Tym razem górale przesadzili. Turystka pokazała, co sprzedano jej na Podhalu
redakcja naTemat
02 czerwca 2024, 14:32·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 czerwca 2024, 14:32
To, że w miejscach mocno turystycznych łatwo zostać oszukanym, wiedzą niemal wszyscy. Takie doświadczenia miała też ostatnio turystka, które odwiedziła Podhale. Kupiła niby regionalny produkt, który wcale nim nie był.
Reklama.
Reklama.
– Już nie pamiętam nawet, ile zapłaciłam. Zachęciła mnie nazwa: "naturalna podhalańska żurawina". Słoik był pięknie oklejony i obwiązany materiałem, wyglądał na ekologiczny. Byłam przekonana, że zakupiłam eko-produkt, regionalny spod Tatr – opowiedziała "Tygodnikowi Podhalańskiemu" turystka.
Turystka nacięła się na "podhalańską" żurawinę
W domu okazało się, że ta żurawina produkowana jest seryjnie przez jedną z polskich firm. Kosztuje ona wówczas około 10 zł i można ją nabyć np. w internecie.
To, że górale od lat są nastawieni na niezły zysk, nie jest dla nikogo tajemnicą. W tym roku szykują się też bardziej niż zwykle na przyjazd zamożnych turystów z krajów arabskich.
"Gazeta Wyborcza" informowała ostatnio, że górale w tym roku inaczej niż zwykle przygotowują się na przyjęcie Arabów jako turystów. W Tatrach pojawiły się bowiem uliczne billboardy, menu w restauracjach i napisy w przestrzeni publicznej w języku arabskim.
Już teraz górale mówią, że mają wiele rezerwacji z krajów Bliskiego Wschodu. – Mamy o 20 proc. więcej rezerwacji z tego kierunku, niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, a tych rezerwacji ciągle przybywa – powiedział "GW" Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Górale szykują się w tym roku w specjalny sposób na przyjazd Arabów
Górale lubią turystów z takich krajów jak ZEA czy Bahrajnu, gdyż nie oszczędzają oni podczas wakacji. Wybierają drogie dania w restauracjach, korzystają z wszystkich turystycznych atrakcji i robią sporo zakupów. Jeśli chodzi o restauracje, to w wielu miejscach pojawił się napis "halal", który informuje Arabów, że jedzenie i mięso jest przygotowane zgodnie z zasadami islamu.
Dodajmy też, że ceny w polskich górach czy nad morzem wydają się być w ostatnich latach trochę wygórowane, warto zatem rozważyć wyjazd za granicę. Nadal są przecież kraje, które za podobne pieniądze zapewnią nam dobry standard oraz pewną pogodę.
I tak nieco ponad trzy tysiące złotych wystarczy, aby spędzić na przykład wakacje w Albanii, która może być prawdziwym hitem tegorocznych wakacji. Ze względu na piękne i piaszczyste plaże, niektórzy nazywają ją "Malediwami Europy". Dla innych to po prostu tańsza alternatywa dla Chorwacji.
Jak wyglądają ceny biletów? Na początku lipca bilety do Tirany dostępne są w cenie ok. 450-550 zł. Lot zaczynamy w Warszawie, Krakowie lub Katowicach. Przy wyjeździe dla dwóch osób daje to kwotę ok. 900-1100 zł. Noclegi dla dwóch osób przy plaży w miejscowości Durres (oddalona o ok. 40 km od Tirany) bez trudu znajdziecie za 1200 zł. Za pozostałe 1550 zł bez trudu wykupicie bilet na przejazd z Tirany do Durres, a także obiady na cały tydzień. Resztę szczegółów takiego wyjazdu opisaliśmy w tym tekście.