Prawo i Sprawiedliwość utraciło ostatnio władzę m.in. na Podlasiu, w Małopolsce, a w powiecie wejherowskim ich radni dogadali z Platformą. W tym ostatnim przypadku strukturom PiS puściły nerwy i pojawiły się publiczne oskarżenia o zdradę na rzecz Platformy Obywatelskiej. Dokąd zatem zmierza PiS na miejsce przed wyborami do PE? Zapytaliśmy o to doktora Mirosława Oczkosia, specjalistę ds. wizerunku politycznego oraz politologa prof. Rafała Chwedoruka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W tym tygodniuPiSzaliczył całą serię porażek na szczeblu samorządowym. Łukasz Kmita nie został we wtorek nowym marszałkiem Małopolski. W głosowaniu był jedynym kandydatem, ale otrzymał jedynie 13 z 38 głosów radnych, a to oznacza, że kilkoro radnych PiS zagłosowało przeciwko niemu.
FormacjiJarosława Kaczyńskiego nie poszło też na Podlasiu. Tam Cezary Cieślukowski z Trzeciej Drogi został najpierw nowym przewodniczącym sejmiku województwa (dostał 17 z 30 możliwych głosów), a potem dowiedzieliśmy się, że Łukasz Prokorym z KO zostanie powołany na marszałka (otrzymał 16 głosów w 30-osobowym sejmiku).
PiS zaliczył też mniejsze porażki. Partia "straciła" w powiecie wejherowskim radnych z powodu ich "wejścia w porozumienie" z Platformą Obywatelską.
W PiS publicznie grzmią o zdradzie na rzecz Platformy
Następnie padły mocne oskarżenia, w tym nawet słowa o zdradzie. "Zaprzecza to ideałom, które reprezentujemy jako Prawo i Sprawiedliwość. Należy wskazać, że w powiecie wejherowskim była alternatywa i możliwość zawarcia koalicji, która realizowałaby cele programowe Prawa i Sprawiedliwości. Zdrada radnych na rzecz Platformy Obywatelskiej to uniemożliwiła" – grzmiał PiS w swoim komunikacie.
Tym samym od poniedziałku w tym powiecie rządzi dość egzotyczna koalicja złożona z polityków Koalicji Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości (przynajmniej do momentu aż formalnie "zdrajcy" nie zostaną wykluczeni z partii).
Dokąd zatem zmierza PiS przed wyborami do PE? Zapytaliśmy o dwóch różnych ekspertów, którzy zajmują się polityką. Wniosek jest jeden – w PiS źle się dzieje.
– Wybory do PE nie będą dla PiS-u problemem. Partia zapewne zajmie pierwsze miejsce. Natomiast zjawisko, o którym mowa, pokazuje, że PiS wygrywając wybory do sejmików województw, nie rozwiązało swoich strategicznych problemów – stwierdził w rozmowie z naTemat.pl politolog prof. Rafał Chwedoruk.
Jest on przekonany jednocześnie, że było to zwycięstwo, z którego "poza konsolidacją kierownictwa tej partii i utrzymaniem przywództwa Jarosława Kaczyńskiego, niewiele wynika".
Politolog: Prawo i Sprawiedliwość wciąż tkwi w największym w swoich dziejach kryzysie
Prof. Chwedoruk tłumaczył dalej, że "wiele struktur partyjnych od sejmików po poziom powiatów i gmin uświadamia sobie po wyborach samorządowych, że prawdopodobieństwo powrotu do władzy PiS na poziomie państwowym w najbliższych wyborach jest minimalne".
Co więcej, na poziomie samorządu nie widać tendencji rozwojowych. – PiS może jedynie wskazywać wyjątki od reguły – powiedział profesor, wymieniając Siedlce. – Tymczasem straty, jakie ta partia realnie poniosła w tych wyborach, tracąc władzę na wielu szczeblach, były bardzo duże – dodał.
Znany politolog jest również przekonany, że w związku z tym część struktur lokalnych zacznie się orientować bardziej na przyszłość swoją i swojego bezpośredniego zaplecza, a nie PiS-u jako partii.
Tym samym, jak tłumaczył, część z nich będzie podatna na polityczne propozycje ze strony konkurencji, w tym te dotyczące możliwości tworzenia koalicji, a nawet transferów – na przykład do Trzeciej Drogi.
– Prawo i Sprawiedliwość wciąż tkwi w największym w swoich dziejach kryzysie, którego nie sposób uleczyć zajęciem pierwszego miejsca w wyborach – zawyrokował profesor na sam koniec.
To zdanie po części, ale w dużo ostrzejszych słowach podziela również doktor Mirosław Oczkoś, specjalista ds. wizerunku politycznego. – Jak się coś schowa pod skórę, to i tak to potem wyskakuje – stwierdził bez ogródek pytany o sytuację w PiS i nadchodzące głosowanie do PE.
Jednocześnie uważa on, że wybory samorządowe, a właściwie komisja śledcza (chodzi o zeznania przed komisją ds. Pegasusa-red.) dały Kaczyńskiemu oddech, ale "to, co jest zepsute pod spodem, jest zepsute".
Dr Oczkoś o sytuacji w PiS: Może się okazać, że nie będzie co zbierać
– Okazało się, że puder jest za słaby, aby to przypudrować. Potrzebna jest operacja plastyczna, ale najpierw trzeba by zrobić jakąś operację chirurgiczną, aby to uzdrowić. I być może to się nie uda. Być może będziemy świadkami dużych rozpadów i odjeść – przekonywał Oczkoś. Wskazał, że zobaczymy to niedługo – za jakiś miesiąc do dziś, czyli chwilę po wyborach do PE.
Jako pierwszego z polityków, który może na coś takiego się zdecydować, wskazał Czarnka, ale to nie jest jego jedyny typ.
– Poza Czarnkiem jest ostra gra Pałacu Prezydenckiego i "wiceprezydenta" Mastalerka. Pytanie tylko na co postawią – stwierdził dr Oczkoś. Jego zdaniem "nie poddaje się też Morawiecki", który wydaje się, że chce być kandydatem na prezydenta. – Kiedyś było nie do pomyślenia, żeby Jarosławowi Kaczyńskiemu się przeciwstawić – przekonywał.
Dr Oczkoś bardzo krótko odpowiedział na pytanie, czy PiS zajmie pierwsze miejsce w wyborach do PE. – Nie sądzę – powiedział.
Dopytany dlaczego, tak to wyjaśnił: – Wydaje się, że przy tej dynamice przez ten miesiąc jeszcze kilka trupów wypadnie z szafy i może się okazać, że nie będzie co zbierać.
Oczkoś podkreślił przy tym, że w tych wyborach frekwencja będzie miała kolosalne znaczenie. – Myślę, że przez ten miesiąc PiS ma szansę położyć się na łopatki – podsumował. Wybory do Parlamentu Europejskiego są już 9 czerwca.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.