Po niedawnych wyborach do Parlamentu Europejskiego pora podzielić kluczowe stanowiska w Unii. Potrwa to jeszcze chwilę, ale już wstępnie wiadomo, że jedno z nich przypadnie naszemu regionowi – szefową unijnej dyplomacji ma zostać premierka Estonii Kaja Kallas.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak już informowaliśmy, w poniedziałek odbył się nieformalny szczyt, na którym europejscy przywódcy omawiali wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego.
Kto dostanie ważne stanowiska w PE? Jedno ma trafić do naszego regionu
Przywódcy poszczególnych krajów UE zaczęli tego dnia negocjacje ws. obsady najważniejszych stanowisk w UE, w tym m.in. przewodniczących Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej oraz szefa unijnej dyplomacji.
Główna rola w tych rozmowach przypadła Europejskiej Partii Ludowej, a tym samym kluczowymi negocjatorami są premier Donald Tusk i premier Grecji Kyriakos Mitsotakis.
Europejska Partia Ludowa wygrała bowiem wybory do Parlamentu Europejskiego i uzyskała 190 mandatów. Kolejne rozmowy ws. obsady unijnych stanowisk odbędą się podczas szczytu Rady Europejskiej 27-28 czerwca.
Są już jednak pierwsze przecieki, kto dostanie poszczególne stanowiska. I tak szefową KE ma nadal być Ursula von der Leyen, której chyba nikomu nie trzeba przedstawiać.
Z kolei nowym przewodniczącym Rady Europejskiej ma być były premier PortugaliiAntonio Costa (znany jest ze skandalu korupcyjnego w swoim kraju).
Jest też coś dla naszego regionu – nową szefową unijnej dyplomacji ma zostać premierka Estonii Kaja Kallas, która słynie z ostrego stanowiska wobec Rosji.
Premierka Estonii słynie z bardzo proukraińskich wypowiedzi
– Suwerenność, integralność terytorialna i dyskredytacja agresji jako narzędzia polityki państwowej to kluczowe zasady, których należy przestrzegać w przypadku Ukrainy i świata. Zasady te są niezbędne dla sprawiedliwego i trwałego pokoju – przekonywała polityczka podczas niedawnego szczytu poświęconemu Ukrainie.
Na kolejnych miejscach znalazły się Konfederacja z wynikiem 12,08 proc. Potem mamy Trzecią Drogę, która dostała 6,91 proc. głosów. Lewica otrzymała 6,3 proc. głosów. Frekwencja w tym głosowaniu wyniosła 40,65 proc.
Warto też wspomnieć, że wybory do PE wywołały prawdziwe polityczne trzęsienie ziemi w Belgii. Jak informował m.in. serwis Euronews, premier Belgii Alexander De Croo ogłosił swoją dymisję po porażce jego flamandzkiej partii Liberałów i Demokratów (Open VLD) w wyborach europejskich.
– Dla nas to szczególnie trudny wieczór. Przegraliśmy. Jutro złożę rezygnację z funkcji premiera – zapowiedział w niedzielnym (9 czerwca) przemówieniu do swoich zwolenników De Croo. Polityk był wyraźnie wzruszony, a nawet było widać, że płacze.
Także we Francji formacja Emmanuela Macrona przegrała wybory do Parlamentu Europejskiego ze skrajnie prawicowym Zjednoczeniem Narodowym. Z tego względu prezydent Francji rozwiązał parlament i rozpisał przedterminowe wybory. Głowa państwa wyznaczyła termin głosowania na 30 czerwca. Druga tura zaś odbędzie się 7 lipca.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.