Oburzenie, szok, niedowierzanie. Tak internet odpowiedział na nagranie księdza z Grudziądza, w którym pojawił się apel o dziesięcinę dla parafii. "Tylko kasa i kasa", "Może najpierw w kościele rozprawcie się z miłością do pieniądza", "Mamy XXI wiek, a oni chcą dziesięciny?!" – w sieci zalew takich komentarzy i zdają się nie mieć końca. Możecie się jednak zdziwić – dziesięcina w polskim Kościele katolickim działa, i to nie od dziś. Ale próba jej zrozumienia nawet dla wierzących może być nie lada wyzwaniem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
I ci, co przyjmują, i ci, co dają dziesięcinę, przyznają – nie każdy jest w stanie to pojąć. Bardzo trudno to wytłumaczyć zwłaszcza komuś, kto nie jest blisko Kościoła. Ale widzą też, że dziesięcina budzi kontrowersje i oburza. Trudno ją też wyjaśnić wszystkim parafianom.
– Myślę, że z oburzeniem podchodzą do niej także wierzący. Bo uważają, że to, co wrzucają do koszyka, jest wystarczające. Broń Boże taca nie jest dla księdza, tylko dla wspólnoty. Ale dziesięcina myli im się z tacą i uważają, że to za dużo. Mówią, że ksiądz wyciąga ręce po kasę. Zżymają się: "Jak to, przecież mamy rachunki do zapłacenia, mamy kupić jedzenie, lekarstwa i mamy oddać 10 proc.? Pieniądz w kościele zawsze jest tematem drażliwym i mam tego świadomość – mówi ks. Marcin Gajowniczek, proboszcz z parafii pw. św. Marcina Biskupa w Gwieździnie na Pomorzu Zachodnim.
Jego parafia liczy 300 osób. Co miesiąc trzy osoby przelewają na konto parafii 10 proc. swojego wynagrodzenia. W tym on sam. Trzeci rok – miesiąc w miesiąc – 10 proc. swoich zarobków oddaje na tę parafię. Wcześniej, jako wikariusz, robił to samo w innej.
Na stronie parafii dziękuje też dwóm pozostałym osobom. "Chcesz zobaczyć cuda finansowe w swoim życiu? Zacznij oddawać Dziesięcinę, czyli pierwszy wydatek w miesiącu niech będzie oddaniem 10 proc. Dziesięcina trafia na utrzymanie Wspólnoty Kościelnej" – czytamy na profilu FB.
– Dziesięcina wynika z wiary i z Biblii. Jest zaufaniem Panu Bogu. I podziękowaniem Bogu za pensję. Chodzi o biblijne podejście do finansów. O danie pierwszej części zarobku, minimum 10 proc. z wypłaty, na rzecz lokalnego Kościoła i sprawy Bożej. Niestety my, w Kościele katolickim, strasznie zarzuciliśmy dziesięcinę. Myślimy: "10 proc. to np. 300 zł. Przecież ja mogę za to zrobić zakupy, a ksiądz wyciąga rękę po moje" – mówi proboszcz.
I dodaje: – Jeśli nie mam relacji z Panem Bogiem, to nie będę rozumiał dziesięciny.
Burza po apelu księdza ws. dziesięciny
Spróbujmy jednak ją zrozumieć. Zwłaszcza że po nagraniu księdza z Grudziądza, w Polsce rozpętała się na ten temat dyskusja. W sieci aż gotuje się z oburzenia. Pod adresem Kościoła lecą gromy. I mnóstwo słów, które nie nadają się do zacytowania.
"To rozdajcie majątek biednym i do roboty", "A może tak na odwrót zrobimy?", "Ma gość rozmach i tupet" – pod każdym postem na FB mnóstwo podobnych komentarzy.
To popularny w sieci ksiądz Stanisław Szczęsny rozpętał burzę – twierdząc, że jednym z narzędzi, które daje nam Bóg do walki z bożkiem pieniądza, jest dziesięcina, czyli oddawanie jednej dziesiątej swoich dochodów miesięcznych wspólnocie kościelnej.
– Na przykład parafii, która daje ci życie.Możesz pomyśleć, że ksiądz woła o pieniądze. Możesz tak pomyśleć, masz prawo do tego. A ja ci mówię dla twojego dobra: dawaj dziesięcinę. Znam wiele osób, również w większości żyjących w małżeństwach, w rodzinach, które dają dziesięcinę i są z tego zadowolone. Bo Bóg ich zabezpiecza. Również finansowo – przekonywał.
Szybko stał się też bohaterem mediów.
Jak Bóg może zabezpieczać ludzi finansowo?
Ks. Marcin Gajowniczek tak tłumaczy: – To jest lokata w moją przyszłość. Że Pan Bóg nie zostawi mnie na lodzie. To jest sens dziesięciny. Pan Bóg mówi: "Przekonaj się. Przynieś to, co pierwsze, a ja zagwarantuję, że ci nie zabraknie". Księga Micheasza o tym mówi: "Przynieście mi swoją dziesięcinę do spichrzy i mnie przekonajcie". Każdemu, kto daje dziesięcinę, nie zabraknie pieniędzy. Daj 10 proc. i przekonaj się, że starczy ci do końca miesiąca.
Dlatego możecie rzucać gromy i dziwić się, kto co miesiąc z własnej woli oddawałby 10 proc. swojego wynagrodzenia Kościołowi, ale to się dzieje. I w takich parafiach apel ks. Szczęsnego kompletnie nie zaskakuje. Wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, że tu nawet wywołuje euforię.
"Mamy dziesięcinę i ją promujemy"
– Ja się cieszę, że o tym mówimy. Bo ciągle było mówione, że dziesięcina to tylko kościoły protestanckie. Otóż nie tylko. Uważam, że jako wierzący jesteśmy do niej zobligowani – mówi ks. Marcin.
Ks. Radosław Rakowski, proboszcz parafii na poznańskiej Łacinie: – Cudowny temat! U nas jest dziesięcina i bardzo to promujemy. Dlaczego? Bo to jest ewangeliczna postawa. To nie jest tak, że ktoś wrzuca księdzu pieniądze do koszyka, co w ogóle jest bez sensu, bo oczywiście są to pieniądze wspólnoty. I dziesięcina właśnie to wyraża – że to są pieniądze parafialne. Że chcemy miejsca wspólnoty. Gdzie dzielimy się swoimi pieniędzmi i wierzymy w to, że Bóg się nami opiekuje.
Co według niego oznacza, że Bóg zabezpiecza finansowo osoby przekazujące dziesięcinę? W jaki sposób?
– Że nigdy im nie braknie pieniędzy. Że mają wspólne pieniądze. I im więcej ludzi w to wejdzie, to zauważymy, że nikomu niczego nie zabraknie. Jeśli będziemy mieli odwagę dzielenia się tym, co posiadamy, zobaczymy, że starczy dla nas i jeszcze dla innych – odpowiada.
Tu trzeba mocno podkreślić, że zarobki postrzegane są nieco inaczej. Jako coś, co jest nam dane czy błogosławione przez Boga. Jako "nie moje" pieniądze, tylko takie, którymi zarządzamy. I z których część jest oddawana, i które mają czynić dobro w świecie.
A to faktycznie nieco trudno wyjaśnić. I zrozumieć.
On przekazuje dziesięcinę: "W głowie mamy, że Kościół jest bogaty"
– Pismo Święte zachęca nas do tego, żeby to, co mamy, również finansowo, traktować jako łaskę od Boga. Bo to nie jest do końca twoje. Zostało ci to dane w zarządzanie. Oczywiście jest poczucie, że to, co mam zawodowo, osiągnąłem. Ale to, że mam takie umiejętności, że się staram, że ktoś chce mi za to płacić, to jest efekt również łaski – tłumaczy nam Marcin poznańskiej parafii, który od sześciu miesięcy, razem z żoną, przekazuje dziesięcinę.
To ok. tysiąca złotych.
– Dlatego wszystko, co dostaję, jest mi dane po to, żebym rozsądnie z tego korzystał. Pieniądze, które otrzymuję, zostały mi dane w zarządzanie. A skoro są to pieniądze nie moje, to oddanie 10 proc. jest de facto tylko zwrotem. Po to, żeby mogło się zadziać jeszcze większe dobro. I żeby jeszcze więcej osób mogło z nich skorzystać – podkreśla.
Chodzi o lokalną wspólnotę, nie o Kościół w ogóle.
Marcin przyznaje – sam wcześniej był wobec dziesięciny mocno sceptyczny. Miał wątpliwości, rozumie też wątpliwości innych.
– Rozumiem oburzenie, gdy ktoś mówi: "10 proc. mojej pensji mam przeznaczać na to, żeby biskup miał lepszy samochód?". Czy ojciec Dyrektor mógł sobie postawić kolejną antenę? W głowie mamy: "Kościół jest bogaty". Taki jest obraz Kościoła w Polsce. Trwa publiczna dyskusja na temat naszych arcybiskupów, którzy odchodzą na emeryturę. To widzą ludzie. Ale tu chodzi o wspólnotę. Jeśli myślimy o wspólnocie, jest inaczej – zaznacza.
Nie od razu miał ochotę przekazać 10 proc. swoich zarobków. Myślał nawet o tym, że przez 10 lat będzie te pieniądze inwestował i dopiero wtedy pomoże parafii. Mówi, że również dla niego był to temat trudny, choć był zaangażowany w życie parafii.
Nagle coś się zmieniło. Gdy usłyszał, że w jednym miesiącu parafia jest tysiąc złotych na minusie. – Wtedy usłyszałem swój głos: "To dokładnie ta kwota, którą powinieneś przeznaczyć jako dziesięcinę". Można się śmiać, ale dla mnie to był znak i impuls: "Nie dałeś dziesięciny, tyle zabrakło w parafii. Musi się znaleźć przestrzeń w naszym budżecie, żeby 10 proc. naszej pensji na to przeznaczyć" – mówi naTemat.
Razem z żoną znaleźli. Z pasją opowiada, jak dzięki dziesięcinie w kaplicy stworzono miejsce spotkań, gdzie wszyscy mogą pracować, napić się kawy, porozmawiać.
– Przez pół roku to sześć tysięcy złotych. I poczuliśmy, że mimo to nic nam nie brakuje. Może mielibyśmy na lepszą lodówkę lub coś innego. Ale nie ma takiej potrzeby, bo wybieramy lodówkę dokładnie taką, jaką byśmy chcieli. W ogóle nie zauważamy braku tych pieniędzy. Gdy podejmuje się taką decyzję i przelewy idą na początku miesiąca, to właściwie jest to potem niedostrzegalne – mówi.
Łatwo jednak można ocenić, że te pieniądze mogłyby się przydać na inne, domowe cele.
– To prawda. Ale sama idea dziesięciny nie jest wyłącznie oddaniem pieniędzy, bo ważne jest działanie wspólnoty. Ona polega na tym, że wierni wierzą, że oddając część swojej pracy na boże działania, oddają się też błogosławieństwu Bogu. Dziesięcina nie jest propozycją dla wszystkich. Nie każdy na tyle czuje się częścią wspólnoty, żeby zaufać temu, żeby pieniędzy nie zabraknie. Że gdyby komuś było trudno, to inni pomogą. Żeby oddać się w takie zaufanie, trzeba mieć trochę wiary. I trochę relacji we wspólnocie – tłumaczy.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Większość środków, które mamy pochodzi z dziesięciny"
Parafia Łacina jest nowa, istnieje od dwóch lat. Jest też wyjątkowa i nowoczesna. Nie ma jeszcze swojego kościoła. Kaplica znajduje się w Poznaniu w lokalu usługowym, między fryzjerem dla psów a dentystą. Na nabożeństwa przychodzi ok. tysiąca osób. Dlatego planują wynająć kolejny lokal, wyburzyć ścianę i powiększyć przestrzeń, żeby było więcej miejsca.
Wszyscy, którzy są zaangażowani w życie parafii, przekazują dziesięcinę. Niektórzy po 500 zł, ale bywa, że 1500 zł. Są osoby, które przekazują 10 proc. z najniższej krajowej pensji. Jest też małżeństwo, które kupiło samochód dla siebie z myślą, że udostępnią go każdemu w parafii, kto będzie go potrzebował.
– Tak rozumieją słowa, że są zarządcami majątku. Większość środków, które mamy pochodzi z dziesięciny. Suma kwot zdecydowanie przewyższa ofiary z tacy. Te osoby mówią: Na wszystko mamy, wystarcza nam. I gdy jest jakiś trudniejszy moment, mamy wsparcie innych wiernych – mówi Marcin.
Ks. Radek twierdzi, że z tacy pochodzi tylko 15 proc. środków: – Reszta to dziesięciny, które ludzie wpłacają, żeby utrzymywać parafię i wspólnotę. W parafii jest ok. 200 takich osób, rodzin. Płacą same z siebie, regularnie. Prawie w każdej parafii tak jest. Ale nie opowiadamy o tym, bo niewierzący tego nie zrozumie.
Marcin mówi jeszcze, że nie każdy się z tym obnosi.
– To jest kontrowersyjny temat. Bardzo mało się o tym rozmawia. Część wiernych nie jest gotowa, by o tym słuchać. Wystarczy rzucić hasło o wsparciu finansowym dla parafii, to przez wielu jest to odbierane na zasadzie: "Zaraz, zaraz. Kościół jest za darmo. Dlaczego mam płacić swoimi pieniędzmi za Kościół?". Wychodzi brak świadomości, jak funkcjonuje parafia, z czego się utrzymuje, skąd są pieniądze. Dla wielu to nowość. Jest zaskoczenie, że to parafia musi płacić składkę na kurię, a nie kuria utrzymuje parafię – mówi.
Wspomnijmy, że na pewno dziesięcina znana jest w kościołach protestanckich.
Ks. Gajowniczek: – W Kościele katolickim jesteśmy strasznie do tyłu. Nasi bracia w kościołach ewangelicznych są wychowani do dawania dziesięciny. I w ich życiu dzieją się cuda.
Ks. Rakowski: – W kościołach protestanckich dziesięcina jest bardziej praktykowana, tam wspólnoty są bardziej świadome. My ewangelizujemy ludzi do tego. Bardzo chcemy, żeby ludzie uwierzyli, że Bóg jest ich opiekunem i że ich prowadzi. Bo kiedy zaczniemy się dzielić tym, co mamy, to Pan Bóg zacznie nam błogosławić. Inaczej parafia zbankrutuje. Jeśli uwierzą, że jest to dla nich miejsce wzrostu, ewangelizacji dzieci i młodzieży, że przez finanse biorą za to odpowiedzialność, a także za utrzymanie księży, za opiekę ubogich, to tylko wtedy parafie mają sens. Dziesięcina jest bardzo potrzebna.
Na co idą pieniądze z dziesięciny?
Księża w ogóle chętnie mówią o finansach parafii, o ich zarządzaniu. O tym, że parafianie są hojni i musi być przejrzystość w finansach. – Rozliczam się z każdej złotówki, jestem w trakcie zakładania rady ekonomicznej. Taca i dziesięcina – wszystko idzie na cele wspólnoty. Ksiądz nie ma prawa wziąć czegoś do kieszeni – podkreśla ks. Gajowniczek.
– W Biblii jest chyba ponad 700 fragmentów o zarządzaniu pieniędzmi, a "tylko" niecałe 350 o modlitwie – dodaje.
U niego w parafii nie ma np. opłat za śluby, czy pogrzeby. Jest anonimowa skrzynka, do której, jeśli ktoś chce, może wrzucić ofiarę. Skrzynka otwierana jest raz w roku.
– Pieniądze z dziesięciny bardzo się przydają. Idą na cele wspólnoty. Na remonty i malowanie, na kącik dla dzieci, na kolorowanki, nawet teraz kupiliśmy baloniki dla dzieciaków. Wszystko idzie na duże i małe wydatki – mówi.
– Dziesięcina jest na utrzymanie kościoła. Gdyby każdy w parafii płacił dziesięcinę, to taca w parafii poszłaby na to, na co ma iść. Czyli na wdowy i na ubogich, tak, jak było w pierwotnym Kościele. A my z tacy utrzymujemy parafię, bo ludzie nie płacą dziesięciny. I na to nie ma pieniędzy – dodaje.
Przypadek księdza spod Torunia pokazał jednak, że dziś bardziej to ludzi szokuje. I nawet jeśli w parafiach coś takiego się dzieje, widać, że społeczeństwo raczej nie jest na to gotowe. A każda wzmianka w zestawieniu Kościół-pieniądze wywołuje potworne emocje.
W Dziejach Apostolskich czytamy, że pierwsze wspólnoty miały wszystko wspólne, również pieniądze, które rozdzielały według potrzeb. I my do takiego celu funkcjonowania parafii dążymy. To nie jest punkt usługowy, w którym za coś płacimy. Tylko jest to wspólnota, w której mamy wspólne pieniądze i wzajemnie sobie pomagamy. Dziesięcina jest tego wyrazem. Przede wszystkim zaufania Bogu i wiary w niego. A jednocześnie troski o najuboższych i tego, że Bóg mi błogosławi i wszystko jest darem od niego.
Ks. Radek Rakowski
Parafia Łacina, Poznań
Gdy przychodzą do parafii takiej jak nasza, to przychodzą z obrazem bogatego Kościoła w głowie – wielkich katedr i potężnych kościołów. A widzą małą kaplicę w lokalu usługowym. I zastanawiają się: Jak to? Dlaczego nie ma pieniędzy na budowę kościoła? Za pieniądze potrzebne na budowę kościoła jako parafia możemy funkcjonować w obecnej formie przez następne 120 lat. Dlatego chcemy angażować się finansowo.