"Komuś ewidentnie zależy na tym". Siostra Magdaleny Żuk w siódmą rocznicę jej śmierci
redakcja naTemat
30 kwietnia 2024, 16:07·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 kwietnia 2024, 16:07
Śledztwo w sprawie śmierci Magdaleny Żuk trwa od siedmiu lat i nadal nie jest zakończone. 27-latka zmarła podczas wakacji w Egipcie. – Ja już stąd nie wrócę – mówiła wówczas w czasie nagranej rozmowy, która potem obiegła Polskę. Teraz w rocznicę jej śmierci głos zabrała jej siostra.
Reklama.
Reklama.
27-letnia Magdalena Żuk w kwietniu 2017 roku poleciała na urlop do Egiptu. Po przyjeździe do Marsa Alam Polka zaczęła dziwnie się zachowywać, wysyłała też niepokojące wiadomości do swojej rodziny.
Po kilku dniach kobieta trafiła do szpitala w Hurghadzie, gdzie po szamotaninie z personelem miała wyskoczyć z okna. Trwa śledztwo w tej sprawie, a tymczasem właśnie mija siedem lat od jej śmierci.
Siedem lat od śmierci Magdaleny Żuk
Jeden z portali rozmawiał z tej okazji z jej siostrą. – Cały czas mamy nadzieję i cierpliwie czekamy, ale została nam już naprawdę tylko resztka nadziei. W ciągu tych siedmiu lat ciągle wydarzało się coś, dzięki czemu wierzyliśmy, że uda się tę sprawę wyjaśnić i prawda ujrzy w końcu światło dzienne – powiedziała w rozmowie z o2.pl Anna Cieślinska, siostra Magdaleny Żuk.
I dodała: – Komuś ewidentnie zależy na tym, żeby czas przeminął i żeby nie można było niczego dowieść. Pani Anna zwróciła też uwagę, iż "Magdzie stała się krzywda i nikt nie może temu zaprzeczyć". – I filmy wskazują na to, że stosowano wobec niej przemoc – wskazała.
Rodzinie Magdaleny Żuk, jak przekazała o2.pl jej siostra, "zależy nam na tym, żeby prokuratura powiedziała oficjalnie, że Magda nie była chora psychicznie, bo nie ma na to ani jednego dowodu".
Nadal trwa śledztwo ws. śmierci Polki w Egipcie
Jednak jak informowaliśmy w lutym tego roku, według polskich śledczych nie ma dowodów, aby 27-latka była ofiarą przemocy (w tym o podłożu seksualnym), wykluczono też, by padła ofiarą handlu ludźmi. Ustalono, że bezpośrednią przyczyną śmierci Magdaleny Żuk były obrażenia odniesione w wyniku upadku z dużej wysokości.
Z kolei pełnomocnik rodziny Polki, mec. Andrzej Ceglarski pod koniec grudnia udzielił wywiadu "Faktowi". Stwierdził wówczas, że "zgłosiły się osoby, które twierdzą, że posiadają wiedzę na temat tej sprawy".
– I podają pewne konkrety. Powinno się je zweryfikować. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że coś jest na rzeczy. I śmiem twierdzić, że jeżeli zostaną przeprowadzone zgłoszone przez nas czynności dowodowe, to znajdziemy się o krok od wyjaśnienia tej sprawy – podkreślił adwokat. Zdaniem Ceglarskiego chodzi o osoby, które "towarzyszyły Magdalenie Żuk w ostatnich chwilach życia".