Donald Trump deklaruje, że "spróbuje pomóc Ukrainie", ale stawia ostre warunki. Chce więcej zaangażowania, głównie finansowego, ze strony Europy. Republikański polityk, mający duże szanse na zwycięstwo w listopadowych wyborach na prezydenta USA, powiedział też, że nie wierzy, aby jego kraj otrzymał pomoc od NATO w sytuacji, gdyby został przez kogoś zaatakowany.
Reklama.
Reklama.
Donald Trump udzielił obszernego wywiadu dziennikowi "Time", zdradzając część swoich politycznych planów oraz dzieląc przemyśleniami między innymi w kwestii NATO, Europy oraz wojny w Ukrainie.
Dziennikarze przypomnieli jego własne słowa, w których sugerował, że Rosja może zrobić, co zechce z krajami NATO, które nie łożą wystarczająco dużo na swoją obronę. Zapytali republikańskiego polityka, czy jako prezydent USA pospieszyłby takim państwom na ratunek w sytuacji zagrożenia.
– Powiedziałem: słuchaj, jeśli nie zamierzasz zapłacić, jesteś zdany na siebie – stwierdził Donald Trump podkreślając, że przez pewien czas Stany Zjednoczone pokrywały niemal 100 procent wydatków Sojuszu Północnoatlantyckiego, chroniąc Europę niedokładającą się do wspólnego budżetu obronnego.
– Płaciło tylko osiem krajów. Pozostali byli przestępcami. Powiedziałem im: jeśli nie zapłacicie, bawcie się dobrze, ale nie będziemy was chronić. Powtórzyłem to kilka tygodni temu, dwa miesiące temu, powiedziałem to ponownie – rzekł polityk, który w listopadzie może po raz kolejny zasiąść w fotelu prezydenta USA.
Donald Trump kocha Europę i nie chce, żeby Europejczykom coś się przydarzyło...
Trump zaznaczył, że jego wypowiedź skłoniła wielu członków NATO do tego, by sięgnąć głębiej do kieszeni. – Dzięki temu kraje sojusznicze przekazały 100 miliardów dolarów więcej na swoją obronę.
Republikanin podkreślił, że "kocha Europę, kocha Europejczyków" i nie chce, żeby coś złego nam się przydarzyło. Podkreślił jednak, że Stany zostały wykorzystane przez swoich sojuszników. Co więcej, wyraził opinię, że gdyby jego kraj został przez kogoś zaatakowany i znalazł się w potrzebie, nie uzyskałby wystarczającego wsparcia.
– Nie sądzę, że NATO stanęłoby w naszej obronie. Nie, nie wierzę w to. Znam ich wszystkich. To ulica jednokierunkowa – powiedział Trump.
Oczywiście były prezydent USA mija się z prawdą, gdyż kiedy w 2001 roku USA zostały zaatakowane przez Al-Kaidę, sojusznicy z NATO odpowiedzieli. M.in. Polska i Wielka Brytania wysłały swoje wojska, które uczestniczyły w eliminowaniu bojowników w Afganistanie.
"NATO przejęło dowództwo nad Międzynarodowymi Siłami Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w sierpniu 2003 roku w następstwie wyjątkowych okoliczności, które powstały w wyniku ataków terrorystycznych na Stany Zjednoczone z 11 września 2001 roku. Planowanie tych ataków rozpoczęło się na terytorium Afganistanu. W odpowiedzi członkowie Sojuszu zajęli jednomyślne stanowisko, że ataki stanowiły agresję przeciwko nim wszystkim i w związku z tym - po raz pierwszy w historii NATO - powołali się na Artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego" – czytamy na stronie NATO.
Ostatecznie aż 50 krajów NATO było zaangażowanych w wojnę w Afganistanie.
Trump: spróbuje pomóc Ukrainie, ale...
Dziennikarze Time zapytali Donalda Trumpa, czy jako prezydent USA spróbowałby pomóc Ukrainie zmagającej się z rosyjską agresją. Jego odpowiedź do pewnego stopnia była pozytywna, ale też obarczona licznymi wątpliwościami i warunkami.
– Spróbuję pomóc Ukrainie, ale Europa też musi tam dotrzeć i wykonać swoją pracę. Dziś Europejczycy nie wykonują swojej pracy. Europa nie płaci należnej im części. Viktor Orban (premier Węgier – red.) mówi, że tu przyszedł, spotkał się z wami i powiedział, że nie dacie ani grosza. Czy się myli? – pytał Trump.
Donald Trump zakończyłby wojnę w Ukrainie w 24 godziny skłaniając Kijów do ustępstw
Zdania wypowiedziane przez Donalda Trumpa w rozmowie z "Time" nie są niczym nowym. Polityk ten od lat opowiada się za polityką ciążącą w stronę izolacjonizmu, a więc mniejszego zaangażowania USA na arenie międzynarodowej i skupienia się na problemach wewnętrznych kraju, takich jak napływ gigantycznej fali migracji z Meksyku.
Powszechnie znany jest też jego niejednoznaczny stosunek do wojny w Ukrainie. Jak pisaliśmy w naTemat, na początku kwietnia Trump przekonywał, że po dojściu do władzy zakończyłby ten dramat w ciągu 24 godzin.
Jednak z ustaleń dziennika "Washington Post" wynika, że "tajny plan" republikanina w istocie miałby polegać na wywarciu presji na stronę ukraińską, po to by Kijów zgodził się na pokój z Rosją za cenę terytoriów położonych na wschodzie kraju – Donbasu i Krymu.
***
QUIZ: Najlepszy wynik zrobią pewnie eurosceptycy. Sprawdź, co naprawdę wiesz o UE
***
Polska prawica: Andrzej Duda miał dobry wpływ na Donalda Trumpa
Pod koniec kwietnia Izba Reprezentantów USA zatwierdziła w końcu blokowany przez długie tygodnie pakiet 61 miliardów dolarów na pomoc dla walczącej Ukrainy. Choć głosowanie zakończyło się sukcesem, przeciw opowiedziało się aż 112 parlamentarzystów reprezentujących Partię Republikańską, co pokazuje, że opór środowisk konserwatywnych w Stanach wciąż jest w tej materii bardzo duży.
Dlaczego spiker Izby Reprezentantów, republikaninMike’a Johnson w ogóle dopuścił do przegłosowania ustawy pomocowej? W Polsce, po prawej stronie sceny politycznej, pojawiły się głosy gloryfikujące w tej sprawie... prezydenta RPAndrzeja Dudę, który niedawno gościł w Ameryce i spotkał się tam z Donaldem Trumpem.
"Prezydent Andrzej Duda może mieć w pełni poczucie świetnie wykonanej pracy dla Polski i całego regionu" – skomentował Marcin Przydacz, poseł PiS, był wiceszef MSZ. A Telewizja Republika na swoim koncie w serwisie X zamieściła tyleż sugestywny, co enigmatyczny komentarz: "Nie wiemy, w jakim stopniu Andrzej Duda przyczynił się do wsparcia finansowego Ukrainy, ale na pewno miał na to wpływ".