– Każdy z nas jest aktorem, to kwestia uświadomienia sobie kilku rzeczy – zapewnia Teresa Adamkiewicz "naddyrektor" z Lekkiego Teatru Przenośnego. Być może właśnie takie podejście do teatru sprawia, że na chorzowskiej scenie występują nauczyciele, organista czy ...dyrektor dużego banku. – Te dwa światy w ogóle do siebie nie pasują. Z jednej strony twarde prawa rynkowe i brutalność biznesu, z drugiej strony teatr czyli coś zupełnie przeciwnego – mówi Andrzej Pyrek, zastępca dyrektora jednego z największych banków w Polsce.
– Proszę przysłać autoryzację na adres entropia@xxx. Aha, entropia, to mój stosunek do XXI wieku, bardzo plastikowego wieku. Żyjemy właśnie w takich plastikowych czasach bez wartości – usłyszałem od aktora-amatora Andrzeja Pyrka. Bankowiec przyznaje, że gra w amatorskim teatrze ma niewiele wspólnego z jego finansową codziennością, ale doskonale odnalazł się na nowej dla siebie, chorzowskiej scenie.
– Te dwa światy w ogóle do siebie nie pasują – stwierdza Pyrek. – Z jednej strony twarde prawa rynkowe i brutalność biznesu, z drugiej strony teatr czyli coś zupełnie przeciwnego – mówi Andrzej Pyrek, którego od grudnia można zobaczyć już nie tylko za szybami szklanych biurowców, ale na deskach Lekkiego Teatru Przenośnego w Chorzowie.
Wspólnie przeciwko społecznym "kastom"
Lekki Teatr Przenośny w Chorzowie pokazuje jeszcze więcej, niż zauważyła Tove Jansson. Trudno jest bowiem znaleźć drugą taką scenę w Polsce, na której można zobaczyć tak niezwykle zróżnicowany zespół aktorski. Na chorzowskich deskach można bowiem podziwiać zarówno 3-latkę, która gra na skrzypcach, organistę kościelnego, który przez długi czas zmagał się z bezrobociem, jak również 76-latka, grającego na stałe w dwóch teatrach.
– W tym towarzystwie jestem największym dziwolągiem – mówi nam Andrzej Pyrek. Jak to się stało, że człowiek z bankowego, bezkompromisowego świata spędza czas w teatrze, zamiast na polu golfowym, czy w siłowni? Drzwi do teatru otworzyły mu jego dzieci, które odprowadzał na próby teatralne. – Nie chciałem przesiadywać bezczynnie tych dwóch, trzech godzin. Pomyślałem, że może sam bym spróbował i zgłosiłem swoją kandydaturę – mówi bankowiec. Jak wyjaśnia, miał ułatwione zadanie, gdyż niewielu mężczyzn decyduje się grę w teatrze amatorskim. Dostał rolę.
Andrzej Pyrek bardzo szybko odnalazł się w nowej dla siebie sytuacji. – Dostałem rolę w całkiem poważnym przedstawieniu "Tragedia prześlicznej Ulijanki i dojrzałego Edmunda" w reżyserii Mirosława Orzechowskiego. W tym spektaklu wcielam się w lisa. To opowieść o lisach i kurach, która ma uświadomić bariery dzielące poszczególne grupy społeczne, które zgodnie z tradycją indyjską można by nazwać kastami – wyjaśnia Andrzej Pyrek.
W banku miliony, trema na scenie
Mogłoby się wydawać, że człowiek zajmujący poważne stanowisko w dużej korporacji to osoba, którą niewiele jest w stanie zaskoczyć, a tym bardziej wywołać strach. Tymczasem okazuje się, że scena w teatrze wywołuje znacznie większe emocje, niż korporacyjna presja. – Ostatni raz denerwowałem się tak bardzo na maturze, czyli w roku 1988 – mówi odtwórca roli lisa, który miał już okazję zaprezentować się przed szeroką publicznością.
Andrzej Pyrek sprawdza się jako aktor dopiero od kilku miesięcy, lecz coraz lepiej poznaje swoich teatralnych przyjaciół. I choć początkowo w teatrze grały tylko dzieci, pojawiało się coraz więcej chętnych z najróżniejszych środowisk. – Ostatnio garnie się do nas więcej dorosłych, niż dzieci. To może i dobrze, bo to element stabilizujący, bo jeśli chodzi o dzieci to mamy sporą rotację. Jak człowiek ma 15 lat i zakocha się w dziewczynie, później może nie pojawić się na próbie i nie ma komu grać. Nie wszyscy radzą sobie z odpowiedzialnością. Ja sobie radzę jako zastępca banku na dwa województwa, śląskie i łódzkie, w zakresie sprzedaży pośredniej kredytów samochodowych i leasingu – mówi Andrzej Pyrek, który równie poważnie podchodzi do swojej pracy jak i do gry w teatrze.
Okazuje się, że nawet doświadczony bankowiec jest w stanie zdobyć dodatkowe umiejętności, właśnie dzięki grze aktorskiej. – Moje doświadczenia teatralne przydają się w wykonywaniu zawodu. W banku jestem nauczycielem, który uczy innych pracowników, jak się sprzedaje kredyty i leasingi. Już po kilku zajęciach dowiedziałem się, że liczy się nie tylko to, co się mówi, ale też jak się mówi. Nawet najbardziej merytoryczne wystąpienie może nie przynieść spodziewanego efektu, jeśli nie zostanie przekazane w odpowiedni sposób – mówi aktor Lekkiego Teatru Przenośnego w Chorzowie.
Balsam na duszę
– Dla większości ludzi, teatr jest balsamem na duszę – mówi nam Teresa Adamkiewicz, duchowa siła przewodnia Lekkiego Teatru Przenośnego. A jest komu przewodzić, bo trupa liczy już ponad 20 osób. Każdy aktor jest w innym wieku, ma różne życiowe doświadczenia, oraz zdolności. Teresa Adamkiewicz zapewnia jednak, że nie to jest w teatrze najważniejsze, a aktorem może być każdy z nas. – Mamy wśród nas chłopaka, który od urodzenia nie ma ręki. Wszystkim wydawało się, że nie będzie z niego aktora. Tymczasem nie tylko świetnie sobie radzi, ale dzięki grze w teatrze, udało mu się zdobyć pracę w radiu – mówi Teresa Adamkiewicz.
Gra w teatrze to dla wielu osób sposób na poradzenie sobie z życiowymi problemami. – Mamy organistę, który trafił do nas, gdy był bezrobotny, a teraz wybiera się do seminarium. To ciekawa i "porwana osobowość". Oprócz wielu uczniów i studentów gra u nas także dziewczyna, która w teatrze nauczyła się mówić. Wcześniej nie chciała nawet nosić aparatu słuchowego, była zamknięta w świecie własnej ciszy – mówi Teresa Adamkiewicz. Do Lekkiego Teatru Przenośnego trafia do nich wiele osób o "pokiereszowanych życiorysach", takich jak młodzież z rozbitych rodzin. Dzięki grze w teatrze, analizie tekstów i ludzkich zachowań oraz ciągłej konieczności przekraczania własnych granic udaje im się poukładać pewne problemy.
Życie bez teatru?
Dla Andrzeja Pyrka teatr był od samego początku sposobem na to, aby spędzać jak najwięcej czasu ze swoimi dziećmi. – Czy wyobrażam sobie życie bez teatru? Powiem szczerze - tak. Ale to fajne hobby, które bardzo polubiłem. Najważniejsze jest to, że mam okazję przebywać ze swoimi dziećmi, a sam pan wie, jak ciężko jest znaleźć na to czas, gdy pracuje się na etacie – mówi nam Andrzej Pyrek.
– Już dawno doszedłem do tej myśli, że moje obowiązki powinny stać się moim hobby. Im prędzej każdy ojciec dojdzie do tej myśli, tym łatwiej i przyjemniej będzie mu się żyło – zapewnia bankowiec.
– Z perspektywy 35 lat pracy instruktorskiej powiem, że o wiele dalej zachodzą ludzie pracowici, niż zdolni. Mamy koncepcję, że każdy z nas jest aktorem. To tylko kwestia uświadomienia sobie kilku rzeczy – zapewnia Teresa Adamkiewicz, według której scena jest miejscem dla każdego, kto choć na chwilę chce zerwać z monotonią codziennego życia. – Dla tych ludzi teatr jest sposobem na problemy w pracy. Bardzo wiele się dziś od nas wymaga, żyjemy w ciągłym stresie, a teatr jest sposobem na relaks – mówi Teresa Adamkiewicz.
Teatr jest najważniejszą rzeczą na świecie, gdyż tam pokazuje się ludziom, jakimi mogliby być, jakimi pragnęliby być, choć nie mają na to odwagi, i jakimi są.