Przyznam, że to dla mnie odkrycie. Nie miałam pojęcia, że biznes pielgrzymkowo-turystyczny jest w Polsce tak potężnie rozwinięty. I nie chodzi o Rzym, Częstochowę, Ziemię Świętą, czy Licheń. To klasyk. Chodzi o pielgrzymki do Egiptu, Turcji, na Cypr, a nawet Wietnam, Japonię, Chiny, czy Rwandę. O biura podróży, których nazwy rodzą religijne skojarzenia i których jest naprawdę dużo. A nawet o... hotele all inclusive. Bo, jak się okazuje, pielgrzymkę też można spędzić w takich warunkach. Zgadnijcie za ile.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zawsze na pielgrzymkę można było wyjechać tanio. Ksiądz ogłosił z ambony, że jest wyjazd, ludzie się zrzucili, zorganizowano autokar i pielgrzymka do Częstochowy, czy Lichenia gotowa. Albo Watykan, Ziemia Święta, Lourdes, Fatima, Medjugorie... Też udawało się niedrogo. Całe parafie tak wyjeżdżały.
Ale dziś to kompletnie inna liga. Pielgrzymka na Lazurowe Wybrzeże? Do Grecji, z wypoczynkiem? Proszę bardzo. A może do Libanu śladami św. Szarbela? Do korzeni chrześcijaństwa w Armenii i Gruzji? Na wakacyjne morskie rekolekcje w pięciu stolicach? Chrześcijaństwo w krajach Orientu? Albo Meksyk z wypoczynkiem nad Morzem Karaibskim w – uwaga – hotelu all inclusive?
Tego jest ogrom. 13-dniowa pielgrzymka do Rwandy. 12-dniowa do Indii. 11-dniowa do Chin. Azja, Afryka, Ameryka. Niektóre na zapytanie. Z wypoczynkiem albo bez. Oznaczone hasłem "Hit". "Pielgrzymka do Medjugorie – połącz modlitwę z wypoczynkiem!" – tak teraz kuszą turystów.
Takie ogłoszenia pojawiają się też na stronach parafii.
– W tym roku był problem z Ziemią Świętą. Hitem jest Portugalia. A w przyszłym roku zapewne będzie ogromny nacisk na Rzym i Włochy z okazji Roku Świętego 2025. Będą odpusty i ludzie będą tam jeździć – słyszymy w jednym z biur.
Przewaga to podobno osoby 50+. – Ale też młodsze, związane z Kościołem, które chcą coś zwiedzić, ale także przeżyć rekolekcje – dodaje.
Dlatego, jeśli macie w pamięci obraz pielgrzymek w starym stylu, to zapomnijcie. Może jeszcze takie są, ale na pewno nie są jedyne. Zmieniły się czasy, zmienił się świat i polski pielgrzym też się trochę zmienił.
Ale jak zmieniły się ceny?
"Opieka duchowa jest zapewniona"
– Już nie jest tak, jak to było kiedyś, że jechało się na pielgrzymkę jeden dzień i spało się w salach wieloosobowych. To pojęcie o pielgrzymkach sprzed 20-25 lat. Teraz pielgrzymki to bardzo porządny poziom. Klienci sami taki poziom na nas wymuszają – mówią nam ci, którzy zajmują się organizacją pielgrzymek.
Szok, ile takich biur jest. Łatwo je poznać po nazwach. Za niektórymi stoją zgromadzenia zakonne. Patron Travel – Franciszkanie. Marianum Travel – Zgromadzenie Księży Marianów. Peregrinus Travel – Pallotyni. La Salette Travel – Saletyni.
A są też inne biura oferujące pielgrzymki – np. Misja Travel, Arka, Totus Tuus, czy Travel Matteo w Rzeszowie i inne katolickie biura pielgrzymkowe jak np. Pielgrzymek, czy Królowa Pokoju? W internecie trafiam też Głos Matki, Serce Maryi i Róże Maryi. Swoje biuro Pielgrzymkowo-Turystyczne ma także Caritas.
– Tego jest naprawdę sporo. To się odbywa na szeroką skalę. Pielgrzymki są dziś postrzegane w szerszym znaczeniu. Już nie jest tak, że typowo jedzie się do Częstochowy czy Watykanu. Teraz chodzi o święte miejsca na całym świecie – słyszymy w jednym z biur.
I, co ciekawe, nie tylko katolicy z nimi jeżdżą.
Choć sam charakter wyjazdów – zaznaczmy to mocno – pozostał bez zmian. Pielgrzymka to pielgrzymka. Ma charakter religijny. Musi być ksiądz, który codziennie odprawia mszę świętą. Jeśli jest to pielgrzymka autokarowa, w autokarze odbywają się modlitwy. A w programie, oprócz świeckich zabytków, muszą być zabytki sakralne.
– Opieka duchowa jest zapewniona. Ale zdarzały się osoby, które z tego nie korzystały. Po prostu wyjeżdżają z nami i tyle. Mamy wszystko, co mają biura świeckie. Jedzie z nami ksiądz, ale na miejscu mamy lokalnych przewodników z uprawnieniami. I nie są to księża – mówi pracownik jednego z biur.
Czy może to być alternatywa dla zwyczajnych, tradycyjnych wyjazdów za granicę ze zwykłymi biurami podróży?
Wypoczynek w hotelu all inclusive
Pierwsza z brzegu. Pielgrzymka do Egiptu. 10 dni jesienią. Biuro kusi wschodem słońca na Górze Synaj, zwiedzaniem Kairu, piramid, Memfis, Aleksandrii.
"Te wszystkie miejsca znajdą się oczywiście na trasie naszej pielgrzymki do Egiptu! Ale odwiedzimy również miejsca kultu chrześcijańskich kościołów Wschodu: najstarszy w Kairze kościół św. Sergiusza czy koptyjski Kościół Zawieszony" – reklamuje.
Do tego dwa pełne dni na wypoczynek nad Morzem Czerwonym – w hotelu all inclusive. Reszta pobytu – w hotelach 4-gwiazdkowych. Cena: trochę ponad 7 tys. zł.
A może być też rejs po Nilu, 11 dni, oczywiście ze zwiedzaniem.
Albo pielgrzymka do Japonii. 12 dni śladem św. Maksymiliana Kolbe. A w niej m.in. kąpiele w gorących źródłach – onsenach, zwiedzanie Kioto, Tokio, Nagasaki, Góra Fudżi, wulkan Unzen, przejazdy superszybkimi Shinkansenami, Sanktuarium w Akicie – Matka Boża Płacząca. Noclegi w hotelach 3 i 4 gwiazdkowych, HB. Cena ok. 16 tys. zł, bez biletów wstępu.
Parafie chwalą się potem takimi wyjazdami. Ale jakże inaczej brzmią dziś takie pielgrzymki w ich ogłoszeniach parafialnych? Na przykład śladami św. Pawła do Turcji. Z wizytą m.in. w Stambule, Kapadocji, Pammukale, Efezie i jednym dniem w kurorcie. "Wypoczynek na plażach Morza Egejskiego lub w hotelu z basenem. All Inclusive i nocleg w hotelu na Riwierze Egejskiej" – czytamy na stronie jednej z parafii.
Ceny często rozbite są na złotówki i dolary lub euro. Tu, przy terminie jesiennym, przy reszcie noclegów w hotelach 3-gwiazdkowych, po przeliczeniu wychodzi ok. 6,3 tys. zł ze wszystkimi dopłatami za bilety itp.
– Ceny są bardzo podobne do zwykłych biur podróży, ponieważ mamy takie same standardy jak inne biura. To nie jest tak, jak było kiedyś – mówi pani w jednym z biur.
Tu cofnijmy się na chwilę w czasie.
Kiedy zaczął się boom na pielgrzymki
Ks. Roman Tkacz, założyciel i były dyrektor takiego biura, a także przewodnik, doskonale pamięta, jak było kiedyś. 40 lat temu zakładał Duszpasterstwo Pielgrzymkowe Księży Pallotynów, które dziś nazywa się Pallotyńskie Biuro Pielgrzymkowo-Turystyczne Peregrinus i – jak słyszymy u konkurencji – uważane jest za najstarsze i najbardziej znane.
Duchowny najpierw tłumaczy, że Pallotyni mają za cel rozbudzać wiarę, nadzieję, miłość wśród ludzi wierzących i robią to na różne sposoby. Przez wydawnictwo, rekolekcje, szkoły itd. i jednym z takich sposobów było rozwijanie pielgrzymek. A żeby pielgrzymki mogły funkcjonować w sposób zorganizowany, stworzyli biuro.
Był 1984 rok. Gdy wysyłali wtedy pierwsze pielgrzymki do Ziemi Świętej, Polska nie miała kontaktów dyplomatycznych z Izraelem i wizy musieli organizować przez konsulat holenderski. I w ogóle takie wyjazdy nie były wtedy na kieszeń przeciętnego Polaka.
Ogólnopolski boom na pielgrzymki, zwłaszcza do Ziemi Świętej, zaczął się po 1989 roku, i kwitł w latach 90. Wtedy powstało sporo biur diecezjalnych i biur przy zgromadzeniach zakonnych.
Ich, przez kolejne 20 lat, praktycznie nie miało nazwy. Aż do 2013 roku, co też pokazuje ducha czasów.
Od początku pielgrzymki organizowali wokół 5 obszarów. Tak jest też dziś, co widać zresztą na stronach także innych biur.
– Numer 1 to szlaki związane z Rzymem, Janem Pawłem II, Światowymi Dniami Młodzieży, czyli tzw. szlaki apostolskie. Dwa to sanktuaria maryjne, jak Lourdes, Fatima i inne rozsiane po świecie. Trzy – Ziemia Święta z Jordanią, Egiptem i całym obszarem. Cztery to kierunki misyjne, czyli miejsca, gdzie chrześcijaństwo dopiero wchodziło: Japonia, Chiny, kraje Afryki Płn. A pięć to kierunki rekolekcyjne – wymienia ks. Tkacz.
"Na początku trzeba było mieć zaświadczenie od proboszcza"
Ale bardzo zauważalne są inne aspekty.
– Od samego początku uczestnikami pielgrzymek mogli być tylko, z zasady, ludzie wierzący, którzy od swoich proboszczów przynosili zaświadczenie, że są wierzący, praktykujący i chcą pogłębiać swoją wiarę – mówi ks. Tkacz.
Jeśli na pielgrzymkę chciało jechać małżeństwo mieszane, czyli jedno z nich nie było katolikiem, był wymóg rozmowy z dyrektorem. Wtedy słyszeli, że jeśli ktoś nie chce uczestniczyć w danej części pielgrzymki, to niech dyskretnie pójdzie np. na zakupy.
– W tej chwili takich pytań już nie ma. Każdy może zapisać się na pielgrzymkę, nie ma żadnego innego wymagania. Nikt nie musi się tłumaczyć, że uda się na zakupy. Jeśli robi to delikatnie – mówi.
No i cena. Porównując do tradycyjnych biur podróży, faktycznie trudno o efekt "Wow, ale tanio!". Gołym okiem widać, że dla przeciętnego Kowalskiego aż tak tanio nie jest.
– Nie jest tak, jak było. To jest normalna pielgrzymka. Unikamy niepotrzebnych stresów, niepotrzebnego zajmowania się czymś. Osoby, które z nami jeżdżą, oceniają: jest drożej, ale tu jest wszystko – mówi ks. Tkacz.
Uważa, że biura świeckie, te nie w pełni religijne, mają ofertę trochę tańszą, ale różnice są minimalne, wynikają z oferty pielgrzymkowej, która np. ma wszystko wliczone w cenę. Poza tym, jak wszędzie, wszystko ma znaczenie – standardy hotelowe, posiłki, transport na miejscu, czy pielgrzymka z wypoczynkiem, czy nie itp.
Ma tylko jedno zastrzeżenie. Owszem, w ofertach zdarzają się hotele all inclusive. – Ale z wyłączeniem alkoholu. U nas nigdzie nie ma alkoholu – podkreśla.
Dopiero wtedy pojawiło się społeczne wymuszenie, by nazwa się pojawiła. "Peregrinus" zrodził się w Ziemi Świętej. Ze spotkania jednej z naszych grup z postacią papieża Pawła VI, pierwszego papieża, który po 20 wiekach odwiedził Ziemię Świętą. I on pozostawiał po sobie tabliczki "Papież Paweł VI Pontifex Maximum". Podpisywał się słowem Peregrinus. Pomyśleliśmy: dlaczego nie iść w jego ślady?