Portal stacji TVN24 podaje, że czwartek w jednym z bloków na krakowskim Czerwonym Prądniku znaleziono ciała dwóch starszych osób – kobiety i mężczyzny.
– Mogę potwierdzić, że w jednym z bloków pracuje grupa dochodzeniowo-śledcza oraz policyjni technicy. Na miejscu jest również prokurator, który prowadzi czynności w tej sprawie – przekazał reporterem podkomisarz Piotr Szpiech, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Krakowie.
Policjanci zatrzymali w tej sprawie 38-latka, który może mieć związek z tą zbrodnią. Według RMF FM to syn ofiar. Do zbrodni miało dojść na klatce schodowej. Nie wiadomo, jakie były motywy jego działania. Funkcjonariusz i policja będą dalej badać tę sprawę.
Z kolei na początku czerwca informowaliśmy, że do równie tragicznego odkrycia doszło w jednym z domów w podpoznańskim Stęszewie. Znaleziono tam ciała trzech osób.
"Fakt" podał wówczas, że zamordowani rodzice to małżeństwo w wieku 52 i 56 lat. Para zginęła od ran zadanych nożem.
– Ofiary znalezione z ranami ciętymi i kłutymi, narzędzie zbrodni na miejscu, a dom zamknięty od wewnątrz – przekazała wtedy Iwona Liszczyńska z wielkopolskiej policji. Funkcjonariuszka dodała też, że ciała zostały znalezione przez córkę pary i jej partnera i to oni wezwali policję.
W mieszkaniu znaleziono też ciało 29-latka, syna pary. "Młody mężczyzna powiesił się" – pisał dziennik. Lokalna "Gazeta Wyborcza", powołuje się na nieoficjalne informacje z rozmów z policją, napisała wtedy, że to syn najpewniej zabił rodziców.
– Mamy zatem do czynienia z rodzinną tragedią: podwójnym zabójstwem i samobójstwem sprawcy – usłyszała gazeta od policjantów.
Czytaj także: https://natemat.pl/554759,nagly-zwrot-ws-czterech-cial-w-ursusie-w-warszawie-nowe-informacje