Charlie Colin nie żyje.
Charlie Colin nie żyje. Fot. Chris McKay/Associated Press/East News
Reklama.

W ostatnich dnia Charlie Colin przebywał w Brukseli. Opiekował się domem swojego przyjaciela, a przy okazji prowadził tam kurs muzyczny i pracował nad muzyką do filmu. Matka gitarzysty w rozmowie z TMZ przekazała, że gdy znajomy jej syna wrócił do swojego lokum, dokonał przeraźliwego odkrycia. Jeden z założycieli zespołu Train był już martwy.

Z relacji rodzicielki wynika, że Colin "zginął w wyniku nieszczęśliwego wypadku: miał poślizgnąć się pod prysznicem i uderzyć głową o podłogę". Nie wiadomo, jednak kiedy dokładnie to się stało. Okoliczności śmierci muzyka będą jeszcze wyjaśniane.

Zmarł były basista zespołu Train. Colina żegna lider grupy

Po tym jak wiadomość o śmierci Charlie Colina obiegła media, post w hołdzie muzykowi opublikował lider grupy Train, Pat Monahan.

"Gdy poznałem Charliego Colina od razu się w nim zakochałem. To był najsłodszy facet i taki przystojny. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem było stworzenie zespołu. Grając na basie pomógł nam zwrócić na siebie uwagę (...). Zawsze będę mieć dla niego ciepłe miejsce w moim sercu. Zawsze próbowałem przyciągnąć go bliżej, ale miał własną wizję. Jesteś legendą, Charlie. Idź, oczaruj anioły" – napisał.

Charlie Colin był jednym z twórców słynnej formacji. W skład Train początkowo wchodzili też: Monahan, Rob Hotchkiss, Scott Underwood i Jimmy Stafford. Przełomowym momentem w historii zespołu było wydanie pierwszego albumu "Drop of Jupiter".

Z piosenką o tym samym tytule zaczęli odnosić pierwsze sukcesy. Singiel znalazł się na 5. miejscu na liście Billboard Hot 100 i zdobył nagrodę Grammy za najlepszą piosenkę rockową.

Colin w Train grał na basie. Uczestniczył jeszcze w nagraniach do dwóch kolejnych albumów. Odszedł z grupy w 2003 roku. Powodem rozpadu współpracy miało być "nadużywanie przez niego substancji odurzających". Później Charlie Colin występował jeszcze w takich zespołach jak: Slipknot i Puddle of Mudd.