
Marcin K. chce wytoczyć kurii koszalińsko-kołobrzeskiej proces o odszkodowanie za zachowanie księdza Zbigniewa R. Kapłan został już skazany na dwa lata więzienia, teraz jego przełożeni mogą zapłacić za milczące akceptowanie zachowań duchownego. Mężczyzna chce dowieść, że przełożeni wiedzieli o skłonnościach proboszcza. – Zniszczono mi życie, psychikę – mówi.
- Jestem zdeterminowany, by walczyć. Szukam prawnika, który będzie mnie reprezentować. Dwóch, gdy usłyszało, że stroną w sprawie ma być kuria koszalińsko-kołobrzeska, odmówiło. Apeluję do prawników, którzy są gotowi mnie reprezentować, o pomoc - mówi Marcin K. w rozmowie z TOK FM. W wyroku, który zapadł w grudniu 2012 r., sędzia podkreślił, że w procesie cywilnym Marcin K. może walczyć o zadośćuczynienie. Postanowił z tego prawa skorzystać. CZYTAJ WIĘCEJ
Zdaniem Marcina K. kuria musiała wiedzieć, bo kapłan miał mieć już dwie nagany za takie zachowanie. Poza tym praktykach księdza mieli informować zarówno jego były organista, jak i były wikariusz. Jednak ówczesny biskup, dziś kardynał Kazimierz Nycz, nie zareagował. Zbigniew R. został zawieszony dopiero w 2009 roku, kiedy nowy biskup dostał list o Marcina K. Spotkał się z nim i zaoferował pokrycie kosztów terapii, ale ofiara księdza pedofila chce walczyć o zadośćuczynienie.

