Prof. Zofia Kolbuszewska zrezygnowała z funkcji prodziekana Wydziału Nauk Humanistycznych KUL, po tym jak jej obecność wśród sygnatariuszy listu w obronie Ewy Wojciak (nazwała papieża "ch****") spotkała się z olbrzymią falą krytyki. "Chcę wyrazić swój podziw dla pani profesor. Miała odwagę stanąć w obronie szykanowanej. Myślę, że niepotrzebnie się ugięła i zrezygnowała" – mówi naTemat prof. Jan Hartman, filozof i absolwent KUL.
Wsparcie prof. Kolbuszewskiej dla Ewy Wójciak, dyrektorki Teatru Ósmego Dnia, zaskoczyło i oburzyło wielu. Przede wszystkim ze względu na fakt, że wykłada ona na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a z tej strony obrony Wójciak się nie spodziewano. Portal Fronda.pl kilka dni temu domagał się od władz uczelni wyciągnięcia konsekwencji wobec prof. Kolbuszewskiej. Facebookowy profil KUL zalała zaś fala krytycznych komentarzy z apelami o usunięcie pani profesor z funkcji prodziekana Wydziału Nauk Humanistycznych.
W środę ona sama podjęła decyzję o rezygnacji. Wydała też oświadczenie, w którym pisze, że nie zgadza się z wypowiedziami Wójciak na temat papieża, ale chciała zaprotestować przeciwko pomysłowi wyrzucenia jej z teatru. Warto zaznaczyć, że od stanowiska prof. Kolbuszewskiej w sprawie Wójciak zdecydowanie odcięły się władze KUL. Rzecznik uniwersytetu w imieniu rektora poinformowała, że postawa ta "rodzi wrażenie braku należnego szacunku pracownika KUL wobec Jego Świątobliwości".
Prof. Jan Hartman, który ukończył studia filozoficzne na KUL, jest pełen podziwu dla odwagi pani profesor. – To jest rzecz niezwykła i bezprecedensowa. Życzę jej wszystkiego dobrego - mówi w rozmowie z naTemat. Jednak jego zdaniem decyzja o rezygnacji była przedwczesna. – Myślę, że powinna poczekać. Jeżeli została do tego przymuszona, to nie potrzebnie się ugięła. Lepiej byłoby, gdyby została zdjęta z funkcji – dodaje.
Nasz rozmówca potwierdza też, że podpis pod listem w obronie Ewy Wójciak nie oznaczał aprobaty dla jej poglądów. – To był sprzeciw wobec nadużywania władzy przez władze Poznania i prezydenta. Od karania jest przecież sąd. Prof. Kolbuszewskiej było o wiele trudniej to podpisać i jestem bardzo głęboko zażenowany tym, że ludzie złej woli przeciwko niej protestują. Oni dobrze wiedzą, że to nie był gest akceptacji słów o papieżu. Takie zakłamanie popycha ich w stronę zmasowanego oszczerstwa wobec nas – zaznacza.
Prof. Hartman nie chce komentować postawy władz KUL. Zwraca jednak uwagę, że gdyby nie była to katolicka uczelnia, należałoby ocenić ją bardziej krytycznie. – W przypadku uniwersytetu publicznego taka szykana byłaby absolutnym skandalem. Ale uznaję, że uczelnie wyznaniowe mają swoje prawa – stwierdza.