Premier Donald Tusk osobiście zabrał głos w sprawie doniesień o kłopotach z prawem, w jakie popadli strzegący wschodniej granicy żołnierze, którzy oddali strzały ostrzegawcze, aby odeprzeć napór migrantów. Jednocześnie media ujawniają nowe szczegóły tego skandalu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, na przełomie marca i kwietnia tego roku na granicy polsko-białoruskiej miało dojść do incydentu, podczas którego trzech żołnierzy Wojska Polskiego oddało strzały ostrzegawcze w powietrze, a następnie w ziemię, aby odeprzeć napierających na zaporę migrantów.
Żołnierze odpierali napór migrantów. Teraz mogą iść na trzy lata do więzienia
Z doniesień portalu Onet.pl, który pierwszy ujawnił tę sprawę, wynika, że szybko za to zachowanie usłyszeli zarzuty karne. Po interwencji Żandarmerii Wojskowej, którą o wszystkim poinformowali funkcjonariusze Straży Granicznej, trzech wojskowych na pewien czas zatrzymano. Wcześniejsze ustalenia medialne mówiły o aresztowaniu, ale później zaprzeczył temu minister obrony narodowej.
Nadal jednak żołnierzom grozi kara pozbawienia wolności do lat trzech, gdyż wojskowe organy ścigania zarzucają im "narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu", a także "działania na szkodę interesu publicznego lub prywatnego przez funkcjonariusza publicznego, który przekracza uprawnienia lub nie dopełnia obowiązków".
Donald Tusk o skandalu wokół żołnierzy strzegących granicy: Uzasadniony niepokój i gniew
Po ujawnieniu tej sprawy osobiście głos postanowił zabraćDonald Tusk. "Odebrałem meldunek Ministra Obrony Narodowej. Postępowanie Prokuratury i Żandarmerii Wojskowej wobec naszych żołnierzy budzi uzasadniony niepokój i gniew ludzi. Oczekuję szybkich wniosków i decyzji organizacyjnych, prawnych oraz personalnych" – czytamy w krótkim komunikacie premiera.
Wspomniany minister obrony narodowej wcześniej zdążył już oznajmić, iż "zatrzymanie żołnierzy oddających strzały alarmowe w kierunku atakujących migrantów jest nie do przyjęcia".
"Działania Żandarmerii Wojskowej wobec zatrzymanych zostaną bezwzględnie wyjaśnione. Żołnierze stojący na straży bezpieczeństwa państwa muszą być pewni, że procedury prawne ich chronią. Będę zawsze stał po stronie honoru polskich żołnierzy" – dodałWładysław Kosiniak-Kamysz.
Mające jednak obciążać wojskowych informacje opublikowała w międzyczasie Wirtualna Polska. Z ustaleń tego portalu ma wynika, że niepokój funkcjonariuszy Straży Granicznej, którzy donieśli na żołnierzy do Żandarmerii Wojskowej, miało wzbudzić oddawanie strzałów ostrzegawczych jeszcze po tym, gdy migranci cofnęli się od zapory. Głównym dowodem w sprawie ma być nagranie z kamer.
"Strzelanie nie odbyło się w sposób bezpieczny. Żołnierze strzelali do migrantów, przez płot, nawet kiedy się cofnęli na stronę białoruską"– miał usłyszeć dziennikarz wspomnianej redakcji od swojego informatora.
Najnowszy komunikat ze strony rządu w tej bulwersującej sprawie napłynął natomiast ze strony ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. "Na jutro rano zaprosiłem na pilne spotkanie Zastępcę Prokuratora Generalnego do Spraw Wojskowych prokuratora Tomasza Janeczka" – poinformował Adam Bodnar.
"Rozmowa ma służyć przekazaniu pełnej informacji o okolicznościach i działaniach prokuratury w sprawie zarzutów dla żołnierzy, którzy prowadzili interwencję wobec grupy migrantów usiłujących nielegalnie przekroczyć granicę państwową RP" – dodał.