Piątek przywrócił nam nadzieję! Przy tym strzale do końca miał nerwy ze stali
redakcja naTemat
21 czerwca 2024, 18:51·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 21 czerwca 2024, 18:51
Chociaż mecz z Austrią zaczął się dla Polaków fatalnie od straconej bramki, Biało-Czerwoni szybko zabrali się za odrabianie strat. Gola na 1:1 strzelił w 30. minucie Krzysztof Piątek. Zachował się przy tym jak prawdziwy lis pola karnego!
Reklama.
Reklama.
A jak wyglądała dokładnie bramka na 1:1? Tak naprawdę wszystko zaczęło się od dośrodkowania Piotra Zielińskiego z prawej strony. Precyzyjną wrzutkę najpierw zgrał Jakub Kiwior, po chwili uderzać próbował Jan Bednarek. Do odbitej piłki najszybciej dobiegł Krzysztof Piątek, który wyczekał do końca odpowiedni moment i trafił do siatki.
Co istotne, mało kto typował Piątka jako kandydata do wyjściowego składu na ten mecz. Przede wszystkim mówiło się o możliwym powrocie Roberta Lewandowskiego do pierwszej jedenastki, ale jeszcze przed meczem Michał Probierz w wywiadzie powiedział krótko, że nasz kapitan od początku na pewno nie pojawi się na boisku.
Spekulowano, że "Lewy" miałby zagrać z przodu z Adamem Buksą. W sytuacji, kiedy napastnik FC Barcelony usiadł na ławce, selekcjoner postawił właśnie na Piątka, co wywołało zaskoczenie wielu osób – również ekspertów TVP Sport, którzy przed spotkaniem z Austrią na gorąco oceniali decyzje szkoleniowca dotyczące składu.
Dodajmy, że 21 czerwca w linii defensywy pojawił się Paweł Dawidowicz – to powrót po kontuzji, na który czekał trener Probierz i polscy kibice. W porównaniu do meczu z Holandią selekcjoner dokonał w sumie czterech zmian. Z Austrią zabrakło w pierwszym składzie Sebastiana Szymańskiego, Tarasa Romanczuka, Bartosza Salamona i Kacpra Urbańskiego.