Takie przypadki to nic nowego i nic dziwnego. W USA zjawisko oglądania seriali ciągiem, po kilka odcinków z rzędu, dorobiło się swojej nazwy: binge watching, ewentualnie binge viewing. "Binge" polskie słowniki tłumaczą jako "balangę" czy "imprezę", ale słowo to ma głębszy sens i oznacza wykonywanie pewnej czynności bardzo intensywnie w krótkim czasie. W niektórych słownikach można znaleźć tłumaczenie "binge" na "szał" i w zasadzie "szał oglądania" jest całkiem trafnym określeniem na to zjawisko.
Skąd bierze się tak silna potrzeba oglądania kolejnych odcinków walki między Lannisterami i Starkami, wyczekiwanie na kolejne perypetie Harveya Spectera i Mike'a Rossa? Jak wyjaśniał dla "Wall Street Journal" psychiatra Norman Doidge, autor książki "Mózg, który zmienia się sam", to kwestia chemii. Oglądając serial ciągiem, wpadamy w coś w rodzaju transu ciekawej historii.
Czy takie zachowanie, gdy w sobotę zasiadamy do kolejnych 5 czy 6 odcinków "House of Cards", to już uzależnienie? Nie. Jak mówi nam psycholog i psychoterapeuta, specjalistka od uzależnień Tatiana Ostaszewska-Mosak, jest to raczej chęć kontrolowania swojego czasu i tego, jak go pożytkujemy. – Jeśli coś lubimy i chcemy to sobie dawkować, to łatwiej jest wygospodarować noc w weekend czy czas w sobotę, by obejrzeć kilka odcinków. Nie trzeba się wtedy martwić, jakiego to leci dnia w telewizji, o której godzinie, nie trzeba pilnować terminów, czasu, jednym słowem: nie trzeba się dopasowywać – wyjaśnia psycholog.
Dzieje się tak nie tylko ze względu na oszczędność czasu, ale i intensywność doznań, o której wspominał Norman Doidge. Odwołuje się do tego też Tatiana Ostaszewska-Mosak podkreślając, że w trybie binge watchingu ograniczamy wszelkie zakłócenia, które mogłyby odbierać przyjemność z oglądania. Możemy nie znać tego mechanizmu, ale w podświadomości i tak o tym wiemy. Wszyscy przecież lubimy święty spokój.
O tym, że widzowie wolą sami ustalać, kiedy co oglądają, medialne koncerny zorientowały się już dawno. W zasadzie każda platforma cyfrowa czy kablowa oferuje tzw. VOD, czyli Videos on demand – materiały na żądanie. W ten sposób można
Na serwisie Netflix można, za jedyne 8 dolarów miesięcznie, mieć dostęp do legalnych utworów, muzycznych i serialowych. Niestety, nie w Polsce. Polacy chętnie by zapłacili, ale nie mogą, a polskie prawo tego nie ułatwia. CZYTAJ WIĘCEJ
Trzeba jednak pamiętać, że w każdym zjawisku czyha groźba. I chociaż sam fakt uprawiania binge-oglądania o żadnym uzależnieniu nie świadczy, to, oczywiście, wśród binge watcherów uzależnieni też się znajdą. – Każdą czynność da się uprawiać
Proszą, piszą, dziwią się i nagrywają głupie reklamówki - wszystko po to, byśmy płacili abonament. Tylko za co? Co drugi mój znajomy nie ma telewizora w domu, seriale (nie, nie polskie) ściągają przez torrenty, bo to, co leci w TV to przeważnie infantylnie głupia historia wymieszana z product placement, czyli jedno wielkie gówno. CZYTAJ WIĘCEJ
Drugi objaw jest trudniejszy do zobaczenia, bo tyczy się sfery emocjonalnej. – Jeśli się złościmy, smucimy, jesteśmy sfrustrowani tym, że serial się kończy albo ktoś go nam przerywa, to też jest powód do niepokoju – wyjaśnia Ostaszewska-Mosak.
Jeśli więc nie chcemy popaść w uzależnienie od Dr House'a albo Dextera, proponujemy skorzystać z poradników: Jak binge-obejrzeć serial oraz 10 najlepszych seriali do binge. Wśród produkcji wymienianych jako idealnych do Binge znajdują się m.in. "Downton Abbey", "Suits", "Gra o Tron", "Dexter" i, oczywiście, hit Netflixa: "House of Cards".