Polskie media nie miały litości dla sędziego Tomasza Szmydta, który poprosił o azyl na Białorusi. A jak sprawa jest relacjonowana za naszą wschodnią granicą? Sprawdziłem, żebyście nie musieli się męczyć z trudnym alfabetem i... przyciężkim przekazem propagandowym.
Reklama.
Reklama.
Wydźwięk sprawy Tomasza Szmydta jest tak porażający, że trudno znaleźć słowa, które byłyby w stanie wywołać jeszcze większy szok. Dlatego, jeśli ktoś spodziewa się w relacjach białoruskich mediów nieziemskich fajerwerków, może poczuć niedosyt. Ale tylko lekki.
Na wschodzie bowiem, jak to na wschodzie. Jest... trochę po radziecku. Wojennie nastawiony zachód, pokojowa Białoruś i jej mądry przywódca, a do tego naród spokojny.
– Śledziłem wczorajszą konferencję i to, co się później ukazało się w białoruskich i rosyjskich mediach. Te przekazy były utrzymane w duchu tamtejszej propagandy, nie zobaczyłem w tym nic szczególnie nowego, a to, co Szmydt mówił, brzmiało tak, jakby miał punkt po punkcie napisane – komentuje w rozmowie z naTemat.pl Michał Kacewicz, dziennikarz niezależnej białoruskiej telewizji Biełsat.
Kacewicz podkreśla, że w pojawiających się za wschodnią granicą informacjach i komentarzach wybrzmiały tradycyjne propagandowe wątki: że Polska jest rusofobiczna, że pozostaje na usługach Stanów Zjednoczonych, że moralizując, pouczając i mówiąc o autorytarnym reżimie na Białorusi, zapominamy o tym, jak sytuacja wygląda w naszym kraju.
Tak o sprawie sędziego Szmydta pisze główna białoruska agencja prasowa
"Wizyta Tomasza Schmidta na Białorusi jest wyrazem sprzeciwu przeciw polityce polskiego kierownictwa wobec Białorusi i Rosji. Tylko w ten sposób można swobodnie wypowiadać się i opisywać sytuację w Polsce" – napisała białoruska agencja BelTA, w której siedzibie odbyła się konferencja polskiego prokuratora, i która narzuciła ton relacjom ukazującym się w oficjalnym nurcie, zgodnym z polityką Mińska.
BelTA obficie cytowała Szmydta, przytaczając zarówno słowa, które przebiły się do polskich mediów, jak też te, które umknęły uwadze wydawców nad Wisłą. Jak choćby o hołdzie dla prezydenta Białorusi.
– Spotykamy się w Mińsku, ponieważ chcę złożyć hołd prezydentowi Łukaszence za zachowanie pokoju i spokoju. Można w tym miejscu przywołać porozumienia Mińsk-1 i Mińsk-2. Gdyby rząd Ukrainy przestrzegał tych porozumień, nie byłoby wojny. Należy także podkreślić działania Prezydenta (pisane wielką literą – red.) na rzecz stabilizacji sytuacji w naszym regionie – stwierdził Szmydt.
BelTA: Szmydt obawia się wypadku samochodowego lub "samobójstwa"
Agencja przywołała też słowa sędziego, z których wynika, że obawia się on o swoje życie, będąc potencjalnym celem amerykańskich, brytyjskich i polskich służb specjalnych.
– To może być wypadek samochodowy, czy "samobójstwo". Jeśli chcę żyć, powrót wydaje się niemożliwy – stwierdził sędzia.
Białorusini podkreśli też, że zdaniem Szmydta w Polsce grozi mu więzienie. Zacytowano następujące słowa: – U nas zdarza się, że ludzie mogą przebywać w areszcie przez sześć miesięcy lub dłużej bez wyroku skazującego. Biorąc pod uwagę charakter mojej pracy oraz fakt, że miałem dostęp do tajnych dokumentów, nie będzie problemem, żeby fałszować papiery i oskarżać mnie o szpiegostwo na rzecz Białorusi, Rosji, a nawet Chin.
Kolejny interesujący wątek, który białoruska agencja wyciągnęła z konferencji Tomasza Szmydta, dotyczy stosowania podsłuchów w Polsce. Poskarżył się on bowiem: – Omawiając ważne tematy, wyłączamy telefony. Istnieje wiele systemów szpiegowskich. A niektórzy z nich korzystają bez zgody sądu na podsłuchiwanie rozmów.
W obszernym tekście BelTA informuje też między innymi o prośbie Szmydta do prezydenta Łukaszenki o objęcie go opieką, a także przywołuje pochwalne słowa na temat samej Białorusi oraz jej mieszkańców – otwartych i przyjaznych.
– Białoruś to kraj, w którym można żyć spokojnie, kraj z ogromnym potencjałem. Tutaj jest bardzo mądry przywódca. Myślę, że Białorusini często nawet nie zdają sobie sprawy, jakie mają ogromne możliwości rozwoju – to kolejna z cytowanych wypowiedzi.
W sprawie Szmydta białoruskiej agencji wtóruje rosyjski TASS
W podobnym tonie jest utrzymana relacja rosyjskiej agencji TASS: "W związku z brakiem zgody na politykę i działania polskich władz, które zdaniem Szmydta prowadzą jego kraj do wojny pod wpływem Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, był on prześladowany i zmuszony do opuszczenia ojczyzny oraz przeniesienia się na Białoruś, gdzie pragnie uzyskać azyl polityczny i ochronę ze strony władz".
Co bardzo ciekawe, swój materiał TASS zaczyna od informacji, które po stronie polskiej budzą najgłębszy niepokój, a w Rosji – najwyraźniej – wręcz przeciwnie. Chodzi o sprawy opatrzone klauzulą "NATO secret", które w sądzie przechodziły przez jego ręce.
Na czoło agencja wybija następujące zdanie: "Tomasz Szmydt powiedział, że rozpatrywał sprawy związane z dostępem do informacji niejawnych, działalnością policji, wojska, wywiadu, kontrwywiadu oraz ochroną danych osobowych. Zdaniem Szmydta, polskie władze były niezadowolone z jego działań ze względu na podejmowane przez niego decyzje".
Szmydt miał rozmawiać z naczelnym rosyjskim propagandzistą. Ale się nie usłyszeli
Tomasz Szmydt zdążył już też być "gościem" Władimira Sołowjowowa, naczelnego propagandysty Kremla. Chciał opowiedzieć swoją historię, jednak nie udało mu się to. Połączenie było zdalne, a rosyjski dziennikarz szybko stwierdził, że nic nie słyszy.
Występujące na łączach problemy sprawiły, że rozmowa nie odbyła się. Sołowjowow bezradnie rozłożył ręce, a Szmydt zniknął z wizji...
Jak o sprawie Szmydta piszą niezależne białoruskie media
W zupełnie innym tonie o sprawie Tomasza Szmydta piszą nieliczne niezależne media białoruskie. W tym przypadku na plan pierwszy wyciągana jest przeszłość sędziego, który w Polsce zamieszany był w tak zwaną aferę hejterską.
"Tomasz Szmydt przez całe życie pracował jako sędzia. Teraz ma 54 lata. Przed przyjazdem na Białoruś Szmydt wdał się w głośny skandal. Należał do grona sędziów związanych z ówczesnym wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem" – przypomina "Nasza Niwa".
Podobnie sprawę ujmuje "Biełsat", który już w tytule zaznacza: "Skandaliczny polski sędzia uciekł na Białoruś i poprosił o ochronę". Telewizja w skrócie podaje uzasadnienie przedstawione przez Szmydta, który jakoby czuł się w ojczyźnie prześladowany z powodu niezależnej pozycji politycznej, potem jednak szybko dziennikarze przechodzą do wątku sprzed 5 lat.
"W 2019 roku Schmidt wdał się w skandal (...). Jak podają polskie media, Tomasz Szmydt kilka wraz ze swoimi znajomymi sędziami, lojalnymi wobec poprzedniego rządu PiS, zorganizował anonimową kampanię nienawiści wobec swoich krytycznych wobec władzy kolegów" – czytamy na stronie Biełsatu.