Śmierć 39-letniej Natalii spod Poznania. Tak policja uśpiła czujność jej męża
redakcja naTemat
26 czerwca 2024, 12:27·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 26 czerwca 2024, 12:27
Sprawa 39-letniej Natalii z Gortatowa pod Poznaniem wstrząsnęła ostatnio Polską. Do jej zabójstwa przyznał się mąż. Teraz "Gazeta Wyborcza" podała nowe informacje w tej sprawie. Chodzi o śledztwo policji jeszcze przed odkryciem ciała kobiety.
Reklama.
Reklama.
39-letnia Natalia zaginęła w połowie miesiąca. 18 czerwca policjanci ze specjalnej grupy poszukiwawczej znaleźli jej ciało w kompleksie leśnym na przedmieściach Poznania. Funkcjonariusze szybko zatrzymali męża ofiary. Usłyszał on zarzut zabójstwa. Przyznał się do winy.
W zeznaniach mężczyzna miał powiedzieć, że żona wróciła późno do domu, po czym w kuchni doszło do kłótni. Uderzył kobietę w twarz i zacisnął ręce wokół jej szyi. Potem wywiózł jej ciało do lasu, pozorując napaść.
Tło tej zbrodni stanowi burzliwa historia rodzinna. Media podawały, że już wcześniej, że Natalia chciała sprzedać ich wspólny dom, a także rozwieść się z mężem. Spotykała się z kimś innym.
Nowe fakty dot. akcji poszukiwawczej 39-letniej Natalii
Teraz dziennikarz poznańskiej "Gazety Wyborczej" Piotr Żytnicki podał, że policja skupiła się nie tylko na poszukiwaniach, ale też na zabezpieczeniu jak największej liczby dowodów w możliwie krótkim czasie.
Mówimy tutaj m.in. o billingach, zapisach korespondencji czy danych do logowania do telefonów. To wszystko pozwoliło służbom odkryć, że mąż poszukiwanej kłamał, że nie opuszczał domu w noc zaginięcia 39-latki.
Wówczas policja wiedziała już, że 60-latek nie mówi prawdy i podejrzewała, że zamordował swoją żonę.
"Cztery dni po zaginięciu policjanci są już pewni, że Adam wywiózł i ukrył ciało. Ale dopóki go nie znajdą, będą mieli tylko poszlaki. Zaczyna się wyścig z czasem. Wysokie temperatury przyspieszają rozkład zwłok. Trzeba znaleźć je szybko, żeby poddać oględzinom, zabezpieczyć ślady i ustalić przyczynę śmierci" – relacjonował dziennikarz "GW" operację policji.
Udało mu się też dowiedzieć, że "równocześnie policja usypia czujność Adama". "Wysyła motorówkę do doliny Cybiny. Udaje się, Adam niczego nie podejrzewa" – przekazał Żytnicki.
Kobieta miała też spisać testament
Z relacji "GW" wynika ponadto, że mężczyzna był zaskoczony takim obrotem sprawy, gdyż do końca był przekonany, że poszukiwania jego żony prowadzi miejscowy komisariat. Tymczasem sprawę rozwiązywali funkcjonariusze z wydziału poszukiwań i identyfikacji osób Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Co więcej, miała spisać 39-latka. Powiedziała o tym dziennikarzom koleżanka zamordowanej, która pracowała z nią w jednym z poznańskich biurowców. Kobieta stwierdziła, że przed śmiercią Natalia zostawiła w pracy kopertę, a w niej testament, w którym pomija męża i cały majątek zapisuje 10-letniemu synowi.
"Do testamentu dołączyła kartkę: jeśli coś jej się stanie, podejrzewać należy męża. Nie chciała, by znalazł kopertę" – podała "GW".