Śmierć Magdaleny Żuk w Egipcie. Prokuratura chce przesłuchać kolejnego świadka
redakcja naTemat
08 lutego 2024, 19:24·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 lutego 2024, 19:24
Śledztwo w sprawie śmierci Magdaleny Żuk trwa od niemal siedmiu lat. 27-latka zmarła podczas wakacji w Egipcie. Teraz śledczy zwrócili się do strony egipskiej o przesłuchanie osoby, która twierdzi, że ma informacje o okolicznościach tragedii. Prokuratura czeka również na przesłuchanie biegłych, którzy wykonywali w Egipcie badania toksykologiczne.
Reklama.
Reklama.
Wraca sprawa 27-letniej Magdaleny Żuk, która w kwietniu 2017 r. poleciała na urlop do Egiptu. Po przyjeździe do Marsa Alam Polka zaczęła dziwnie się zachowywać, wysyłała też niepokojące wiadomości do swojej rodziny. Po kilku dniach kobieta trafiła do szpitala w Hurghadzie, gdzie po szamotaninie z personelem miała wyskoczyć z okna.
Śledczy chcą przesłuchać nowego świadka ws. śmierci Magdaleny Żuk
Według polskich śledczych nie ma dowodów, aby 27-latka była ofiarą przemocy (w tym o podłożu seksualnym), wykluczono też, by padła ofiarą handlu ludźmi. Ustalono, że bezpośrednią przyczyną śmierci Magdaleny Żuk były obrażenia odniesione w wyniku upadku z dużej wysokości.
Pełnomocnik rodziny Polki, mec. Andrzej Ceglarski pod koniec grudnia udzielił wywiadu "Faktowi". Stwierdził wówczas, że "zgłosiły się osoby, które twierdzą, że posiadają wiedzę na temat tej sprawy".
– I podają pewne konkrety. Powinno się je zweryfikować. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że coś jest na rzeczy. I śmiem twierdzić, że jeżeli zostaną przeprowadzone zgłoszone przez nas czynności dowodowe, to znajdziemy się o krok od wyjaśnienia tej sprawy – podkreślił adwokat. Zdaniem Ceglarskiego chodzi o osoby, które "towarzyszyły Magdalenie Żuk w ostatnich chwilach życia".
Polskie śledztwo w sprawie śmierci kobiety trwa nadal. Z informacji Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze wynika, że nie zostało ono zakończone w związku z trudnościami w kontaktach ze stroną egipską.
"Do zakończenia śledztwa niezbędne jest jeszcze przede wszystkim uzyskanie kompleksowej opinii toksykologicznej dotyczącej p. Magdaleny Ż., jednak uzyskane dotychczas od strony egipskiej dokumenty nie zawierają wszystkich informacji, o które zwracała się polska prokuratura. Dlatego wystąpiono do strony egipskiej o przesłuchanie biegłych, którzy prowadzili badania toksykologiczne. W ostatnim czasie skierowano w tym zakresie notę ponaglającą" – tłumaczył teraz w rozmowie z Gazeta.pl prokurator Tomasz Czułowski.
Zdecydowany ruch prokuratury
Prokurator dodał, że "w ostatnim czasie zadecydowano również o skierowaniu do organów Arabskiej Republiki Egiptu wniosku o pomoc prawną w postaci przesłuchania w charakterze świadka kolejnej osoby, która deklaruje, że ma wiedzę w zakresie objętym postępowaniem".
"Dotychczas zgromadzony materiał dowodowy wskazuje, że przyczyną zgonu pani Magdaleny Ż. był upadek z wysokości. Brak jest również podstaw do przypuszczeń, aby zmarła padła wcześniej ofiarą przemocy" – podsumował przedstawiciel Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Co wiadomo o śmierci Magdaleny Żuk?
Jak pisaliśmy wcześniej, Polka poleciała do Egiptu pod koniec kwietnia 2017 roku. Pierwotnie miała udać się tam z chłopakiem, ale okazało się, że ten ma nieważny paszport. Po kilku dniach kontakt z Magdaleną zaczął się urywać, a następnie dziewczyna zadzwoniła do partnera, prosząc, aby ten jak najszybciej zabrał ją do Polski.
Kobieta miała wrócić do kraju, jednak nie została wpuszczona do samolotu ze względu na swoje dziwne zachowanie. Została przewieziona do szpitala, gdzie wyskoczyła z balkonu. Zmarła na wydziale intensywnej terapii. Wówczas zaczęło się śledztwo w jej sprawie.
W ciągu prawie 7 lat pojawiło się wiele hipotez na temat śmierci Magdaleny Żuk. Pierwszą było samobójstwo, w które nie wierzyła jej rodzina. Inne wersje zdarzenia mówiły o tym, że Magdalena mogła paść ofiarą przestępstwa. Wątek ten był jednak badany przez prokuraturę, ale nie znalazł potwierdzenia w materiale dowodowym. Wykluczono m.in. hipotezę o gwałcie.
Zdaniem adwokata w sprawie wciąż jest szansa na przełom. – Ja sądzę, że to nie był wypadek. I nie widzę w ogóle podstaw do tego, żeby mówić, że to był wypadek. Natomiast nie ma teraz znaczenia, co ja myślę, tylko to, co na koniec śledztwa powie organ prokuratorski. I na to czekajmy – komentował w grudniu 2023 r.