– Czekam na uzasadnienie decyzji Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Nie jest to dla mnie przyjemna sprawa – mówi naTemat.pl prof. Bogdan Góralczyk. To on był promotorem pracy doktorskiej Jacka Bartosiaka, któremu w piątek odebrano stopień naukowy. Jeden z najbardziej znanych specjalistów od geopolityki nie wyklucza natomiast skierowania sprawy do sądu administracyjnego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W ubiegłym roku prawnikowi, autorowi książek, publicyście zajmującym się geopolityką i strategią inni naukowcy zarzucili plagiat w pracy doktorskiej. Bartosiak to postać znana i medialna, więc wokół sprawy szybko zrobiło się głośno.
W piątek po południu zadzwoniliśmy do prof. Bogdana Góralczyka. Jest on cenionym politologiem i sinologiem związanym z Centrum Europejskim Uniwersytetu Warszawskiego. W przeszłości był także szefem gabinetu ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza, wiceambasadorem RP na Węgrzech i ambasadorem RP w Tajlandii. Prof. Góralczyk był również promotorem pracy doktorskiej Jacka Bartosiaka.
Sprawa doktoratu Bartosiaka. Mamy komentarz jego promotora prof. Góralczyka
– Czekam na uzasadnienie uchwały Rady Naukowej Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, na mocy której odebrano panu Bartosiakowi stopień doktora. Jestem bardzo ciekaw, co znajdzie się w tym uzasadnieniu. Jako promotor nie byłem zawiadamiany ani o posiedzeniu tej Rady, ani o uchwale – mówi prof. Góralczyk w rozmowie z naTemat.pl.
– Na pewno dla promotora taka sytuacja miła nie jest. Można się domyślać, że wiem więcej niż zwykły obywatel, jednak zabiorę stanowisko w stosownym momencie. Tyle mogę powiedzieć na tę chwilę – usłyszeliśmy od politologa.
Jak już informowaliśmy w naTemat.pl, kiedy wybuchła afera wokół doktoratu Jacka Bartosiaka, prof. Góralczyk stanął w jego obronie. "Doktorat J. Bartosiaka napisany w 2015 r. był jednym z najlepszych, jakie znam i miałem w ręku. Był na naszym rynku pionierski i nie dziwi fakt, że jego późniejsza wersja książkowa odniosła taki sukces – i wywindowała autora na pozycje, na których się znalazł" – tak napisał w serwisie X pod koniec maja 2023.
W kolejnym wpisie dodał: "Istotą pracy było strukturalne zderzenie mocarstw prowadzące do wojny. Zarzuty o plagiat dotyczą, jak rozumiem, jednego rozdziału w doktoracie, napisanego jako 'historyczna ilustracja'. Czy można mówić o plagiacie, jeśli jest tam zbiorczy przypis?".
Czy dziś prof. Góralczyk podtrzymuje to, co wtedy napisał? – Skoro raz napisałem, to podtrzymuję – mówi nam promotor Bartosiaka.
Afera z doktoratem Jacka Bartosiaka
Przypomnijmy, dr Michał Piegzik, ale także prof. Jarosław Centek z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, zarzucili Bartosiakowi nie tylko błędy merytoryczne, ale przede wszystkim kopiowanie treści – bez odpowiedniego cytatu – z raportu amerykańskiego think tanku. Pojawiły się one w książce "Pacyfik i Eurazja. O wojnie", która powstała na bazie doktoratu speca od geopolityki.
Decyzję Rady Naukowej ISP PAN w długim oświadczeniu skomentował już także Jacek Bartosiak. Naukowiec twierdzi, że "ISP PAN popełnił wiele poważnych błędów, prowadząc jego sprawę". Mówi też o "zarzutach anonimowej grupy osób" czy "bezprawnym udostępnianiu szczegółów sprawy dr. Piegzikowi".
"W mojej rozprawie doktorskiej wskazałem wszystkich przytaczanych autorów w przypisach. Odsyłałem do źródeł, z których korzystałem albo które przeczytałem i uznałem, że będą wartościową lekturą dla moich czytelników. W doktoracie nie ma ani jednego fragmentu cudzego utworu, którego autor nie zostałby wskazany" – czytamy.
I dalej: "Oczywiście, nie uniknąłem błędów, ale nie były one wynikiem działania kierowanego na kradzież intelektualną. Swoje pozytywne recenzje podtrzymali promotor oraz recenzenci mojej pracy: prof. Bogdan Góralczyk, prof. Stanisław Koziej i prof. Hubert Królikowski. W trakcie postępowania pozytywnie ocenił moją pracę prof. Tomasz Grosse".
Zdaniem Bartosiaka sposób prowadzenia sprawy przez ISP PAN budzi "poważny niepokój dotyczący sposobu działania systemu polskiego szkolnictwa wyższego". Naukowiec nie wyklucza też złożenia sprawy do sądu administracyjnego.