Szerokim echem odbiły się ostatnie zmiany w programie "Pytanie na śniadanie". Szefową śniadaniówki została Kinga Dobrzyńska.
Jej decyzją z formatem musieli pożegnać się wszyscy dotychczasowi prowadzący, w tym: Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski, Tomasz Wolny i Ida Nowakowska, Robert Koszucki i Małgorzata Opczowska, Tomasz Kammel i Izabella Krzan, Małgorzata Tomaszewska i Aleksander Sikora.
Rewolucja w TVP była szeroko komentowana – znalazła swoich zwolenników i przeciwników. Wyniki oglądalności nie napawały jednak optymizmem. Tymczasem wokół sytuacji w "PnŚ" wybuchła niemała afera.
Zaczęło się od komentarzy niezadowolonych nową odsłoną pasma śniadaniowego. "Nie oglądamy" – napisała jedna z internautek pod postem na Facebooku. "To jeszcze nie pisz! I będzie komplet" – odpisała jej Kinga Dobrzyńska.
Tyle różnych programów, filmów, książek, parków, rowerów, wystaw, sklepów, ogrodów, że musi pisać 'nie oglądamy' – i bardzo dobrze, nie oglądajcie! Widocznie poziom dzisiejszego pytania za trudny! Nie ma durnych tancerek i nadętych chłopczyków przekonanych, że istnieje cud narodzin, i trzeba udawać kogoś, kim się nie jest! Dobrego dnia.
Po wiadomości Dobrzyńskiej media zauważyły, że tancerką, która niegdyś prowadziła "Pytanie na Śniadanie", była Ida Nowakowska, a o "cudzie życia" mówił w jednej ze swoich wypowiedzi Tomasz Kammel.
QUIZ: Gwiazdy kiedyś vs. dziś. Sprawdź, czy rozpoznasz te twarze polskiego show-biznesu
W końcu w sprawie głos zabrali też przedstawiciele Działu Komunikacji Korporacyjnej TVP. "Otrzymujemy od widzów wiele opinii – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Na każdą jesteśmy otwarci. Krytyka nie powinna jednak przeradzać się w hejt. Kinga Dobrzyńska zbyt emocjonalnie zareagowała na krytykę pojawiającą się w mediach społecznościowych, za co przepraszamy" – podano w oświadczeniu, cytowanym przez portal eska.pl.
W piątkowe południe na instagramowym koncie Tomasza Kammela ukazało się pismo od reprezentującej go prawniczki skierowane do Kingi Dobrzyńskiej. Pełnomocniczka w imieniu prezentera chce przeprosin, które miałaby być opublikowane na profilach "Pytania na śniadanie", w przeciwnym razie grozi dalszymi krokami prawnymi.
Ponadto prawniczka przypomniała Dobrzyńskiej, że "to nie pierwszy raz, gdy starała się zdyskredytować pana Kammela w oczach opinii publicznej jako rzetelnego dziennikarza (tym razem idąc dalej i obrażając Go także jako człowieka)".