Premier Donald Tusk zapowiedział, że na granicy z Białorusią będzie strefa buforowa. Niestety, to rozwiązanie uderzy w lokalną turystykę i dochody mieszkańców. Organizacje humanitarne alarmują z kolei, że utrudni im pomaganie migrantom, którzy utknęli w lesie między Polską a Białorusią.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nowa strefa buforowa niepokoi samorządowców z powiatu hajnowskiego. Wyrazili oni już "głębokie zaniepokojenie" wobec tych planów. Wydano specjalne oświadczenie w tej sprawie. Ostrzegają oni, że lokalna turystyka zostanie ponownie narażona na straty finansowe.
Kolejna strefa buforowa na granicy. Apel samorządowców
Również Białowieski Park Narodowy zaapelował o zmianę granic proponowanej strefy buforowej. Chodzi tutaj o to, że Puszcza Białowieska i Białowieski Park Narodowy to dwie główne atrakcje, które przyciągają turystów w tamte okolice. Tymczasem zakaz przebywania miałby dotyczyć części Białowieży i niektórych szlaków turystycznych w parku.
"W Powiecie Hajnowskim lasy zajmują 50,6 proc. powierzchni, głównym kompleksem leśnym jest Puszcza Białowieska. To właśnie Puszcza Białowieska, Białowieski Park Narodowy oraz cały region Puszczy Białowieskiej jest magnesem przyciągającym turystów, to właśnie z turystyki utrzymują się mieszkańcy regionu! Objęcie zakazem wstępu części kompleksu leśnego to jednocześnie odcięcie od źródła utrzymania hotelarzy, właścicieli agroturystyk, restauracji, producentów produktów lokalnych, przewodników i innych osób utrzymujących się z turystyki!" – czytamy we wspólnym stanowisku starosty hajnowskiego, burmistrza Hajnówki oraz wójtów z regionu.
Samorządowcy przypomnieli też, że mieli okazję przekonać się o tym dwa lata temu i do tej pory odczuwają skutki tamtych decyzji. "Nadal odbudowujemy Markę Puszczy Białowieskiej i kiedy zaczynamy widzieć efekty naszej pracy, ponownie zostajemy "zamknięci" – wskazali.
Premier Donald Tusk udał się ostatnio na granicę z Białorusią w związku z brutalnym atakiem na polskiego żołnierza. Doszło do niego w okolicy Dubicz Cerkiewnych przy granicy z Białorusią. Żołnierz został ugodzony nożem.
Co dokładnie ogłosił premier Tusk ws. granicy?
Wówczas szef rządu zapowiedział, że w związku z obecną sytuacją na granicy z Białorusią, przywrócona zostanie tam strefa buforowa. Tusk mówił o "pasie mniej więcej dwustu metrów tam, gdzie to jest konieczne z punktu widzenia skutecznego działania służb państwa polskiego przy granicy".
– Nie mamy tutaj do czynienia z żadnymi azylantami, mamy do czynienia z zorganizowaną, bardzo sprawną na wielu poziomach akcją łamania polskiej granicy i próbą destabilizacji państwa – padło tam z jego ust.
Tusk dodał, że "nie chodzi o żadną pomoc migrantom ze strony Rosjan czy Białorusi, tylko o zorganizowanie, coraz to bardziej zaawansowanych, metod wojny hybrydowej i destabilizacji państwa polskiego i właściwie całej Europy".
Jednak organizacje pozarządowe – tak samo jak za rządów PiS – informują, że są tam osoby, które potrzebują pomocy, w tym m.in. medycznej. Grupa Granica pisała ostatnio o nagraniu, na którym widać, jak polskie służby faktycznie wyrzucają przez "płot" na granicy wydaje się nieprzytomną osobę.
Z tego też względu organizacje humanitarne zwracają uwagę, że strefa buforowa uniemożliwi im pomaganie takim ludziom.
Na aspekt etyczny, tego co dzieje się na granicy, zwracają uwagę też publicyści. "Generalnie chciałam przypomnieć, że woj. podlaskie to część Polski. To, co się tam dzieje, dotyczy całej Polski. Nas wszystkich" – napisała w sobotę w serwisie X dziennikarka Anna Mierzyńska.
I dodała: "Wiem, że dla wielu wizja odcinania Podlasia i pozornego kupowania sobie za to spokoju i komfortu jest wizją kuszącą. Tyle że to fałsz".
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.