– Myślowe przetwarzanie informacji, refleksja to domena galaktyki Gutenberga. W erze internetu nie mamy już czasu na “ładowanie” do naszych umysłów dużych porcji informacji w celu ich przetrawienia. Myślimy w oparciu o system słów kluczowych – mówi socjolog Kazimierz Krzysztofek.
W ostatnich dniach marca media obiegła wiadomość o nastoletnim Brytyjczyku Nicku D'Aloisio, który dołączył do grona milionerów, sprzedając koncernowi Yahoo opracowaną przez siebie mobilną aplikację Summly. Program ten w oparciu o statystyczną analizę słów jest w stanie streszczać nawet najdłuższe artykuły znalezione w internecie. Dzięki odpowiednim algorytmom Summly rozpoznaje kluczowe fragmenty tekstu i “upakowuje” je w czterystu znakach, dając użytkownikowi “przetrawioną”, gotową do szybkiego przyswojenia esencję danego tekstu.
“Czytam tylko nagłówki”
– Nie chciałabym używać tego programu. I tak męczy mnie już powierzchowność mojego funkcjonowania w internecie, od której przecież nie ma ucieczki – mówi dwudziestosiedmioletnia Kasia z Warszawy. – Czytam tylko nagłówki, rzadko dokładnie analizując cały artykuł – przyznaje. Tekstów i informacji napływających ze wszystkich stron jest dziś po prostu za dużo.
Kasia twierdzi, że informacyjny szum sprawia, że często trudno jej się skupić na jednym zadaniu. Ciągłe funkcjonowanie w strumieniu bodźców i informacji rzutuje także na jej kontakty z innymi ludźmi. Fraza “coś tam kojarzę”, “coś słyszałem” dotycząca przedmiotu rozmowy zastępuje nieraz jakąkolwiek głębszą analizę. Wymiana zdań często ogranicza się do licytacji, kto pierwszy o czymś usłyszał. Nawet, jeśli dokładnie nie wie, o co chodzi.
Zbyt “długi” język
Czy stałe przesiadywanie na Twitterze i codzienna komunikacja SMS-owa sprawiły, że nie mamy już nawet cierpliwości wysłuchiwać co dłuższych anegdot opowiadanych na imprezie? Prof. Kazimierz Krzysztofek, socjolog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, idzie nawet dalej. – Coraz powszechniej odchodzimy od języka naturalnego, który zaczyna wydawać się nam zbyt “długi”. Na jego miejsce pojawiają się liczne skrótowe kody komunikacji, przeważnie tworzone przez młodych – ocenia socjolog.
Zobacz:"Polacy zdurnieli". Telewizyjny obraz Polaka – mało ambitny ignorant, skupiony na rozrywce i pochłonięty światem seriali
– Nasze życie rozgrywa się w coraz większym stopniu w “przestrzeni przepływów” informacji, pieniędzy, obrazów. Im bardziej uproszczony jest przepływ, a komunikat krótszy, tym szybciej przebiega cały proces – mówi prof. Krzysztofek. Zjawisko skracania komunikatów dotyczy bardzo wielu obszarów naszego życia.
Ubogie słownictwo, problemy z kojarzeniem
W mediach mamy coraz krótsze, bardziej powierzchownie podawane telewizyjne wiadomości, ale również coraz bardziej skumulowane artykuły w serwisach internetowych. “Huffington Post” dodał nawet na swojej stronie funkcjonalność “quick read”, która pozwala użytkownikowi przeczytać artykuł w pigułce, zamiast zapoznawać się z pełnym tekstem. W świecie nauki zaczynają podnosić się głosy mówiące, że na dłuższą metę taki stan rzeczy będzie zgubny dla naszych umiejętności analizy i krytycznego myślenia.
– Nastąpiła “googlizacja” naszych mózgów. Myślowe przetwarzanie informacji, refleksja, to domena galaktyki Gutenberga. W erze internetu nie mamy już czasu na “ładowanie” do naszych umysłów dużych porcji informacji w celu ich przetwarzania, przetrawienia – ocenia prof. Krzysztofek. – Myślimy w oparciu o system słów kluczowych – mówi.
iSzkoła?
Oczywistym jest, że zjawisko “płytkiego” przetwarzania coraz krótszych treści nie jest tylko problemem jednostek i ich prywatnych mózgów. Ten trend ma coraz bardziej widoczne skutki społeczne. Cytowany przez Mirosława Konkela w "TP" Nicholas Carr twierdzi, że “po stuleciu stojącym pod znakiem wzrostu ilorazu inteligencji (zgodnie ze słynnym efektem Flynna) może nastąpić jego spadek”.
Z problemem “skrótowości” na co dzień zmagają się już dziś nauczyciele:
– Gary Small w książce “iBrain” udowadnia, że młodych ludzi wychowanych w erze internetu cechuje aktywizacja innych obszarów mózgu niż osób z poprzednich pokoleń – mówi Krzysztofek. Jednak zdaniem socjologa przemiany, których jesteśmy świadkami wcale nie muszą doprowadzić do cywilizacyjnej katastrofy.
– Na naszych oczach powstaje zupełnie nowy model komunikacji. Oceniamy go krytycznie, bo stoimy na gruncie Gutenbergowskiego obrazu świata. Tymczasem być może dzisiejsza technika jest dopasowana do “naturalnej” multimedialności naszych umysłów, której nie mieliśmy wcześniej szansy odkryć – spekuluje prof. Krzysztofek.
Czytaj też:Był porno skandal, teraz jest uznanie i rynkowy sukces. Vine – aplikacja wideo od Twittera wkracza na salony
Czasem umiejętność szybkiego czytania się oczywiście przydaje – „Szeptem” przeczytałam w takim tempie, bo miałam tę książkę tylko na chwilę, a zależało mi, żeby ją poznać przed lekturą drugiego tomu cyklu. Niemniej jednak lekki niesmak po tak przyspieszonej lekturze pozostał, a co więcej, uświadomiłam sobie, że dawno już nie czytałam książki powoli, smakując każde słowo. CZYTAJ WIĘCEJ
"Tygodnik Powszechny"
Staliśmy się na powrót myśliwymi i zbieraczami, tym razem w elektronicznym lesie pełnym informacji. Już nie tylko nie umiemy się skoncentrować, ale mamy coraz uboższe słownictwo i problemy z kojarzeniem. Za dużo jest informacji, a za mało interpretacji. Nic dziwnego, że przeciążonym mózgom grozi wypalenie. CZYTAJ WIĘCEJ
Marzena Żylińska
wykładowca metodyki i literatury
Dzisiejsza szkoła nie stwarza warunków potrzebnych do efektywnej nauki, bo nie pozwala skupić się na omawianych treściach, a nauka coraz częściej odbywa się na czas. Jeśli nawet coś uczniów zainteresuje, to nauczyciel nie może poświęcić takiemu tematowi więcej czasu, bo jeszcze przed rozpoczęciem roku zapisał w rozkładzie materiału, jaki temat zrealizuje którego dnia. CZYTAJ WIĘCEJ