Całkowita likwidacja lekcji religii w szkole? Nie ma takiej możliwości – mówi wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, dodając, że kwestia ta jest uregulowana w konkordacie. Lider Polskiego Stronnictwa Ludowego przyznaje jednak, że martwią go zamiary koleżanki z rządowej ławy, ministry edukacji Barbary Nowackiej.
Reklama.
Reklama.
Wicepremier i minister obrony narodowejWładysław Kosiniak-Kamysz udzielił wywiadu konserwatywno-katolickiemu tygodnikowi "Gość Niedzielny". Wśród licznych pytań, z którymi musiał się zmierzyć, padło i takie, pozornie tylko osobiste: czy jego najstarsze dziecko, które za dwa lata idzie do podstawówki, powinno mieć szansę nauki religii w szkole?
– Oczywiście (...). Nie ma mowy o likwidacji lekcji religii w szkole, zresztą jest ona zapisana w konkordacie. Uważam, że problemem nie jest to, gdzie odbywają się lekcje religii, tylko to, że w wielu miejscach są bardzo słabe. Ten problem zgłaszają rodzice, jest to też często powód rezygnacji dzieci z tych lekcji – stwierdził Władysław Kosiniak-Kamysz na łamach "GN".
Religia w szkole – Kosiniak-Kamysz z niepokojem o planach Barbary Nowackiej
W swojej wypowiedzi lider Polskiego Stronnictwa Ludowego uwypuklił jeden z konfliktów rozgrywających się w koalicji, sugerując, że nie wszyscy członkowie gabinetu Donalda Tuska mają w tej kwestii identyczne zdanie.
Odnosząc się do szans swojego dziecka na uczestnictwo w katechezach odbywających się w szkolnych murach, Kosiniak-Kamysz stwierdził w rozmowie z "GN": – Może nie mieć takiej możliwości, ponieważ minister edukacji narodowej Barbara Nowacka uważa, że w szkole w ogóle nie powinno być lekcji religii. Już przedstawiła propozycję, aby od 1 września była tylko jedna godzina w tygodniu.
W tym miejscu warto zaznaczyć, że plan Barbary Nowackiej, która reprezentuje Inicjatywę Polską, i która w październiku startowała z list Koalicji Obywatelskiej, jest rozwiązaniem kompromisowym. Jeszcze dalej idące propozycje w tej sprawie wysuwali przed wyborami politycy Nowej Lewicy, przekonując, że katechezy w ogóle nie powinny się odbywać w szkołach.
Mniej religii w szkołach to mniej pracy dla katechetów. Księża się boją
Ograniczenie liczby godzin religii z dwóch do jednej tygodniowo to tylko jeden z pomysłów resortu edukacji kierowanego przez Barbarę Nowacką. Inne zmiany mają polegać między innymi na wykreśleniu oceny z religii ze szkolnych świadectw, a także niewliczaniu jej do średniej. Dodatkowo katechezy miałby w lekcyjnych planach być umieszczane wyłącznie na początku lub na końcu "rozpiski" na dany dzień.
Jak pisaliśmy w naTemat, inicjatywa resortu edukacji spotkała się z głębokim sprzeciwem środowisk kościelnych, które obawiają się dalszego odpływu uczniów z lekcji religii. Katecheci drżą też o swoje posady – zmniejszenie wymiaru godzinowego zajęć niechybnie bowiem doprowadzi do zwolnienia części z nich lub zmiany warunków zatrudnienia.