Polskie strony zalane komunikatami o "ciasteczkach". To nowe prawo, które i tak nic nie zmieni
Michał Mańkowski
28 marca 2013, 13:12·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 28 marca 2013, 13:12
Lubisz ciastka? Od kilku dni masz sporo powodów, żeby to zmienić. Kilka chwil spędzonych w internecie i już wiesz, że coś jest nie tak. Jakoś inaczej. Na większości stron, które odwiedza przeciętny internauta zaczęły wyskakiwać nowe komunikaty o "cookies", czyli "ciasteczkach". Są na portalach, serwisach informacyjnych i sklepach internetowych. Wszędzie. O co chodzi? To efekt nowelizacji prawa dotyczącego prywatności w internecie, które obowiązuje od zeszłego tygodnia. Lepiej go przestrzegać, bo kary mogą być naprawdę dotkliwe.
Reklama.
To efekt zmian w prawie unijnym, które wymogły nowelizację polskich przepisów dotyczących prywatności w sieci. Najbardziej "oberwało" się właśnie plikom cookies, których "żywotność" zostanie skrócona o połowę. Do tej pory ciasteczka, które zapamiętują dokładnie naszą działalność w internecie przechowywano nawet przez dwa lata. Od 22 marca 2013 roku będzie to tylko rok.
To tylko jedna ze zmian. Zanim jednak wejdziemy w dokładniejsze szczegóły nowych regulacji, warto wyjaśnić, o co w ogóle chodzi z tymi ciasteczkami (ang. cookies). Są to niewielkie pliki tekstowe generowane przez odwiedzaną stronę i zapisywane na naszym komputerze. Ciasteczka można przedstawiać dwojako:
w czarnych i białych barwach.
Dobre...
Zacznijmy od tych pozytywnych. Te małe pliki znacząco ułatwiają nam korzystanie z sieci, ponieważ zapamiętują nasze internetowe ustawienia i preferencje. "Atakują" nas od razu po wejściu na dany serwis. Kojarzysz opcję automatycznego logowania? To właśnie dzięki cookies'om nie musisz zawsze podczas odwiedzin ulubionego forum wpisywać loginu i hasła. Wystarczy raz.
A różne formularze, które wypełniasz w sieci? Tam też przydają się ciasteczka, które pamiętają co wpisywałeś poprzednio. Jeżeli zdarza ci się kupować w sieci, to warto wiedzieć, że to cookies zapamiętują towary dodane do koszyka.
Ciasteczka pozwalają także na automatyczne rozpoznanie danego użytkownika, co pomaga np. przy prowadzeniu statystyk strony. Po wstukaniu adresu serwer sprawdza, czy na dysku internauty znajduje się plik cookie o nazwie np. "odwiedziny". Jeżeli nie, to licznik odwiedzin powiększa się o jedno oczko. Sytuacja jest odwrotna w przypadku, gdy takowy plik wykryje. Podobnie działa to w przypadku sond lub ankiet. Trzeba jednak pamiętać, że choć cookies dostarczają całej masy danych na temat internauty, to nie są w stanie ustalić naszej tożsamości. Internauta pozostaje anonimowy.
O co chodzi z ciasteczkami?
Mówi się, że dzięki ciasteczkom korzystanie z internetu jest przyjemniejsze i wygodniejsze. Wszystko dlatego, że pozwalają dopasować prezentowane w sieci treści do naszych oczekiwań. Wyświetlane towary, reklamy, zdjęcia, ankiety itd. są opracowywane na podstawie danych z naszych cookies i w ten sposób profiluje się prezentowane treści. Pomagają zmniejszyć odsetek rzeczy, które są dla nas całkowicie oderwane od rzeczywistości.
... i złe strony
Stąd płynnie przechodzimy do drugiej twarzy ciasteczek, która już tak wesoła nie jest. Dane na nasz temat przechowywane w ciasteczkach są często tak szczegółowe, że pozwalają na analizę konkretnych zachowań internautów. Efekt? Dostajemy np. spersonalizowane reklamy opracowane na podstawie naszej sieciowej historii. To dane wyjątkowo cenne dla reklamodawców, którzy dostają szansę dotarcia do klienta z ofertą zbliżoną do jego zainteresowań.
To, w połączeniu z faktem, że spora część użytkowników nawet nie zdaje sobie sprawy z ich istnienia, wzbudziło wątpliwości europejskich polityków. Wzięli cookies na warsztat i postanowili nieco je ukrócić. Tak zwana "dyrektywa cookies" obowiązywała już co prawda w 2011 roku, ale większość krajów członkowskich zbytnio się nią nie przejęła – informował wtedy serwis komputerowy PCWorld.pl.
Teraz jest jednak inaczej. A przynajmniej w Polsce. Nowe prawo zaczęło obowiązywać od piątku 22 marca i od wtedy najpopularniejsze witryny zostały zasypane komunikatami informującymi o ciasteczkach. Na właścicieli stron nałożono obowiązek wyraźnego poinformowania internautów, że witryna interesuje się ich ciasteczkami.
Dotkliwa kara
Co sprawiło, że polskie strony tym razem robią to tak solidarnie? Stare powiedzenie mówi, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Tak jest też i w tym przypadku. Witryny, które spóźnią się z wprowadzeniem odpowiedniej informacji mogą być ukarane karą w wysokości nawet 3 procent przychodów z zeszłego roku.
W efekcie na większości stron witają nas obowiązkowe komunikaty. Ich wersji i długości jest sporo. Jedne krótsze, drugie dłuższe. Są na górze i na dole strony. Niektóre pokazane nieśmiało, a jeszcze inne bijące po oczach. Wszystkie jednak generalnie sprowadzają się do jednego: "hej, korzystamy z Twoich ciasteczek. Przeczytaj naszą politykę prywatności".
Dla zwykłego internauty przepis wydaje się być martwy, bo – powiedzmy sobie szczerze – kto kliknie, żeby ją przeczytać? Prawo jest jednak prawem, więc wydawcy udają, że informuję, internauci udają, że ich to obchodzi. Koniecznie trzeba poinformować o możliwości odmowy gromadzenia ciasteczek. Każdy może zrobić to na własną rękę zmieniając ustawienia przeglądarki. Można ustawić długość ich przechowywania lub po prostu wyłączyć tę opcję.
Ale o co chodzi?
Wątpliwości budziła także forma w jakiej należy informować o ciasteczkach. Okazało się, że informacja w stopce strony nie jest wystarczająca, co zmusiło właścicieli stron do pogrzebania w kodzie strony i stworzenia specjalnego baneru. Na szczęście nie jest to skomplikowane, ale zawsze wymagało interwencji informatyków.
Tak polskie strony informują o cookies
kliknij, aby zobaczyć komunikaty w normalnej wielkości
I choć celem tych zmian jest "zwiększenie świadomości internautów na temat stosowanych technologii gwarantujących dostarczanie treści", to w rzeczywistości sprowadza się to do poszerzenia schematu przeglądania strony o... wyłączanie jednego okienka. Tak, tego z komunikatem o plikach cookies. Na szczęście wyskakuje ono tylko podczas pierwszej wizyty. Chyba że przed następną… wyczyścimy swoje ciasteczka. To kilkanaście sekund roboty, które można zrobić własnoręcznie w każdej przeglądarce. Przy okazji warto przejrzeć listę ciasteczek i przekonać się ile danych na nasz temat zostało zapamiętanych.
Nowe prawo zaczęło już obowiązywać, jednak wciąż budzi sporo wątpliwości. Artykuł 173. prawa telekomunikacyjnego, który wyjaśnia zasady przechowywania informacji lub uzyskiwania dostępu do przechowywanej, nie wyjaśnia precyzyjnie dokładnych obowiązków dostawców usług elektronicznych. Nie wiadomo na przykład, czy komunikat muszą umieszczać także strony, które wykorzystują ciasteczka jedynie do celów statystycznych, a nie reklamowych.
Na razie jednak większość serwisów solidarnie stosuje się do nowego prawa. A tymczasem my zastanowimy się, czy internauci w ogóle przejmują się "ciasteczkami"?
-----------------------------
*Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska w trosce o sprawny przebieg wdrożenia nowych przepisów oraz dbając o edukację internautów przygotował zestaw wytycznych dla serwisów pomagających im w wywiązaniu się z nowych obowiązków, a do internautów stworzył stronę www.wszystkoociasteczkach.pl, która pełniej tłumaczy mechanizmy związane z plikami cookies.
Zgodnie z nowymi przepisami usługodawca (e-sklep lub serwis internetowy) będzie musiał poinformować o sposobie oraz celu, w jakim przetwarza pozyskane dane. Zakazane będzie natomiast wprowadzanie jakichkolwiek zmian konfiguracyjnych w urządzeniu końcowym użytkownika lub jego oprogramowaniu za pomocą ciasteczek CZYTAJ WIĘCEJ