Podczas konferencji prasowej Donalda Tuska, dziennikarz TV Republika usiłował zadać premierowi pytanie dotyczące śmierci żołnierza na polsko-białoruskiej granicy. Sugerował, że z powodów politycznych był on sztucznie utrzymywany przy życiu. – Będziesz siedział w piekle za to, wiesz? – wypaliła w jego stronę podsekretarz stanu w KPRM Agnieszka Rucińska.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W trakcie konferencji prasowej premiera, dotyczącej odwoływania prokuratora Janeczka, głos zabrał reporter telewizji Republika Adrian Borecki. Premier wraz z podsekretarz stanu w KMPR Agnieszką Rucińską już wychodził.
– Panie premierze, czy to prawda, że pomimo stwierdzenia śmierci mózgu, kazano podtrzymywać ciało zamordowanego żołnierza aż do wyborów? – krzyknął w stronę Tuska.
Premier nie zareagował na to pytanie, czy insynuację. Zrobiła to natomiast Agnieszka Rucińska. – Będziesz siedział w piekle za to, wiesz? – odpowiedziała reporterowi.
– Nie będziecie akredytowani, jeżeli będziecie na oświadczeniach zadawać pytania w taki sposób. Nie będą wydawane akredytacje, jeżeli nie będziecie się stosować do zasad – dodała, mówiąc do pracowników TV Republika.
Kolejnym kuriozum okazała się reakcja tej prawicowej telewizji. Oświadczyła ona, że pracownicy Tuska im... grożą.
Przypomnijmy: niedawno w mediach społecznościowych zaczęła krążyć wiadomość, że ranny na granicy żołnierz trafił do szpitala w stanie śmierci klinicznej, medycy zaś mieli utrzymywać go sztucznie przy życiu do przyszłego poniedziałku, kiedy będzie już po wyborach do europarlamentu.
Ta dość obrzydliwa plotka była oparta na całkowicie anonimowym zrzucie jakiejś konwersacji. Jej autor dodawał, że personel szpitala jest zbulwersowany, ale uległ naciskom jakichś polityków.
Plotka była absurdalna, ale stała się pożywką dla prawicowych mediów. Podchwyciła ją m.in. Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska z TV Republika. Fake newsa podchwycili też prawicowi politycy, m.in. Dominik Tarczyński czy Katarzyna Sójka.
"Panie Premierze Donald Tusk czy prawdą jest, że już kilka dni temu, gdy Wasze media informowały o stabilnym stanie zdrowia tego dzielnego żołnierza, stwierdzona została śmierć jego mózgu?" – dopytywała w serwisie X była ministra zdrowia Katarzyna Sójka (PiS).
I dalej zastanawiała się: "Czy prawdą jest, że organy wewnętrzne już od kilku dni nie pracowały, ale na polecenie Pana Generałów, aż do wyborów miano podtrzymywać ciało tego dzielnego żołnierza? Żądamy jednoznacznej odpowiedzi! Nie zastraszycie lekarzy i personelu szpitala".
Wojskowi lekarze są w szoku
O życie żołnierza dźgniętego nożem na granicy z Białorusią najpierw walczyli lekarze w Hajnówce, potem medycy z WIM, zwanym "szpitalem na Szaserów". Nie udało się, zmarł wczoraj.
"Apelujemy do opinii publicznej o powściągliwość i rozsądek w formułowaniu nieetycznych i sprzecznych z faktami stwierdzeń. Pojawiające się w przestrzeni publicznej insynuacje i pomówienia są nieuprawnione, krzywdzące i godzące w honor żołnierzy, jak również w profesjonalizm i zaangażowanie pracowników oraz dobre imię Instytutu" – piszą zaangażowani w opiekę nad rannym medycy z WIM.
"Jednocześnie dziękujemy za wyrazy solidarności i wsparcia. Odszedł jeden z nas!" – takim emocjonalnym apelem kończy się komunikat szpitala na Szaserów.