nt_logo

Obejrzałem debatę w USA. Po tym starciu będzie popłoch w sztabie Bidena

Łukasz Grzegorczyk

28 czerwca 2024, 06:13 · 4 minuty czytania
Dokładnie półtorej godziny – tyle trwało pierwsze w tej kampanii wyborczej bezpośrednie starcie Joe Bidena z Donaldem Trumpem. Na antenie CNN odpowiadali m.in. na pytania dotyczące gospodarki, prawa aborcyjnego, wojny w Ukrainie i sytuacji w Strefie Gazy. Już na początku powiało chłodem, bo zabrakło nawet uścisków dłoni.


Obejrzałem debatę w USA. Po tym starciu będzie popłoch w sztabie Bidena

Łukasz Grzegorczyk
28 czerwca 2024, 06:13 • 1 minuta czytania
Dokładnie półtorej godziny – tyle trwało pierwsze w tej kampanii wyborczej bezpośrednie starcie Joe Bidena z Donaldem Trumpem. Na antenie CNN odpowiadali m.in. na pytania dotyczące gospodarki, prawa aborcyjnego, wojny w Ukrainie i sytuacji w Strefie Gazy. Już na początku powiało chłodem, bo zabrakło nawet uścisków dłoni.
Za nami debata z udziałem Joe Bidena i Donalda Trumpa Fot. YouTube / CBS News, CNN

O 3 w nocy czasu polskiego Joe Biden i Donald Trump pojawili się przed kamerami i przystąpili do debaty na restrykcyjnych zasadach – mieli włączany mikrofon tylko na czas wypowiedzi. W studiu nie było też publiczności. To teoretycznie pozwoliło uniknąć słownych przepychanek, ale i tak doszło do paru spięć. I nie zabrakło przerzucania się oskarżeniami.


Na początku starcia Biden i Trump dyskutowali o gospodarce i sytuacji w USA po pandemii COVID-19. Komentatorzy w sieci bardziej skupiali się wtedy jednak na zachowaniu prezydenta USA, który do studia wszedł niepewnym krokiem, a potem odpowiadał ochrypłym głosem, To tylko podsyciło spekulacje, dotyczące stanu zdrowia amerykańskiego przywódcy. Później sztab Bidena miał przekazać, że problemy z głosem to efekt przeziębienia.

Tak naprawdę trudno było pozbyć się wrażenia, że doszło po prostu do starcia... dwóch starszych panów. Tyle że Trumpowi udało się odgrywać rolę bardziej pewnego siebie – przynajmniej w pierwszej części debaty. Chociaż już nie brakuje reakcji, że to była... najgorsza debata prezydencka w historii USA. Nie tylko pod względem stylu, ale i treści.

I jeśli komuś ta debata ma pomóc wybić się w sondażach, prawdopodobnie Trump zyska na niej trochę więcej. Nie za merytoryczny styl, tylko ogólne wrażenie, jakie sprawiał przez 90 minut dyskusji. A takie szczegóły dla Amerykanów mogą mieć ogromne znaczenie.

"Mieliśmy gospodarkę, która upadała"

Biden zwracał uwagę, co dostał "w spadku" po kadencji Trumpa w Białym Domu. – Musieliśmy wszystko ponownie poskładać w całość – mówił. Powtarzał też słowa o "chaosie" i sugerował, że polityka Trumpa nagradzała przede wszystkim bogatych i doprowadziła do szalejącej inflacji.

Były prezydent kontrował w swoim stylu i przekonywał, że to jego decyzje doprowadziły do "najlepszej sytuacji gospodarczej w historii kraju". – Dopadł nas COVID-19, a gdy to nastąpiło, wydaliśmy pieniądze, które były konieczne, aby nie skończyć w wielkiej zapaści – mówił. Jego zdaniem teraz Stany Zjednoczone stały się "krajem Trzeciego Świata".

Ze strony Trumpa pojawił się też zarzut, że administracja Bidena zniszczyła opiekę zdrowotną. Powiązał to m.in. z imigrantami. Obaj panowie ostro spierali się o kryzys na granicy amerykańskiej. Według Trumpa, za jego prezydentury granica była "najbezpieczniejsza", a teraz jest "najgorsza". Biden nazwał to wszystko kłamstwami.

Prawo aborcyjne

To jeden z tematów, który wzbudza ogromne emocje w USA i był jednym z kluczowych wątków debaty. – Sąd Najwyższy zatwierdził możliwość zażywania pigułek aborcyjnych i ja popieram tę decyzję, nie zablokuję jej – zapewnił.

Biden przyznał, że po stronie Demokratów nie ma zgody, by dopuszczać do aborcji w przypadku zaawansowanej ciąży, ale wskazał też na wyjątkowe sytuacje, takie jak gwałt, kazirodztwo czy zagrożenie życia matki. Stwierdził też, że uchylenie wyroku w sprawie Roe przeciwko Wade, który ustanowił konstytucyjne prawo do aborcji, było "straszną rzeczą".

– To się skończyło, bo ten człowiek wybrał konserwatywnych sędziów do Sądu Najwyższego – zarzucił Trumpowi. I to był moment, kiedy po raz pierwszy Biden wyraźnie się podirytował.

Trump odpowiadał: "Jestem za wyjątkami w przypadkach gwałtu, kazirodztwa i zagrożenia życia matki".

"A co się stanie z Polską?"

Mnóstwo emocji wzbudził też fragment o wojnie w Ukrainie. Trump powtarzał wcześniej, że gdyby to on sprawował urząd, błyskawicznie rozwiązałby ten problem. – Gdybyśmy mieli prawdziwego prezydenta, Putin nigdy nie zaatakowałby Ukrainy – wypalił i poszedł o krok dalej. Sugerował, że to Biden miał zachęcać rosyjskiego dyktatora do ataku na Ukrainę.

Prezydent USA słuchał tego wyraźnie z niedowierzaniem. – To Trump zachęcał Putina (do ataku na Ukrainę - red.). Powiedział, żeby robił tam, co chce – zareagował. I wtedy pojawił się polski wątek w debacie. – Jeśli Rosja nie zostanie powstrzymana, myśli pan, co stanie się z Polską i innymi państwami NATO? – pytał Biden i nazwał Putina wprost "zbrodniarzem wojennym".

Trump dawał do zrozumienia, że nie podoba mu się finansowe wspieranie Ukrainy. Zadeklarował też, że doprowadzi do zakończenia konfliktu w Ukrainie jeszcze przed objęciem prezydentury.

Z kolei w temacie kryzysu na Bliskim Wschodzie, Biden powiedział, że "Hamas nie może kontynuować swojej ofensywy".

Trump odpierał oskarżenia

W dalszej części Biden zapytał Trumpa o sprawy cywilne, w których jest oskarżony. – Za molestowanie kobiet i inne czyny, za seks z gwiazdą porno, gdy pana żona była w ciąży – wymieniał przywódca.

Trump odpowiedział jednoznacznie, że "nie uprawiał seksu z gwiazdą porno". Żalił się też, że wytoczone mu procesy karne to nic innego, jak ściganie politycznego rywala. Biden nie pozostawił tego bez reakcji. – Czy słyszeliście, aby prezydent mówił, że chce odwetu? – pytał.

"Biden chce zniszczyć nasz kraj"

To cytat z drugiej części debaty, kiedy emocje zdominowały dyskusję. W skrócie, Trump forsował teorię, że Biden to najgorszy moment w historii USA. I jeśli on wróci do władzy, będzie... najlepszym prezydentem w historii.

Biden musiał zmierzyć się też z pytaniami dotyczącymi wieku i swojego stanu zdrowia. Przypomnijmy, że prezydent USA ma 81 lat i nie ustają spekulacje, czy w ogóle da radę sprawować kolejną kadencję. Jak zauważył, kiedyś zwracano uwagę na jego młody wiek, a teraz jest na odwrót.

Bardziej konkretnie o sobie mówił 78-letni Trump. Chwalił się dwoma badaniami kardiologicznymi, których wyniki miały być dobre i powtarzał, że lekarze są zaskoczeni jego sprawnością. – Gram w golfa i wygrywam. Biden wyzwał mnie na mecz golfa, ale nie potrafi nawet dobrze trafić w piłkę – wspomniał.

A na koniec Trump ostrzegał, że "Biden doprowadzi nas do III wojny światowej" i startuje w wyborach ze względu na słabość obecnego prezydenta.

Co na to Biden? Przypomniał, że Trump powtarza teorie spiskowe o sfałszowanych wyborach. – Wątpię, czy w ogóle zaakceptuje pan wyniki wyborów – zwrócił się do swojego rywala. – Jeśli to będą uczciwe wybory, to ich wyniki zaakceptuję – wyjaśniał Trump.

Bez wątpienia efekt debaty wywołał popłoch w sztabie Demokratów. Biden nie zyskał w oczach wyborców, a sondaż CNN przeprowadzony już po telewizyjnym starciu pokazał, że 57 proc. badanych nie jest pewnych, czy obecny prezydent jest w stanie kierować krajem. 44 proc. ankietowanych ma podobne obawy odnośnie Trumpa.

Czytaj także: https://natemat.pl/560627,polska-dostanie-patrioty-pozniej-usa-zmieniaja-decyzje-przez-ukraine