.