Tonę martwych ryb wyłowiono z jeziora Dąbie na Pomorzu Zachodnim. Trwa ustalanie przyczyn ich śmierci. Wykluczono już zatrucie metalami ciężkimi. Teraz trwają badania pod kątem tak zwanej złotej algi. Działania koordynuje zwołany sztab kryzysowy.
Reklama.
Reklama.
Martwe ryby, głównie płocie i leszcze, zauważono na brzegu jeziora Dąbie we wtorek wieczorem (18.06). O sprawie poinformowali strażacy ochotnicy z OSP Lubczyna, którzy na swoim facebookowym koncie napisali: "zostaliśmy zadysponowani do działań związanych z usunięciem śniętych ryb znajdujących się na plaży w naszej miejscowości". Do wpisu załączono zdjęcia martwych zwierząt leżących na piasku oraz unoszących się na wodzie.
O ile we wtorek skala dramatu była jeszcze ograniczona, o tyle w środę i czwartek ilość martwych zwierząt lawinowo wzrosła. Łącznie z jeziora Dąbie wydobyto blisko 1000 kg ryb. W związku z tym w piątek w Szczecinie zwołano posiedzenie wojewódzkiego zespołu zarządzania kryzysowego.
Martwe ryby w jeziorze Dąbie. Co było przyczyną ich śmierci
Trwa wyjaśnianie przyczyn katastrofy. Na podstawie wykonanych badań wykluczono już zatrucie się ryb metalami ciężkimi. W grze są jeszcze jednak inne hipotezy.
– Wyniki badań z próbek pobranych w ubiegły piątek wskazują na jej podwyższone zasolenie, przy wartościach pozostałych parametrów niepowodujących poważnego zagrożenia. Próbki pobrane zostały także w tym tygodniu, ale w tym przypadku oczekujemy jeszcze na wyniki – powiedział Michał Durka, dyrektor Wód Polskich w Szczecinie w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl.
Sprawdzane są podejrzenia dotyczące zakwitu tzw. złotej algi, gatunku hepatofitów wydzielającego toksyny śmiertelnie niebezpieczne dla zwierząt. Na codzień są one niegroźne, aktywują się jednak przy sprzyjających warunkach (m.in. duże zasolenie i wysoka temperatura). Dwa lata algi te były domniemaną przyczyną głośnej katastrofy ekologicznej w Odrze.
Ryby z jeziora Dąbie mogły zginąć od uderzenia pioruna w czasie burzy
Na ten moment najbardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że ryby zabiła... pogoda, a dokładnie mówiąc burza. Zwierzęta mogły paść od uderzenia pioruna w taflę wody. Tak uważa między innymi Zdzisław Czerwiński, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Goleniowie, którego opinię w tej sprawie przytacza Polska Agencja Prasowa.
Potwierdzać ten trop mają miejscowi rybacy, którzy mówią o groźnych wyładowaniach atmosferycznych, a także znacznym rozkładzie wyławianych ryb, wskazującym na to, że nie żyją one przynajmniej od kilku dni.