Polski żołnierz zmarł w czwartek w wyniku ran odniesionych kilkanaście dni wcześniej po ataku przy granicy z Białorusią. Polskie władze domagają się wyjaśnień w tej kwestii od Mińska. Główny sojusznik Władimira Putina w Europie rzuca jednak oskarżeniami pod adresem Warszawy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Gdy ktoś na dzidzie umieszcza nóż i nim uderza przez płot, przez granicę państwową, w funkcjonariusza państwa polskiego, to nie jest żadnym uchodźcą, tylko jest zwykłym bandytą – powiedział szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski, podkreślając, że sytuacja ta jest nie do zaakceptowania. Zapewnił też, że władze białoruskie poniosą konsekwencje.
– W tej sprawie jest śledztwo. Przeprowadziłem rozmowy z ministrami sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych. Na ręce białoruskiego chargé d'affaires zostanie wręczona nota protestacyjna. Żądamy, aby władze białoruskie ustaliły tożsamość tego mordercy i wydały go Polsce w ramach prowadzonego już przez nas śledztwa – dodał szef MSZ.
Białoruś reaguje na śmierć polskiego żołnierza
Reakcja Mińska pojawiła się już w piątek, ale zapewne nie zadowoli ona rzą Donalda Tuska.
– Kilka lat temu strona polska dość głośno zerwała współpracę z Białorusią w sferze egzekwowania prawa, zerwała kontakty w kwestiach pomocy prawnej i dialogu między komisarzami granicznymi. Wszystko to zostało dokonane jednostronnie – powiedział agencji BelTA rzecznik białoruskiego MSZ Anatolij Głaz.
Przedstawiciel rządu Aleksandra Łukaszenkiprzekazał ponadto, że strona białoruska jest otwarta na dialog. – Białoruś jest gotowa przywrócić interakcję w sferze egzekwowania prawa. Jednak jak wiemy, jest to droga dwukierunkowa – stwierdził. Notę protestacyjną wystosowaną przez nasze MSZ uznał za "nadmierne upolitycznienie bardzo konkretnej sprawy" i "przesunięcia odpowiedzialności".
Polski żołnierz został ciężko ranny 28 maja w okolicy Dubicz Cerkiewnych. Wraz z kolegami powstrzymywał szturm kilkudziesięciu cudzoziemców usiłujących sforsować zaporę na granicy z Białorusią.
W stronę mundurowych leciały kamienie i konary drzew. W pewnej chwili jeden z napastników dźgnął żołnierza w klatkę piersiową nożem przymocowanym do długiego kija.
Śmierć żołnierza na granicy. Komunikat szpitala
Zmarł w ten czwartek w wyniku odniesionych ran. "Z przykrością informujemy, że 6 czerwca w godzinach popołudniowych w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie, otoczony wsparciem rodziny zmarł ugodzony nożem żołnierz 1 Brygady Pancernej" – podano w oświadczeniu DO RSZ.
Po jego śmierci także szpital, gdzie był leczony, wydał komunikat. "Wojskowy Instytut Medyczny informuje, że w trakcie opieki nad poległym żołnierzem wszystkie zamierzone i wykonane procedury medyczne zostały przeprowadzone bez najmniejszego uchybienia co do ich jakości i terminowości" – przekazano w oświadczeniu szpitala.
Jak podkreślono, "ratując jego życie i zdrowie ratowaliśmy jednego z nas". "Apelujemy do opinii publicznej o powściągliwość i rozsądek w formułowaniu nieetycznych i sprzecznych z faktami stwierdzeń".
"Pojawiające się w przestrzeni publicznej insynuacje i pomówienia są nieuprawnione, krzywdzące i godzące w honor żołnierzy jak również w profesjonalizm i zaangażowanie pracowników oraz dobre imię Instytutu" – wskazano. Podchwycili je politycy PiS, o czym szerzej piszemy tutaj.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.