Sytuacja na granicy z Białorusią nadal jest niepokojąca. Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zaapelował właśnie do aktywistów, aby nie pomagali cudzoziemcom przekraczać granicy. Jego słowa spotkały się z reakcją Mariusza Błaszczaka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamyszbył w środę gościem Bogdana Rymanowskiego w programie "Gość Wydarzeń" na antenie Polsat News.
Wystosował tam apel do wolontariuszy na granicy z Białorusią. – Rozumiem pomoc dla drugiego człowieka, ale wskazywanie, gdzie łatwiej będzie przejść granicę, gdzie nie ma polskich żołnierzy, to stwarzanie zagrożenia – powiedział.
"Niech Pan uderzy pięścią w stół". Błaszczak apeluje do szefa MON
I dodał: – Oddzielmy pomoc humanitarną od pomocy w przekraczaniu granicy. Przypomniał, że takie sytuacje są niebezpieczne dla żołnierzy.
Na te słowa zareagował jego poprzednik Mariusz Błaszczak. "Panie ministrze, zamiast apelować do tzw. aktywistów, niech Pan zaapeluje do kolegów z Platformy Obywatelskiej, by nie wydawali im przepustek do strefy buforowej" – napisał w serwisie X.
I dodał: "Organizacje, które działają przy granicy z Białorusią, pomagają nielegalnym i niezweryfikowanym migrantom przedostać się na polską stronę, obrażają żołnierzy i funkcjonariuszy oraz utrudniają im służbę".
"Władza na narzędzia, by ich nie wpuszczać w rejon przygraniczny. Niech Pan w końcu uderzy pięścią w stół i postawi się koalicjantowi, który naraża bezpieczeństwo nas wszystkich!" – podsumował przedstawiciel PiS.
Sytuacja na granicy jest nadal napięta, a w czwartek (6 czerwca) pojawiła się smutna informacja, że polski żołnierz zmarł w wyniku obrażeń odniesionych po ataku przy granicy z Białorusią.
Mateusz Sitek został ciężko ranny 28 maja w okolicy Dubicz Cerkiewnych. Wraz z kolegami powstrzymywał szturm kilkudziesięciu cudzoziemców usiłujących sforsować zaporę na granicy z Białorusią.
Trudna sytuacja na polskiej granicy. Żołnierz zmarł od ran
W stronę mundurowych leciały kamienie i konary drzew. W pewnej chwili jeden z napastników dźgnął żołnierza w klatkę piersiową nożem przymocowanym do długiego kija.
6 czerwca Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych przekazało tragiczną informację o jego śmierci. "Z przykrością informujemy, że 6 czerwca w godzinach popołudniowych w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie, otoczony wsparciem rodziny zmarł ugodzony nożem żołnierz 1 Brygady Pancernej" – podano w oświadczeniu.
Polskie władze domagają się wyjaśnień od władz Białorusi. – Gdy ktoś na dzidzie umieszcza nóż i nim uderza przez płot, przez granicę państwową, w funkcjonariusza państwa polskiego, to nie jest żadnym uchodźcą, tylko jest zwykłym bandytą – powiedział wówczas szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski, podkreślając, że sytuacja ta jest nie do zaakceptowania. Zapewnił też, że władze białoruskie poniosą konsekwencje.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.