Pod nagraniami w mediach społecznościowych za każdym razem wysypuje się lawina kpin. Pod ostatnimi też tak było: "Istna komedia", "Nie wierzę, że to się dzieje", "O mój Boże kochany", "To nie średniowiecze, to epoka kamienia łupanego".... Widowisko wywołuje szok. Wielu zachwyca, ale inni kompletnie nie wiedzą, co to, choć ta tradycja sięga już setek lat i trzeba przyznać, jest obłędna. "Taniec" ze świętym obrazem? W XXI wieku? Tak. Jest nawet wpisany na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego. W tej części Polski bardzo tym żyją. – I to nie ma tak, że ktoś się z tego śmieje – mówi nam mieszkanka Kaszub.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Czterech mężczyzn lub cztery kobiety wykonują dziwne ruchy ze świętym obrazem, lub figurą na drążkach. Najpierw powoli, potem coraz szybciej. Potrząsają nim, obracają, niemal rzucają na boki. Tak to wygląda z zewnątrz. Dla wielu Polaków to dziwne, kompletnie nierealne, jak nie z tego świata.
"Co to za cyrk", "Według mnie to jest chore", "Czemu to szarpanie ma służyć?" – reagują na nagrania, które w ostatnich dniach obiegły internet.
To Kościerzyna na Kaszubach. Ponad 600 komentarzy.
A to Przodkowo, 50 minut drogi na północ od niej, w stronę Gdyni. Blisko 500 komentarzy. Co któryś w stylu: "Kto na takie głupoty pozwala w kościele", "Co to jest, jaki to ma sens", "Nie wierzę, że to się dzieje", "Zatkało mnie, jak to zobaczyłam", "Szok".
W czasie ostatniego weekendu pielgrzymki z obu parafii brały udział w odpuście Wniebowstąpienia Pańskiego na Kalwarii Wejherowskiej. To ogromne religijne wydarzenie. Z udziałem tzw. obraźników i obraźniczki.
To trzon tej tradycji – ludzie, którzy niosą na ramionach feretrony – przenośne, namalowane z obu stron, religijne obrazy – a potem wyczyniają z nimi cuda, które tak szokują część rodaków.
Co roku tak jest.
"To jest oddanie czci. To jest uwielbienie"
Mieszkanka Swarzewa, gdzie odpust odbędzie się we wrześniu: – Jeśli ktoś jest niewierzący, to trudno to wytłumaczyć. To jest oddanie czci, całym sobą. To jest uwielbienie. Dla wierzącego to nic nadzwyczajnego. I to nie ma tak, że ktoś się z tego śmieje. Tu nikt się z tego nie naśmiewa. Naśmiewają się tylko ci, co tego nie rozumieją. Albo nic o tym nie wiedzą.
Pewnie, że te kpiny do nich docierają: – Ale u nas, na Kaszubach mówi się, że to antcy, czyli nie nasi. Nie z naszych rejonów. Dla nas to naturalne. Tyle lat to już trwa. A, że ktoś śmieje się w internecie? To jego problem.
Zwyczaj robi piorunujące wrażenie. Jest pielęgnowany co najmniej od 300 lat, choć w źródłach na próżno szukać, skąd tak naprawdę się wziął. W skali kraju nic podobnego nie znajdziecie. To wyłącznie tradycja Kaszub. Nieodłączny element odpustów, procesji i pielgrzymek – do Kalwarii Wejherowskiej, Kalwarii Wielewskiej i sanktuariów w Kościerzynie, Swarzewie, Sianowie, Matemblewie.
Pasję do niego czuć tu na każdym kroku.
– Feretrony są przeróżne. Obijane metalem, srebrem, złotem. Są dębowe, bukowe, mają różne rączki, uchwyty. Idą z każdej parafii. Przez 20, 30, 40 km. Albo całą drogę niosą je na ramionach i się przy tym zmieniają, albo je podwożą np. busami, bo obrazy często są bardzo ciężkie i czasami bardzo stare, liczą nawet 300 lat. Są tak ciężkie, że nikt nie byłby w stanie ich donieść. A niektórzy potem takie obroty nimi robią, że hej! Co roku czekamy, czy pojawi się coś nowego – emocjonuje się kobieta.
Sama przed laty była obraźniczką.
– Do feretronów trzeba mieć siłę. Trzeba to ćwiczyć. Czasami godzinę, czasami dwie. Zależy, jak ciężki jest obraz. Te najcięższe ważą ponad 100 kg – mówi.
– Proszę przyjechać, to naprawdę warto zobaczyć. Można być pod wielkim wrażeniem. Do nas pielgrzymi docierają w sobotę i w niedzielę. Gdy przybędą, przed wejściem do kościoła odbywa się taniec. Niektórzy wykonują go przed bramą i przed ołtarzem. A potem na pożegnanie – zaprasza.
Czym jest pokłon feretronów
Kulminacyjny punkt to pokłon feretronów. Przed wyruszeniem na pielgrzymkę, przed ołtarzem, kapliczką, na pożegnanie. To zbiór gestów, który ma swoje znaczenie.
"Zataczanie koła, według zwyczaju, wychwala doskonałość nieskończonego Boga. Natomiast znak krzyża łączy się z gestem błogosławieństwa. To wyrażanie hołdu dla mijanych miejsc i obiektów kultu" – opisują lokalne media.
Ale może być jeszcze taniec. Nie mylić obu, choć często są mylone.
Ks. Daniel Nowak, proboszcz z parafii pw. Chrystusa Króla w Wejherowie, mówi, że gdzieniegdzie jest tylko pokłon. A gdzieniegdzie jest i pokłon, i taniec.
– Pokłon to znak krzyża. Do przodu, do tyłu i na boki. Jakby patrzeć z drona, to widać znak krzyża. Do pokłonu jest specjalna melodia. A potem jeszcze niektórzy tańczą z lżejszymi obrazami. Tak jest w Wejherowie i w Swarzewie. Wtedy musi być orkiestra dęta. Orkiestra przygrywa, wymyśla takie marszowe melodie, że nogi same chodzą do tańca. Każda grupa, każda parafia ma opracowany swój styl tych tańców. To jest taka pozytywna rywalizacja. Parafie, szczególnie te z dawnymi tradycjami, zawsze co roku chcą pokazać się z czymś nowym – tłumaczy.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Uważa, że nagrania w internecie nie oddają rzeczywistości. – To nie robi takiego wrażenia, jak na miejscu, z udziałem tysięcy ludzi – mówi.
Ile feretronów było w ostatni weekend na odpuście w Kalwarii Wejherowskiej? – Sam pokłon trwał półtorej godziny. Dłużej niż nabożeństwo. Było ze 30 obrazów – odpowiada.
Feretrony niematerialnym dziedzictwem kulturowym
W kwietniu tego roku pokłon feretronów został wpisany na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego. – Przez to uzyskał piękną renomę i markę. U nas jest to po prostu taki zwyczaj. I tyle. Co tu wiele tłumaczyć? – reaguje ks. Daniel Nowak.
W 2021 roku o pokłonie feretronów powstał film dokumentalny w reżyserii Olgi Blumczyńskiej i Barbary Ostrowskiej pt. "Dotknąć obrazu", który zdobył nagrodę podczas festiwalu filmowego w USA w kategorii najlepszy film krótkometrażowy.
Wzięli w nim udział obraźniczki i obraźnicy z Szemudu i Kościerzyny. Tu ciekawostka – w tym roku w Kościerzynie obchodzą już 350 lat takich pielgrzymek.
"Czym innym jest pokłon, a czym innym jest taniec feretronów. Pokłon na danym obszarze, w danej miejscowości ma ustalony schemat. Taniec to często spontaniczna twórczość danej grupy. M.in. Natalia z Szemudu kilka lat temu stworzyła taniec i nazwała go "wow". Wymyśliła układ i dobrała do tego muzykę. Doskonale widać to na Kalwarii Wejherowskiej podczas odpustów, gdy każda grupa prezentuje swój repertuar – mówiła w rozmowie z portalem Wejherowo Moje Miasto Olga Blumczyńska.
Ale dla wielu Polaków w innych regionach kraju to nadal kompletna abstrakcja.
"To nie jest żadne bujanie. W tych ruchach jest krzyż"
– Słyszę i czytam, że niektórym ludziom wydaje się to dziwne. Staram się to tłumaczyć i o tym mówić. Ale kto w internecie pisze takie rzeczy? Ludzie, którzy nigdy tu nie byli. Nie widzieli tego albo widzieli tylko nagrania. Jeśli ktoś u nas był, to tak nie napisze. Patrzyłbym na to przez pryzmat wiary. Bo to jest wyraz wiary Kaszubów. Pokłon występuje w Swarzewie, w Sianowie, w Wielu, w Kościerzynie, w Wejherowie – wymienia ks. Jan Flisikowski, proboszcz parafii Świętego Mikołaja – Sanktuarium Kalwaryjskie w Wielu.
W ostatni weekend tu również odbył się odpust Wniebowstąpienia, przybyły pielgrzymki. W Wielu odbywają się od 1852 roku.
– W tym roku była po raz 172. Ta na Wniebowstąpienie jest największa. Naliczyłem się 26 feretronów – mówi naTemat.
W Wielu wygląda to tak. Pielgrzymi przychodzą ze swoimi feretronami, oni wychodzą im naprzeciw ze swoim. Koło domu kultury następuje powitanie z feretronem gospodarzy. Witają się też krzyże, chorągwie i sztandary.
– To nie jest taniec. Tak bym tego nie nazwał. To jest pokłon. Głęboko zakorzeniona tradycja związana z wiarą. To nie jest coś takiego, że ktoś sobie coś wymyślił i chciał coś pokazać. To nie jest też żadne bujanie. W tych ruchach jest odtwarzany krzyż, który jest wpisany w naszą chrześcijańską tożsamość. Widać go. Trzeba się przyjrzeć głębiej, wtedy się zrozumie – tłumaczy proboszcz.
Tak witają się tu w grupach, po 3-4. Potem idą do kościoła i witają się z obrazem Matki Łaskami Słynącej. Pokłon jest też na koniec pielgrzymki, na pożegnanie.
– Mnie to zawsze ujmowało. Spotkałem to tylko na Kaszubach. Jestem tu proboszczem od 15 lat. Kiedy pierwszy raz to widziałem i uczestniczyłem w przywitaniu feretronów, to łzy w oczach stały. Choćby dla tych chwil warto być w tym miejscu – mówi proboszcz.
Kim są obraźnicy i obraźniczki
Obrazy noszą i młodzi, i starsi. I kobiety, i mężczyźni. Choć raczej dominuje młodzież.
Ks. Flisikowski: – U nas feretrony noszą młodzi ludzie. Z reguły było tak, że były to kobiety, które nie były mężatkami. Albo kawalerowie, którzy jeszcze nie założyli rodziny. W naszych stronach są lżejsze. W innych ważą ok. 100 kg, są też cięższe. Muszą je nieść mężczyźni, którzy mają odpowiednią wiedzę i siłę. To wymaga trudu. Opanowania pewnych ruchów.
Jak zostać obraźnikiem lub obraźniczką?
– Jeden drugiemu to przekazuje. Bo ja już wyrosłam, wyprowadzam się z parafii, wyszłam za mąż. Albo ksiądz ogłasza, czy ktoś jest chętny – mówi mieszkanka Swarzewa.
Tradycję przejmują też nowe parafie.
– One również przyjmują ten zwyczaj. Teraz obrazy nie są ciężkie, dostosowane są do czasów i ludzi. U nas obraz nosi młodzież, przeważnie dziewczęta. Jak idą na pielgrzymkę np. do Swarzewa i mają chłopaków, to oni w drodze je wyręczają. Są też zespoły zastępcze. Ale taniec wykonują tylko one – mówi ks. Nowak, proboszcz właśnie nowej parafii.
Widzi, jak zawsze przed odpustem ćwiczą na placu przed kościołem. – Mówią, że nie jest to dla nich trudne – zdradza.