"Jestem głęboko przekonany, że przyjdzie taki dzień, kiedy nam się uda, że będziemy mieli w Warszawie Budapeszt" – zapowiadał niegdyś Jarosław Kaczyński. Dziś wyczyny Viktora Orbána na arenie międzynarodowej sprawiły jednak, że przyjaźń z liderem węgierskiego Fideszu stała się dla Zjednoczonej Prawicy obciążeniem. Bez owijania w bawełnę premiera Węgier podsumowuje wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego PiS.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ekipa z Nowogrodzkiej nie słynie ze zbyt licznych sojuszy międzynarodowych. Kiedy przeciętnego Polaka zapyta się, kto jest najważniejszym partnerem Zjednoczonej Prawicy za granicą, większość zapewne wskaże premiera Węgier Viktora Orbána i jego partię Fidesz.
Ostatnimi czasy równie odruchowa jest jednak reakcja opinii publicznej na pytanie o głównego sojusznika Władimira Putina w Unii Europejskiej. Także w tym przypadku ludzie zazwyczaj wspominają o madziarskim przywódcy.
To Orbán jest przecież głównym hamulcowym pakietów pomocowych dla Ukrainy i nadal utrzymuje bezpośredni kontakt z Putinem.
– Węgrom nigdy nie zależało na konfrontacji z Rosją, ale na nawiązaniu bliskich stosunków – przekonywał po ubiegłorocznym spotkaniu z dyktatorem na szczycie w Pekinie. Orbán narzekał tam na "zalew sankcji" i nawoływał do ich wycofania.
Wiceprzewodniczący klubu PiS: Dla podejścia Orbána do Rosji nie ma usprawiedliwienia
W czasach, gdy Donald Tusk z mównicy sejmowej krzyczy o "płatnych zdrajcach, pachołkach Rosji", sojusznik z Budapesztu dla największej partii opozycyjnej stał się więc ogromnym obciążeniem wizerunkowym.
W najnowszej rozmowie z cyklu #TYLKONATEMAT przyznał to wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Marcin Ociepa:
Zjednoczona Prawica dalszej współpracy z Fideszem jednak nie przekreśla. – Na politykę europejską trzeba patrzeć znacznie szerzej, niż tylko przez pryzmat konfliktu z Rosją. (...) Stosunek do Rosji jest ważnym elementem składowym polskiego interesu narodowego, ale jednak nie jedynym – stwierdził Ociepa.
PiS, Fidesz i KO w jednej koalicji w nowym PE? O tym mają mówić na brukselskich korytarzach
W rozmowie z naTemat.plprezes Stowarzyszenia OdNowa wspomniał o "eurorealistycznym" scenariuszu, który miałby zaistnieć po zaplanowanych na 9 czerwca wyborach europejskich.
– Żeby ci, którzy dziś argumentem ad orbánum próbują postawić Zjednoczoną Prawicę pod ścianą, nie zdziwili się, że nową większość w Brukseli stworzy Europejska Partia Ludowa Donalda Tuska… z konserwatystami – w tym z PiS i Orbánem – zauważył Marcin Ociepa.
QUIZ: Kto to powiedział – Kaczyński czy Tusk?
Z relacji wiceszefa klubu PiS wynika, że na brukselskich korytarzach mówi się, iż chadecy chcieliby zrezygnować z dotychczasowej koalicji z socjalistami i pójść bardziej na prawo.
– Na tym właśnie polega eurorealizm, że być może innej sensownej koalicji nie da się zbudować, niż takiej, w której nagle znajdą się europosłowie wybrani zarówno z list PiS, jak i KO. Kluczowe pytanie – być może z punktu widzenia całej UE – czy my będziemy potrafili wznieść się ponad to nasze polskie piekiełko i współpracować na korzyść interesu narodowego – podsumował Ociepa.
Jak oceniasz politykę prowadzoną przez Viktora Orbána?
1026 odpowiedzi
Nie jest tajemnicą, że polityka Viktora Orbána wobec Ukrainy to jedno wielkie rozczarowanie dla polskiej prawicy. Dla jego podejścia do Rosji rzeczywiście nie ma żadnego usprawiedliwienia.
Marcin Ociepa
wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego PiS i prezes Stowarzyszenia OdNowa w cyklu #TYLKONATEMAT